W Polsce jedynym wymiernym efektem trzęsienia ziemi jest skrócenie dnia. - To są mikrosekundy, dlatego nikt tego nie odczuje na własnej skórze - mówi profesor Tomasz Kalicki z Instytutu Geografii Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego Jana Kochanowskiego w Kielcach. Bardziej widoczne może być to, że na skutek kataklizmu Japonia przybliżyła się o 2,5 metra do Ameryki Północnej. - To może mieć jakieś minimalne przełożenie na nawigację GPS czy na kartografię - mówi profesor Kalicki.
JESTEŚMY ASEJSMICZNI
Wstrząsy w Japonii nie były odczuwalne w Polsce. - Jesteśmy regionem asejsmicznym, trzęsienia ziemi są u nas rzadkością - mówi profesor Kalicki. Są jednak w Polsce rejony, w których zdarzają się co jakiś czas. - To na pewno rejon uskoku karpackiego, a dokładnie okolice Pienin czy Orawy - mówi profesor Kalicki. To 30 listopada 2004 roku w Czarnym Dunajcu koło Nowego Targu miało miejsce jedno z największych w Polsce trzęsień o sile 4,1 stopnia w skali Richtera. W ubiegłym roku mieliśmy też trzęsienie ziemi w okolicach Bełchatowa. Związane jednak było z pracą tamtejszej kopalni i miało bardziej charakter tąpnięcia. - O wiele bardziej odczuliśmy trzęsienie ziemi w rosyjskim Kaliningradzie w 2004 roku. Byłem wtedy na czwartym piętrze bloku w Krakowie i poczułem wstrząs - mówi profesor Tomasz Kalicki. O region świętokrzyski możemy być spokojni. - Znajduje się on w strefie tak zwanych wstrząsów rojowych. Są one jednak tak krótkie i słabe, że praktycznie ich nie odczuwamy - mówi profesor Kalicki.
NIE SZUKAĆ PRZYCZYN
Japoński kataklizm sprawi zapewne, że wszelkie zmiany przyrodnicze będą z nim kojarzone. Jeśli pojawią się u nas gwałtowne burze czy powodzie, mogą być odbierane jako następstwa tego, co się stało w Japonii. - W żadnym przypadku nie można wiązać tych zjawisk z sobą. Trzęsienie ziemi w Japonii nie będzie miało żadnych skutków przyrodniczych - mówi profesor Kalicki. Zaznacza też, że Japończycy byli przygotowani na trzęsienie. - Dziesięć tysięcy ofiar to liczba tragiczna, ale i siła tego wstrząsu była ogromna. Dla porównania, po podobnym wstrząsie w Tajlandii zginęło 200 tysięcy osób - mówi profesor Kalicki.
GOSPODARCZE TSUNAMI
Przyroda nie odczuje skutków japońskiego kataklizmu. Co innego gospodarka. Zapamiętaliśmy widok setek samochodów porwanych przez fale tsunami. Tragedia dotknęła koncern Honda, który wydał w tej sprawie oświadczenie. Potwierdza w nim jeden wypadek śmiertelny w fabryce Honda w japońskiej prefekturze Tochiogi, gdzie zawaliła się ściana. Zarówno Honda, jak i Nissan zawiesiły od tego tygodnia produkcję samochodów. Stanęły także fabryki Sony i Toshiby. - Sytuacja jest trudna. Dostaliśmy z Japonii oświadczenie o sytuacji fabryk Toyoty i Lexusa. Na szczęście nie doszło do poważnych strat - mówi Elżbieta Romanowska, współwłaścicielka stacji Toyoty w Radomiu i Kielcach oraz Lexusa w Krakowie. Firma jednak chwilowo zamknęła cztery fabryki i wydała specjalne oświadczenie. - Pozostaję w modlitwie i solidarności w bólu ze wszystkimi ofiarami katastrofy, która dotknęła nasz kraj w ostatnich dniach. Kwestie bezpieczeństwa są dla nas priorytetem, dlatego też zdecydowaliśmy się skoncentrować w najbliższych dniach na ograniczaniu szkód i pomocy w trudnej sytuacji naszych pracowników i całego regionu - wypowiada się w nim Akio Toyoda, prezydent Toyota Motor Corporation.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
