MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Konstruktorzy przyszłości. Uczniowie z Niska zbudowali samochód napędzany silnikiem elektrycznym

Sławomir CZWAL [email protected]
Radosław Čonka oraz Grzegorz Flisiak z Regionalnego Centrum Edukacji Zawodowej w Nisku przy elektrycznym cacku.
Radosław Čonka oraz Grzegorz Flisiak z Regionalnego Centrum Edukacji Zawodowej w Nisku przy elektrycznym cacku. fot. Sławomir Czwal
Nisko ma pierwszy samochód napędzany silnikiem elektrycznym. Zbudowało go trzech uczniów pod kierunkiem nauczyciela informatyki.

Tomek Dutka, Adrian Gorczyca i Radosław Čonka oraz Grzegorz Flisiak z Regionalnego Centrum Edukacji Zawodowej w Nisku zaprojektowali i zrobili elektryczny samochód na bazie benzynowego volkswagena jetty. Koszt przejechania 100 kilometrów to jedyne 4 złote.

Marzenia o zaprojektowaniu i wykonaniu elektrycznego samochodu w Regionalnym Centrum Edukacji Zawodowej w Nisku stały się faktem. Trzech uczniów niżańskiego "elektryka", przy ogromnej pomocy Grzegorza Flisiaka, nauczyciela informatyki, który udostępnił swój samochód oraz zainwestował w ten projekt pieniądze, wykonało pierwszy samochód w powiecie niżańskim napędzany silnikiem elektrycznym. Choć auto ma w dowodzie rejestracyjnym wpisany silnik benzynowy z instalacją gazową, to jednak pod jego maską drzemie silnik z… wózka widłowego.

UŻYWANY PROTOTYP

- Tak jak samochód, tak i większość montowanych części jest używana - mówi Grzegorz Flisiak, nauczyciel informatyki. - Od kilku miesięcy poszukiwaliśmy części do niego. W tym czasie udało się nam okazyjnie kupić dwa silniki. Kolejna okazja pojawiła się, kiedy szukaliśmy akumulatorów. Wtedy okazało się, że jeden z właścicieli elektrowni wiatrowej chce sprzedać akumulatory, które dla niego okazały się zbyt małe. Nie zastanawialiśmy się nawet chwili, bo to jest właśnie najdroższy element samochodu napędzanego silnikiem elektrycznym. W sumie kupiliśmy siedem żelowych akumulatorów.

W taki sposób w warsztacie niżańskich mechaników i elektroników z Regionalnego Centrum Edukacji Zawodowej zebrano większość potrzebnych materiałów. Wtedy zapadła decyzja o wymontowaniu silnika z volkswagena jetty, a w jego miejsce wstawieniu elektrycznego silnika, tak, aby właściciel "nowego" auta, czyli Grzegorz Flisiak, mógł zasiąść za kierownicą elektrycznego cacka.

ROZŁOŻENIE MASY

- Ten samochód idealnie nadaje się do tego rodzaju przeróbek- podkreśla Grzegorz Flisiak. - Pod maską jest bardzo dużo miejsca i mogliśmy sobie pozwolić na wstawienie tam nie tylko elektrycznego silnika ale także trzech akumulatorów. Kolejne baterie postanowiliśmy ulokować w dość dużym bagażniku. W ten sposób auto zostało prawie idealnie dociążone i nie sprawia żadnych problemów przy pokonywaniu nierówności na drodze. Oczywiście, co będzie bardzo istotne podczas jego eksploatacji w bagażniku zostało jeszcze miejsce sporo miejsca na zakupy.

Oprócz dużych przestrzeni zarówno w bagażniku jak i pod maską istotną rolę odegrała prostota zastosowanych rozwiązań przez producenta. - W tym samochodzie nie było żadnego komputera, więc nie musieliśmy się martwić o elektronikę i elektrykę - dodał Grzegorz Flisiak. - Zasilanie elektryczne świateł pochodzi z dotychczasowego akumulatora. Choć jeszcze nie zamontowaliśmy alternatora, to już planujemy jego instalację, tak aby podczas jazdy był właśnie doładowywany "standardowy" akumulator.

PROFESJONALNA PRZERÓBKA

Przeróbka auta w profesjonalnym warsztacie kosztuje około 20 tysięcy złotych a u niżańskich wynalazców będzie kosztować około 6 tysięcy złotych. Tak mały koszt zaadoptowania samochodu do elektrycznych warunków wynika z faktu, że uczniowie wraz z nauczycielem sami wykonują pracę. Elektryczna Jetta ma już pierwsze próby za sobą. Konstruktorzy dość sprawnie poradzili sobie nawet z podłączeniem elektrycznego silnika do zamontowanej w samochodzie skrzyni biegów.

- Ten samochód nie tylko będzie oszczędny ale także nie trzeba będzie w nim wymieniać oleju w silniku- mówią uczniowie pracujący przy projekcie. - Nie musimy się martwić o filtry czy pamiętać o sprawdzaniu stanu oleju w silniku, bo go tam nie ma. Samochód jest bardzo prosty i cichy w użytkowaniu.

Z NISKA DO SANDOMIERZA

Auto ma już pierwsze próby za sobą. Samochód dość sprawnie przyspieszał i bez problemu można było zmieniać biegi na parkingu niżańskiego elektryka. - Nasze obliczenia wskazywały, że na jednym ładowaniu można przejechać około 100 kilometrów, zaś maksymalna prędkość może wynieść jakieś 150 kilometrów na godzinę - dodał Radosław Čonka, uczeń niżańskiego elektryka. - Bez większego problemu będziemy w stanie dojechać z Niska do Sandomierza czy Tarnobrzega, a tam przez około 8 godzin, kiedy będziemy w pracy doładować akumulatory i ekologicznie powrócić do Niska.

Samochód w pełni gotowy do jazdy pojawi się na niżańskich drogach w ciągu najbliższych tygodni. - Jest w pełni elektryczny, ultra nowoczesny, ultra ekologiczny i ultra oszczędny, gdyż koszt przejazdu 100 kilometrów wyniesie około 4 złotych. Jego konkurencją może być jedynie bardzo oszczędny skuter. Jestem pewnie, że będę nim dojeżdżał o pracy. Mam tylko nadzieję, że dyrekcja szkoły pozwoli mi na doładowywanie akumulatorów - mówi nauczyciel pod kierunkiem którego przebudowany został samochód.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie