Zespół z Tarnobrzega do nadmorskiego kurortu wyruszył w czwartkowy poranek, aby na miejsce dotrzeć wieczorem. Tego dnia na spacery było już za późno, poza tym koszykarze musieli wypocząć przed ważnym, piątkowym meczem ligowym z Kotwicą. Czas na podziwianie uroków morza zarówno zawodnicy jak i inni członkowie zespołu zarezerwowali sobie więc na sobotnie popołudnie.
PIĘCIU ŚMIAŁKÓW
- Zimno, ale pięknie. Zrobiliśmy sobie dość długi spacer, doszliśmy aż do portu - mówił trener Bogdan Pamuła, który zaraz po obiedzie wyruszył z hotelu w towarzystwie masażystki zespołu Hanny Małek i dyrektora sportowego klubu Bogusława Jarka.
Gorsza nie zamierzała być piątka koszykarzy: Michał Baran, Michał Mortka, Szymon Juniak, Tomasz Pisarczyk i Daniel Wall. Przed spacerem każdy z nich na stołówce zaopatrzył się w kilka kromek chleba. Wszak być nad Bałtykiem i nie karmić ptaków to jak odwiedzić Rzym i nie zobaczyć papieża. Pozostali zawodnicy Siarki zamiast chodzić po zaśnieżonej plaży, woleli zostać w pokojach i wylegiwać się oglądając programy telewizyjne. Na wyprawę spośród polskich koszykarzy nie dał się namówić jedynie Marek Miszczuk, nad morze nie poszedł też żaden z czwórki Amerykanów.
- O nie, jest za zimno na spacery - mówił z uśmiechem Kevin Goffney, który podobnie jak jego rodacy Louis Truscott, Michael Deloach i Stanley Pringle od początku zimy walczą z katarem. Zresztą największy zmarzluch - Louis Truscott niemal przez cały czas "paradował" w czapce na głowie i nie rozstawał się z nią nawet w czasie posiłków.
POLOWANIE NA PTAKI
Temperatura siedmiu, ośmiu stopni Celsjusza poniżej zera nie odstraszyła jednak Walla, Barana, Mortki, Pisarczyka i Juniaka, którzy wyruszyli na plażę. A z hotelu uzdrowiskowego, w którym zostali zakwaterowani było do morza zaledwie dwieście metrów. Gdy tylko wyciągnęli chleb, w momencie zleciały się dziesiątki mew i rybitw, które walczyły o rzucane w powietrze kawałki chleba lub jadły go wręcz z dłoni. Zabawa była przednia, ale koszykarze postanowili iść plażą aż do miejsca, gdzie znajdują się łabędzie. Te piękne ptaki też trzeba było podtuczyć.
Z dalszej wyprawy zrezygnował kapitan tarnobrzeskiej drużyny Michał Baran, dla którego mecze w Kołobrzegu były pożegnalnymi w barwach Siarki. Zmarznięty obrońca wrócił do hotelu. W pewnej chwili Daniel Wall wpadł na pomysł "upolowania" krzykliwej rybitwy i zrobienia sobie z nią zdjęcia. Z pomocą kolegów i chleba próbował osaczyć któregoś z ptaków, ale te okazały się sprytniejsze.
- Zobaczymy, jak pójdzie z łabędziem - zastanawiał się "Waluś", szykując chleb jako wabik.
Z ogromnymi łabędziami też nie było łatwo, lecz w końcu silny skrzydłowy Siarki "upolował" jednego z nich i chwilę potem pozował do zdjęcia. Nagrodą dla ofiary było kilka kawałków chleba.
ZIMOWA KĄPIEL
Przenikliwe zimno skutecznie zniechęciło koszykarzy do dalszej wędrówki w kierunku molo i portu, dlatego postanowili wracać do hotelowych pokoi. Zatrzymali się jednak jeszcze na dziesięć minut widząc parę, dla których nawet minusowa temperatura nie jest straszna. Już sam widok morsów - mężczyzny w slipach i kobiety w stroju kąpielowym przyprawiał o dreszcze i jednoczesny podziw dla ich wyczynu.
- Jesteśmy z Wielkopolski. To pierwsza zima, której postanowiliśmy się wykąpać w Bałtyku - wyjaśnił pan Tadeusz, po czym wspólnie z Joanną wskoczył do lodowatej wody!
Miłośnicy zimowych kąpieli w morzu wzbudzili zresztą ogromne zainteresowanie także innych spacerowiczów, którzy z niedowierzaniem kiwali głowami i robili zdjęcia sympatycznej parze.
Oglądając zdjęcia morsów czarnoskórzy koszykarze nie mogli uwierzyć, że fotki zostały zrobione tego dnia. Widząc jednak śnieg nie mogli wyjść z podziwu dla tego wyczynu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?