MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Koszykarze Stabill Jezioro Tarnobrzeg wreszcie pokazali prawdziwy basket

Damian SZPAK [email protected]
Dariusz Szczubiał (z lewej, obok jego asystent Arkadiusz Papka) znów na trenerskiej ławce w tarnobrzeskim zespole.
Dariusz Szczubiał (z lewej, obok jego asystent Arkadiusz Papka) znów na trenerskiej ławce w tarnobrzeskim zespole. Grzegorz Lipiec
Imponujące zwycięstwo nad Polpharmą Starogard Gdański 107:80 znacząco podniosło morale zespołu i wiarę w kolejne zwycięstwa. Prezes klubu Zbigniew Pyszniak zbierał komplementy ze wszystkich stron.

Jeszcze trzy tygodnie temu Jeziorowcy przerywali mecz za meczem, spadli na ostatnie miejsce w tabeli, a mecz z AZS Koszalin rozgrywany był praktycznie przy pustych trybunach. Prezes Zbigniew Pyszniak postanowił zdymisjonować trenera Leszka Marca, następnie namówił swego przyjaciela trenera Dariusza Szczubiała do powrotu do Tarnobrzega. Szczubiał to gwarancja solidności, to człowiek znający się jak mało, kto na swoim fachu. Tenże Szczubił miał też wielki wkład w sprowadzenie do Tarnobrzega Amerykanina Amerykanina Tony Weedena. Szkolenioiec wrócił do Tarnobrzega w wielkim stylu.

PIERWSZE TRÓJKI

Mimo braku trzech graczy Krzysztofa Krajniewskiego, Michała Marciniaka i Dawida Przybyszewskiego zespół z Tarnobrzega nie miał problemu z pokonaniem Kociewskich Diabłów. Bardzo dobre spotkanie rozegrali Chaisson Allen i Marcin Nowakowski, a pierwszą w tym sezonie trójkę trafił Andrew Fitzgerald i Nicchaeus Doaks. To zwycięstwo dało naszym graczom 10 lokatę w tabeli Tauron Basket Ligi i nadzieje, że nasz zespół będzie w stanie osiągnąć upragnioną fazę play off. To właśnie skuteczność tego dnia była kluczowa. Co ciekawe zarówno w rzutach za dwa punkty jak i za trzy nasi gracze mieli identyczną skuteczność czyli niespełna 69 procent. Dla porównania miejscowi ze wszystkich rzutów z gry mieli nieco ponda 48 procent. Warto zaznaczyć, że ogółem zespół gości oddał więcej rzutów, bo aż 85 a miejscowi tylko 77 to jednak kluczowa była wspomniana skuteczność. Ta zasługa przede wszystkim trzech graczy Chaissona Allena, Andrewa Fitzgeralda i Marcina Nowakowskiego. Cała ta trójka w sumie zdobyła 79 punktów, a najwięcej z nich, bo 30 oczek zapisał na swoim koncie Allen.

To właśnie ten gracz na początku meczu zdobył pierwsze dziewięć punktów dla gospodarzy, co umożliwiło im odskocznie na kilka punktów. O tym, że tego dnia mówiąc językiem koszykarskim siedziało wszystko potwierdzają trójki Fitzgeralda i Doaksa. Dla obu Amerykanów były to pierwsze celne rzuty zza linii 6,75 w tym sezonie. Podkoszowi jednak nie próżnowali także na deskach, gdzie w dominowali w zbiórkach. W sumie wynik zebranych piłek z tablic brzmiał 28:20 dla Jeziora. Jeszcze większa przewagę widać było w asystach, gdzie nasi gracze w sumie zanotowali ich także 28, a goście zaledwie dziewięć. W tym elemencie gry brawa należą się Marcinowi Nowakowskiemu, który sam zapisał na swoim koncie 12 podań, po których koledzy zdobywali punkty, dodając jeszcze 24 punkty jakie zdobył rozgrywając powstaje nam osiągnięcie zwane w koszykówce doubel-doubel, czyli dwa wyniki statystyczne wyrażone w postaci liczb dwucyfrowych.

DŁUGA PODRÓŻ WEEDENA

Razem z Polpharmą do Tarnobrzega wrócił Daniel Wall. Ulubieniec tarnobrzeskiej publiczności jednak nie pokazał się z dobrej strony, co paradoksalnie mogło cieszyć kibiców zgromadzonych w hali przy al. Niepodległości. Rozczarował także Cezary Trybański, pierwszy Polak w najmocniejszej lidze świata NBA był zaledwie tłem dla naszych graczy. Dwie zbiórki i brak zdobytych punktów mówi samo za siebie. Dzień później obie drużyny stoczyły kolejny bój tym razem w ramach Intermarche Basket Cup. W niedziele nasi gracze również okazali się lepsi wygrywając 91:75, jednak zabrakło do awansu dwóch punktów, bowiem w pierwszym meczu pomiędzy tymi zespołami padł wynik 97:79 dla Polphramy.

W pucharowym meczu zadebiutował kolejny Amerykanin w zespole z Tarnobrzega, a mianowicie Tony Weeden, który już w pierwszym meczu zdobył 19 punktów. Rzucający rodem z USA był też na ławce rezerwowych w sobotnim meczu ligowym. Jednak trener Szczubiał nie zdecydował się go desygnować do gry, bowiem zawodnik mógł być przemęczony podróżą, jaką odbył zza oceanu. Przez utrudnione warunki atmosferyczne Weeden wylądował na krakowskich Balicach dopiero w sobotę o godzinie 14, czyli cztery godziny przed meczem z Polpharmą. Na całe szczęście jego nowi koledzy poradzili sobie bez niego, a sam zawodnik będzie mógł potwierdzić swoją wartość w kolejnych spotkaniach.

Najbliższy mecz Jeziorowcy rozegrają w sobotę z Kotwicą Kołobrzeg, która jeszcze trzy tygodnie temu prowadził trener Szczubiał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie