Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa w Smoleńsku: Sensacyjne słowa pilota: - Jak nie wyląduję(my), to mnie zabije(ją)

/TVPInfo/
Zaognia się spór o katastrofę smoleńską. W odczytanych na nowo stenogramach z prezydenckiego samolotu, który rozbił się 10 kwietnia pod Smoleńskiem znalazły się słowa pilota: "jak nie wyląduję(my) to mnie zabije(ją)". Do takich nieoficjalnych informacji dotarł TVN24. Tych słów nie było w stenogramach rosyjskich.

Te słowa miał wypowiedzieć pilot Arkadiusz Protasiuk o godzinie 8.38, kiedy trwało już podchodzenie do lądowania - na kilka minut przed katastrofą. Fragment jego wypowiedzi był do tej pory uznawany za nieczytelny.

Słowa pilota padają mniej więcej w tym samym momencie, kiedy nieokreślony rozmówca (znany już z upublicznionych stenogramów) mówi: "Wkurzy się, jeśli jeszcze (niezrozumiałe)".

Informacji tych nie chciał komentować minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Dodał, że nie zna treści odczytanych zapisów i dlatego nie będzie wypowiadał się na ich temat.
Szef resortu sprawiedliwości przypomniał, że nad odszyfrowywaniem czarnych skrzynek pracują odpowiednie instytucje, a opinia publiczna będzie informowana na bieżąco o postępach śledztwa.

GRANIE KATASTROFĄ?

Tymczasem zoastrza się spór polityczny na temat wydarzeń z 10 kwietnia. - Prawo i Sprawiedliwość wykorzystuje katastrofę smoleńską w bieżącej walce politycznej - w ten sposób politycy Platformy Obywatelskiej komentowali wczoraj ostatnie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego i Joachima Brudzińskiego.

Z kolei politycy Prawa i Sprawiedliwości przekonywali, że zarzuty formułowane przez prezesa i szefa Komitetu Wykonawczego partii pod adresem rządu i Donalda Tuska są uzasadnione; tłumaczyli, że poruszanie tematu Smoleńska przed wyborami prezydenckimi byłoby interpretowane przez Platformę jako wykorzystywanie katastrofy w kampanii.

PREZES ATAKUJE

W ostatnim wywiadzie dla "Gazety Polskiej" Jarosław Kaczyński powiedział, że w czasie telefonicznej rozmowy z ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim 10 kwietnia, w której dowiedział się o katastrofie, powiedział mu: "to jest wynik waszej zbrodniczej polityki - nie kupiliście nowych samolotów". Według Kaczyńskiego, Sikorski miał powiedzieć wtedy także, że katastrofa była wynikiem błędu pilota. - Pamiętam jego słowa: "to był błąd pilota" - mówił Jarosław Kaczyński.

Kaczyński stwierdził też w wywiadzie, że podróż jego i towarzyszących mu osób na miejsce katastrofy była spowalniana. - Powolne tempo jazdy były wymuszone przez ścigającą nas delegację z premierem Tuskiem, który koniecznie chciał dotrzeć do Smoleńska przed nami - mówił szef Prawa i Sprawiedliwości. - W pewnym momencie limuzyna z Donaldem Tuskiem minęła nas i dopiero wtedy pozwolono nam normalnie jechać. To była zresztą jakaś kompletna paranoja. Bo jeśli premier polskiego rządu ścigał się ze mną, kto pierwszy dojedzie do miejsca katastrofy, to widocznie szczególnie zależało mu, by się tam pokazać - powiedział Kaczyński.

MINISTER RIPOSTUJE

- Prezes Kaczyński dodaje sobie animuszu - powiedział wczoraj szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski. Minister potwierdził, że w dniu katastrofy dwukrotnie dzwonił do Jarosława Kaczyńskiego. Zaprzeczył jednak jakoby podczas rozmowy prezes Prawa i Sprawiedliwości użył sformułowania "zbrodnicza polityka". - Zapamiętałbym to - zapewniał minister Sikorski.

- Rzeczywiście powiedział o "waszej polityce", nie używając jednak słowa "zbrodnicza" - dodał Sikorski. - No jeśli tak myślał, to broniłby świętej pamięci Aleksandra Szczygły, bo przypominam, że jedyny przetarg na samoloty rządowe rozpisałem jako szef Ministerstwa Obrony Narodowej w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. Sześć firm złożyło oferty i ten dobrze przygotowany przetarg unieważnił minister obrony w rządzie Jarosława Kaczyńskiego - Aleksander Szczygło, ale wykluczam żeby miał jakieś zbrodnicze czy złe intencje - podkreślił Sikorski.

Sikorski neguje też, że w drugiej rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim stwierdził, że katastrofa spowodowana była "błędem pilota". - "Błąd pilota" nie mogłem powiedzieć, bo nie miałem jeszcze zdania na ten temat. Mogłem najwyżej powtórzyć, to co przekazał mi ambasador Bahr (ambasador Polski w Moskwie - red.), który był na miejscu katastrofy, mianowicie to, że nie powinni lądować we mgle - wyjaśnił Sikorski.

Minister przypomniał też - odnosząc się do zarzutów Jarosława Kaczyńskiego, że premier się z nim ścigał w drodze do Smoleńska - że Donald Tusk oferował miejsce prezesowi Prawa i Sprawiedliwości w swoim samolocie lecąc na miejsce katastrofy, i że to Jarosław Kaczyński z tego nie skorzystał. - Prezes Kaczyński miał ofertę dołączenia do delegacji premiera. Nie skorzystał z sobie wiadomych powodów - mówił Sikorski. - To tak bywa, że kolumny rządowe są przepuszczane szybciej niż prywatne. To była konsekwencja decyzji o nieuczestniczeniu w delegacji rządowej - dodał szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Katastrofa w Smoleńsku: Sensacyjne słowa pilota: - Jak nie wyląduję(my), to mnie zabije(ją) - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie