Na rynku wtórnym wybór odpowiedniego pojazdu, który spełnia nasze wymagania dotyczące wyposażenia, ceny zakupu i stanu technicznego jest dosyć trudny. Sprawdzając jego warstwę lakieru, ewentualne wycieki oleju czy stan opon, warto też brać pod uwagę stopień wyeksploatowania pojazdu. Wiadomo przecież, że przebieg rzędu 15 tysięcy kilometrów to nic dla rocznego czy dwuletniego auta. W ogłoszeniach motoryzacyjnych spotkać jednak możemy kilkunastoletnie pojazdy, których liczniki wskazują podejrzanie niskie wartości przejechanego dystansu.
Taksówka mało jeżdżona…
Nie od dziś wiadomo, że duża część samochodów importowanych i przeznaczonych na sprzedaż to pojazdy mocno już wyeksploatowane. Poza pracą blacharzy, mechaników oraz elektryków samochody wystawiane na sprzedaż często mają także przeprowadzaną operację korekty licznika. Oznacza to dokładnie zmianę wskazań całkowitego przebiegu auta. Obecnie w dobie elektronicznych wyświetlaczy takie działania przeprowadza się bardzo szybko przy użyciu przenośnego komputera oraz złącza diagnostycznego. - Zmienimy dane zarówno w pamięci licznika, jak i komputera silnika. W 10, może 20 minut przeprowadzimy całą operację, a koszt to 50 złotych - tak kończy rozmowę właściciel jednej z firm wykonujących korekty licznika. Usługę taką firmy przeprowadzają zgodnie z prawem, wystawiają nawet na nią faktury, a ceny różnią się w zależności od tego, jaki model będzie poddawany korekcie oraz czy wykonawca ma przyjechać do klienta i przeprowadzić usługę na miejscu.
Winny sprzedający
To, że legalnie działające firmy przeprowadzają modyfikację wskazań nie powinno szokować. Przecież występują przypadki, kiedy trzeba wymienić całą deskę rozdzielczą lub po prostu zepsuł się wyświetlacz komputera pokładowego, który zastąpiono używanym z innymi wskazaniami. Sprawa staje się problemem dopiero wtedy, kiedy sprzedajemy pojazd z korygowanym licznikiem, a nowy właściciel nie został o tym powiadomiony. Wtedy sprawa "kręcenia" licznika może znaleźć finał nawet w sądzie. Praktyka jednak wskazuje, że trudno udowodnić winę konkretnego właściciela, który przeprowadził taką operację. Jak dowiedzieliśmy się od jednego z lokalnych dealerów skala tego zjawiska nie jest mała, gdyż nierzadko na przegląd serwisowy po np. 120 tysiącach kilometrów przyjeżdżają auta, które już miały przeprowadzane to badanie. Autoryzowany dealer może sprawdzić tylko historię serwisową pojazdu, czyli przy jakim przebiegu zmieniane były tarcze hamulcowe, amortyzatory itp. Dlatego zwracajmy uwagę na przebieg i weryfikujmy jego oryginalność sprawdzając wpisy w książce serwisowej oraz porównujmy stopień zużycia kierownicy czy nakładek na pedały sprzęgła czy hamulca ze wskazaniami licznika kilometrów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?