Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykarze Siarki Tarnobrzeg pokonali Trefla Sopot 92:81

Piotr Szpak
Koszykarze Siarki Tarnobrzeg (z piłką Jakub Zalewski, z lewej Jakub Patoka) przełamali niemoc pokonując rywali z Trefla Sopot.
Koszykarze Siarki Tarnobrzeg (z piłką Jakub Zalewski, z lewej Jakub Patoka) przełamali niemoc pokonując rywali z Trefla Sopot. Grzegorz Lipiec
Sympatycy basketu w Tarnobrzegu odetchnęli z ulgą. Po 14 porażkach z rzędu koszykarze Siarki Tarnobrzeg pokonali we własnej hali Trefla Sopot 92:81 odsuwając od siebie widmo ukończenia rozgrywek na dwóch ostatnich miejscach w tabeli Tauron Basket Ligi.

- Pierwsza połowa to było najgorsze 20 minut prowadzonego przeze mnie zespołu w tym sezonie. W drugiej połowie doszliśmy gospodarzy już na cztery punkty, ale ta agresywna gra kosztowała nas bardzo dużo sił – mówił po meczu szkoleniowiec sopockiego zespołu Zoran Martic.

Oszczędny w słowach podczas pomeczowej konferencji prasowej był trener Siarki Zbigniew Pyszniak: - Nawet pomijając te straty które popełnialiśmy, to drużynie należą się słowa uznania i podziękowania za walkę. Wreszcie przełamaliśmy niemoc. O tym, jak duża presja ciążyła na zawodnikach tarnobrzeskiej drużyny mówił jej kapitan Daniel Wall.

- Przez dwie kwarty wszystko przebiegało po naszej myśli, ale w trzeciej się pogubiliśmy i wyglądało to tak jakby coś niedobrego siedziało w naszych głowach. To, że wygraliśmy zbiórki na tablicy okazało się kluczem do zwycięstwa – mówił popularny „Waluś”.

Wygranie meczu po 14 porażkach z rzędu sprawi zapewne, że drużyna Siarki znów będzie walczyć o zwycięstwa i ucieczkę w dolnych rejonów tabeli.

- Ta wygrana była nam bardzo potrzebna, nie graliśmy źle, ale co mecz to przegrywaliśmy. Ta wygrana z Treflem moim zdaniem pozytywnie wpłynie na grę naszego zespołu i dokona pewnych pozytywnych przestawień w głowach zawodników – twierdzi trener Pyszniak.

Podczas niedzielnego spotkania nie obyło się bez kolejnej porcji stresów, na które zdani zostali najwierniejsi kibice tarnobrzeskiej drużyny. Na początku drugiej po-łowy gospodarze wygrywali już różnica 20 punktów, ale po przerwie ta przewaga zaczęła niebezpiecznie topnieć. Był moment w trzeciej kwarcie, że miejscowi wygrywali tylko czterema "oczkami".

- Po pierwszej połowie miałem nadzieję, że wygramy wysoko i odrobimy 18-punktową stratę z pierwszego meczu w Sopocie. Ale nasza dobra gra niespodziewanie się skończyła. Musieliśmy zapomnieć o odrobieniu strat z Sopotu i skoncentrować się na odniesieniu zwycięstwa. To było w tym meczu najważniejsze. Teraz w spokoju możemy przygotowywać się do kolejnych spotkań. Wierzę w to, że limit nieszczęść w tym sezonie już wy-czerpaliśmy i nie będzie żadnych kontuzji. Niedługo dojdzie do gaz Gary Bell i wreszcie będziemy mogli grać w najsilniejszym składzie - dodał trener Pyszniak.

Już w najbliższą sobotę 12 marca koszykarze Siarki rozegrają kolejny spotkanie w roli gospodarzy. Rywalem tarnobrzeskiej drużyny będzie ekipa Polskiego Cukru Toruń, która w tym sezonie spisuje się nadspodziewanie dobrze i zajmuje wysokie czwarte miejsce w tabeli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie