MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Każdy harcerz na obozie zmierzył się ze słabościami

Zdzisław Surowaniec
Zdzisław Surowaniec
Harcerze z 5 Szczepu Harcerskiego “Brzask” w Zaklikowie  na szczycie Tarnicy przeżyli  Mszę świętą odprawioną podczas wichury
Harcerze z 5 Szczepu Harcerskiego “Brzask” w Zaklikowie na szczycie Tarnicy przeżyli Mszę świętą odprawioną podczas wichury Zdzisław Surowaniec
Harcerze z 5 Szczepu Harcerskiego “Brzask” w Zaklikowie po roku działalności wyruszyli na prawdziwy harcerski obóz. Trwał osiem dni w Bieszczadach w Stanicy Harcerskiej ZHP w Woli Michowej koło Cisnej.

W obozie uczestniczyło 70 osób – 61 harcerzy i 9 osób kadry. Na pierwszym obozie skupili się na spróbowaniu prawdziwie bieszczadzkiego stylu życia. Niczym miejscowi “zakapiorzy” zbudowali od podstaw nasz obóz, poznawali okoliczną przyrodę i robiliśmy wszystko, aby po prostu przeżyć na tej pięknej, ale też trudnej i wymagającej ziemi.

Jak czytamy w relacji, każdy dzień zaczynał się o świcie głosem trąbki i sygnałem gwizdka. Po pięciu minutach następowało wspólne powitanie dnia śpiewem refrenu piosenki “Każdy wschód słońca Ciebie zapowiada, nie pozwól nam, przespać poranka!”. Po obrzędowym śpiewie odbywała się “rozćwiczka”, a po niej miał miejsce apel mundurowy ze sprawdzeniem stanu umundurowania i meldowaniem stanu patroli, śniadanie, sprawdzanie porządku w namiotach oraz przygotowanie do zajęć.

Również zakończenie dnia było co dzień podobne – wspólne obrzędowe ognisko z gawędą i nauką nowych bieszczadzkich piosenek, “Bratnie słowo”, obrzędowe pożegnanie dnia śpiewem piosenki do słów Olgi Małkowskiej “Idzie noc, słońce już, zeszło z gór, zeszło z pół, zeszło z mórz, w cichym śnie spocznij już, Bóg jest tuż…”, oraz iskierka przyjaźni. Po przygotowaniu do spoczynku głos trąbki ogłaszał ciszę nocną.

Każdy z dwunastu patroli, biorąc udział w obozowej rywalizacji, dbał o punktualność i porządek w swych namiotach i otoczeniu, kolejno obstawiał całodobowe warty na terenie obozowiska, pełnił służbę podczas posiłków oraz sprzątał latryny.

W tym czasie była okazja do prac pionierskich przy budowie obozu i zaplecza, a także do poznania wyjątkowych bieszczadzkich miejsc. W czasie zajęć z pionierki obozowej dwie najstarsze drużyny zabrały się za budowę bramy i wieży dla strażników. Młodsze drużyny ruszyły na wyprawy po trzcinę i opał na wieczorne ogniska. Każdy patrol zbudował własny element obozowego płotu. - Wybudowaliśmy też mobilną suszarnię na ciuchy, podnoszoną liną na szczyt drzewa, co uchroniło przed atakiem niedźwiedzi czy wilków, które krążyły w okolicy - wspominają. Patrole przygotowały ozdobne numery namiotów, a także totemy ze swoimi nazwami. Napisali także kartki do rodziców, a w nich wrażenia z obozu – w myśl zasady: odrzucamy telefony, wybieramy Pocztę Polską!

Podczas zajęć z musztry każdy patrol miał przygotować prezentacje musztry harcerskiej i musztry na wesoło! Miały też miejsce zabawy integracyjne z drugimi podobozem – harcerzami z Hufca Krosno.

Dzięki bliskości lasu patrole mogły przygotować drzewce na proporce drużyny i żerdzie na materiał do skonstruowania noszy. - Nim weszliśmy do lasu, musieliśmy wspólnie zbudować most kamienny przez rzekę. Po powrocie zabraliśmy się do wykonywania w drużynach proporców, które na zawsze będą nam towarzyszyć. Wieczorem zajęcia z transportu rannego na noszach oraz bieszczadzkie ognisko nad okolicznym strumykiem z pieczeniem kiełbasek i ziemniaków w popiele - czytamy w relacji.

Jeden z dni zakończyli obrzędowym ogniskiem i wypuszczeniem biało czerwonych lampionów w niebo dla uczczenia harcerzy, którzy walczyli o niepodległość Polski.

Podczas jednej z wypraw zdobyli Tarnicę, na której wzięli udział w wyjątkowej Mszy świętej na szczycie podczas wichury. Odbyli także wyjątkową podróż Bieszczadzką Kolejką Leśną. Zwiedziliś wnętrze Zapory Solińskiej. W drodze powrotnej do Zaklikowa byli w Komańczy- miejscu uwięzienia Prymasa Stefana Wyszyńskiego, Zagórzu – miejscu bieszczadzkiej drogi krzyżowej i ruin klasztoru oraz Sanoku – prawdziwie harcerskim mieście, poznanym pod kierunkiem Komendantki Hufca Ziemi Sanockiej Krystyny Chowaniec.

- Te dni pierwszego obozu były z pewności trudne, ale też pełne wrażeń i niezapomnianych wspomnień. Każdy, od najmłodszych po najstarszych, musiał zmierzyć się ze swoimi słabościami. Wszyscy dali radę – i jak to zazwyczaj podczas obozu bywa, nie chcieli wyjeżdżać! - czytemy we wspomnienaich

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie