Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec przedłużonego remontu kładki nad torami w Stalowej Woli

Zdzisław Surowaniec
Kładka nad torami pachnie teraz farbą.
Kładka nad torami pachnie teraz farbą. Zdzisław Surowaniec
O dziesięć dni opóźniło się zakończenie remontu kładki nad torami w centrum Stalowej Woli, łączącej "zatorze" z resztą miasta. Pracownicy tłumaczyli przedłużenie remontu deszczami. - Nie możemy kłaść farby na mokre elementy - mówili.

140 tys. zł

Remont kładki kosztował miasto 140 tys. zł. To tylko doraźne łatanie tej konstrukcji na czas budowy nowej. W tym roku miasto zleci opracowanie koncepcji budowy kładki. Prace przy budowie ruszyłyby za 2, 3 lata. Stara, odnawiana teraz kładka zostałaby całkowicie rozebrana, zostałyby tylko fundamenty, powstałaby nowa konstrukcja.

Prace i tak zaczęli trzy dni później, niż planowali. I natychmiast musieli się mocować z deszczową pogodą. A praca przy kładce była trudna. Jak już pisaliśmy, obecny remont jest drugim w zbudowanej przed czterdziestu laty kładki. Gdyby nie ta modernizacja, kładka byłaby zamknięta, bo nadwątlona konstrukcja stała się niebezpieczna dla ludzi.

PRZERDZEWIAŁA KŁADKA

Kładka przypominała ruinę, była przerdzewiała, z betonu wystawały elementy stalowe, płytki ceramiczne wykruszyły się, w betonowej nawierzchni były dziury. Jak już pisaliśmy, ta konstrukcja to przykład fuszerki z lat siedemdziesiątych, za którą ktoś powinien odpowiedzieć karnie. Jak wykazały badania laboratoryjne betonu wylanego na konstrukcję, był on kiepskiej jakości. Było w nim więcej piasku niż cementu.

Miejsce, gdzie jest kładka, należy do jednych z najbardziej ruchliwych w mieście. To okolice placu targowego i dworca autobusowego oraz przystanku kolejowego. Tędy przepływa olbrzymia masa ludzi z jednej części miasta zwanej "zatorze" do centrum.

DOKUCZLIWE DLA LUDZI

Wyłączenie kładki z ruchu było więc bardzo dokuczliwe dla ludzi, którzy musieli nadrabiać szmat drogi. Musieli przechodzić przez tory przez ulicę Popiełuszki, w sąsiedztwie komendy policji. Lawina ludzi ruszyła na dzikie przejścia przez tory i policja oraz sokiści mają pełne ręce roboty.

Nowa konstrukcja musi spełniać unijne normy. Wiązałaby się z tym budowa jeszcze większej konstrukcji, z małym kątem nachylenia schodów, aby mogli poruszać się po niej inwalidzi na wózkach. Koszt takiej konstrukcji to wydatek od sześciu do ośmiu milionów złotych. Być może ustawione byłyby tam windy dla niepełnosprawnych, odporne na akty wandalizmu. Obiekt musiałby być także monitorowany, aby zniechęcić do niszczenia czy wyłapywać wandali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie