19-latek przebywa na tej samej sali, na której leży Piotr Kalina - mężczyzna, który w weekend zatruł się grzybami. Przypomnijmy, że jego życiowa partnerka zmarła, on sam miał więcej szczęścia.
- Nie znam się na grzybach - przyznaje Marcin Piszczek. - Moja dziewczyna się zna, ale ona raczej nie je. Lubi zbierać. We wtorek byliśmy w Sobowie w lesie, zbieraliśmy czerwone kozaki. Ale były też kanie z wcześniejszego grzybobrania. Od niedzieli leżały w lodówce.
We wtorek po południu Marcin zjadł kanie, w panierce z jajka i bułki tartej, smażone na patelni. Palce lizać. Ale po kilku godzinach 19-latek poczuł się źle.
- Bardzo rozbolała mnie głowa, czułem mdłości, bolał mnie brzuch i generalnie czułem się bardzo słabo - wspomina. - Słyszałem o tym śmiertelnym zatruciu, dlatego nie chciałem ryzykować. Zgłosiłem się do szpitala. Tu zrobiono mi płukanie żołądka.
Wykonano wstępne badania treści żołądkowej. Stwierdzono obecność zarodników grzybów jadalnych - kani i prawdziwków. Przypuszczalnie doszło do zatrucia, bo grzyby nie były pierwszej świeżości (dwa dni leżały w lodówce).
Marcin Piszczek i Piotr Kalina leżą na sąsiednich łóżkach i mają wspólny temat: grzyby. Starszy z mężczyzn po dwóch dniach pobytu, czuje się już dobrze. Przekonuje, że od grzybów będzie się od tej pory trzymał z daleka. Ale włos się jeży na głowie, kiedy mężczyzna wspomina wydarzenia sprzed kilku lat.
- Pamiętam, jak w pracy koledzy zbierali muchomory, te czerwone. Gotowali je cztery, pięć razy żeby wygotować truciznę. Potem to jedliśmy ze smalcem i cebulą - wspomina Piotr Kalina. - Teraz na samo wspomnienie tego, jest mi niedobrze. Naprawdę nie warto tak ryzykować. To zwykła głupota!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?