Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta z Nowej Dęby, która zamordowała swojego czteroletniego synka Bartusia, osądzona prawidłowo

Marcin Radzimowski [email protected]
Po zaliczeniu pobytu w areszcie Barbara U. o przedterminowe zwolnienie będzie mogła się ubiegać za niespełna sześć lat.
Po zaliczeniu pobytu w areszcie Barbara U. o przedterminowe zwolnienie będzie mogła się ubiegać za niespełna sześć lat. Marcin Radzimowski
Sąd Najwyższy w Warszawie uznał, że sądy pierwszej i drugiej instancji rozpoznając sprawę nie popełniły błędów, które dyskredytowałyby wydane wyroki. Ta decyzja jest już niezaskarżalna

Sąd Najwyższy w Warszawie oddalił właśnie kasację wniesioną przez obrońcę dzieciobójczyni z Nowej Dęby, uznając ją za całkowicie bezzasadną. 43-letnia obecnie kobieta przed niespełna dwu laty z zimną krwią zamordowała swojego czteroletniego synka, Bartusia. Udusiła chłopca, bo był dla niej ciężarem.

Nadzwyczajny środek zaskarżenia

Kasacja wniesiona od prawomocnego wyroku sadu to nadzwyczajny środek zaskarżenia.
By pismo trafiło przed oblicze Sądu Najwyższego, musi zostać spełnionych szereg warunków. Tym razem argumenty podnoszone przez adwokata reprezentującego kobietę, nie przekonały sedziów Sądu Najwyższego. Oddalając kasację uznali, że w procesie Barbary U. sądy obu instancji nie popełniły błędów, które miałyby wpływ na końcowy wyrok. Sąd Najwyzszy nie ocenia samej treści wyroku (wysokości kary), a jedynie merytoryczne podstawy jego wydania.

Ta sprawa odbiła się głębokim echem nie tylko w naszym regionie. Wstrząsające było nie tylko to, że bezbronne dziecko zginęło z rąk matki, ale również motyw działania zabójczyni. Były nimi pieniądze, a właściwie ich brak. Kobieta uznała, że pozbywając się Bartusia (syna z pierwszego małżeństwa), będzie się jej żyło lepiej. Kolejnym motywem miał być fakt, że jej ojciec, z którym nie miała dobrych relacji, bardziej kochał Bartusia. Zabijając dziecko chciała zrobić ojcu na złość…

Wiedziała co robi i zaplanowała zabójstwo

Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu, który rozpoznawał sprawę w pierwszej instancji, podzielił argumentację prokuratury i nie miał wątpliwości, że oskarżona Barbara U. jest zdrowa psychicznie. Z całą pewnością stwierdzili to również biegli lekarze psychiatrzy, którzy poddali kobietę czterotygodniowej obserwacji. Nie miało przy tym znaczenia, że w przeszłości podejmowała próby samobójcze i przechodziła załamania nerwowe (między innymi po stracie pierwszego męża, który zginął w wypadku samochodowym).

Dowody, jak choćby zeznania świadków wskazują na to, że kobieta zaplanowała zbrodnię - udusiła synka w czasie, kiedy była w domu tylko z nim sama, bez innych domowników. Samej zbrodni nie poprzedziła ani żadna kłótnia, ani zachowanie synka, które mogłoby wyprowadzić kobietę z równowagi.

Wcześniej, przez kilka dni, podczas spotkań z najbliższymi oraz znajomymi Barbara U. narzekała na samopoczucie psychiczne, sprawiała wrażenie osoby z załamaniem nerwowym. To była tylko gra, sprawianie pozorów choroby psychicznej, która miałaby sprawić, że uniknie odpowiedzialności za zbrodnię.

Adwokat ma wątpliwości

Adwokat broniący Barbary U. przed tarnobrzeskim sądem, po mowie obrończej poddający w wątpliwość poczytalność kobiety, na zakończenie wniósł o uniewinnienie oskarżonej. Ona sama prosiła sąd o łagodny wymiar kary. Prokurator wniósł o 25 lat pozbawienia wolności.

Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu uznając winę kobiety skazał ją na karę 25 lat pozbawienia wolności. To był jeden z najsurowszych wyroków przed tarnobrzeskim sądem w ostatnich latach. Długo się jednak nie ostał, gdyż obrońca dzieciobójczyni wniósł skuteczna apelacje do Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie.

Za surowo oceniona

Sąd Apelacyjny w Rzeszowie nie miał wątpliwości, że oskarżona jest zabójczynią i jej miejsce jest w więzieniu. Zdaniem rzeszowskiego sądu jednak kara 25 lat orzeczona przez tarnobrzeski sąd, byłaby jednak zbyt surowa, nawet biorąc pod uwagę potworność czynu, jakiego kobieta się dopuściła. I obniżył karę do 15 lat więzienia.

Udusiła dłońmi i kablem

Do zbrodni doszło rano, 23 września 2013 roku w domu jednorodzinnym w Nowej Dębie. Jak ustalono, Barbara U. dusiła swojego czteroletniego synka kablem elektrycznym a następnie dłońmi, zaciskając je na szyi i zasłaniając usta i nos chłopca. Dziecko nie miało szans walczyć, bo matka położyła go na podłodze i przycisnęła własnym ciałem, żeby nie mógł się wyrywać. W pewnej chwili Bartuś zdołał jedynie zaczerpnąć powietrza i z przerażeniem zapytać "Czemu mi to robisz?!"

Kilkadziesiąt minut później do domu wróciła teściowa kobiety i jej szwagier. Mężczyzna wezwał pogotowie. Ratownicy przywrócili czynności życiowe dziecka, jednak życia nie udało się uratować. Lekarze stwierdzili śmierć pnia mózgu, dwa tygodnie później serce dziecka przestało bić.

ZOBACZ:
Żona prezesa Amber Gold w ciąży ze strażnikiem więziennym? Prokuratura wyjaśnia

TVN24/x-news

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu TARNOBRZESKIEGO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie