Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Wianecki, kandydat na prezydenta Tarnobrzega: - Chcemy dotrzeć do wyborców, którzy są zniechęceni tym wszystkim, co się dzieje

Grzegorz LIPIEC [email protected]
Krzysztof Wianecki zdecydował się na start w wyborach prezydenckich w Tarnobrzegu
Krzysztof Wianecki zdecydował się na start w wyborach prezydenckich w Tarnobrzegu Grzegorz Lipiec
Krzysztof Wianecki, działacz Solidarności Walczącej zdecydował się powalczyć o fotel prezydenta Tarnobrzega. Rozmawiamy z kandydatem na prezydenta miasta, pytamy o program dla naszego miasta, obawy przed wyborami, a także kondycję tarnobrzeskiej prawicy.

Ważne

Ważne

Wywiad jest częścią cyklu rozmów z kandydatami do władz do trzech największych miastach północnego Podkarpacia - Stalowej Woli, Tarnobrzega i Niska

Nie ma politycznego zaplecza, nie piastuje funkcji w samorządzie miejskim, ale chce zmienić Tarnobrzeg. Rozmawiamy z Krzysztofem Wianeckim.

* Dlaczego postanowił Pan zostać prezydentem Tarnobrzega? I czy podjęta decyzja została dobrze przemyślana, bo cztery lata temu stworzył Pan komitet, a potem wycofał się z wyborów?
- Decyzja została bardzo dobrze przemyślana i tak naprawdę została podjęta cztery lata temu, kiedy próbowałem wystartować po raz pierwszy. Wtedy wycofałem się przez naciski pewnych osób z prawicy. Uległem, bo niektórzy twierdzili, że należy postawić tylko i wyłącznie na jedną osobę z obozu prawicy. Wtedy na moją decyzję nałożyła się jeszcze choroba taty.

* Czy teraz jest odpowiednia chwila?

- To nie był jeszcze ten czas, jeszcze nie byłem do końca gotowy, teraz to jest ta chwila, ten moment. Poprzednia ekipa Tarnobrzeskiego Porozumienia Prawicy już się wyczerpała, a u obecnej władzy nie widzę długofalowych planów, tylko skupienie na Jeziorze Tarnobrzeskim i poprawie wizerunku miasta. Według mnie to nie jest to. Poza tym strasznie ubolewam nad brakiem ścisłej współpracy z ościennymi miastami i gminami.

* Wspominał Pan o naciskach ze strony działaczy prawicy. Czy teraz znowu nie będzie powtórki?

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu TARNOBRZESKIEGO

- Teraz nawet jak będą naciski to nie mam zamiaru rezygnować. Wystartuję i wraz ze swoim zespołem ludzi pokażę, że mamy pozytywny program dla Tarnobrzega. Nie będzie mnie interesowało to, co mówią osoby z "drugiej" Solidarności, czy też Prawa i Sprawiedliwości. Zresztą tarnobrzeskie struktury są bardziej Solidarnością niż PiS-em. Przecież każdy widzi, jaki jest przegląd kadr, kto gra "pierwsze skrzypce", każdy wie o co tak naprawdę chodziło w latach 1989-1991.

* Rozumiem, że możemy się spodziewać także i listy wyborczej do rady miejskiej?

- Przygotowujemy się także do startu w wyborach rady miejskiej. Część kandydatów już zadeklarowała chęć startu. To będzie lista ludzi młodych, pełnych pasji, którzy przede wszystkim chcą działać dla Tarnobrzega i służyć mieszkańcom miasta. Lista zostanie ogłoszona w odpowiednim czasie.

* Jako jedyny, na razie, nie ma Pan za sobą widocznego zaplecza?

- Na mój plus działa właśnie to, że jestem niezależny, nie mam żadnych partyjnych zależność, a działam tylko w Solidarności Walczącej, która jest stowarzyszeniem. Patrzmy przez pryzmat fachowości, a nie kontaktów partyjnych. Pokaż na co cię stać. Moim kapitałem są znajome osoby, plus przyjaciele z całego kraju. Już jest grupa najbliższych współpracowników, z którą planuję kampanię wyborczą. Chcemy dotrzeć do wyborców, którzy są zniechęceni tym wszystkim co się dzieje.

* Organizacja kampanii wyborczej może nieco przypominać start Andrzeja Szlęzaka w wyborach na prezydenta Stalowej Woli w 2002 roku?
- Andrzej Szlęzak był kandydatem PiS-u i dopiero potem "zerwał tę obrążę", stworzył własną niezależność. Na pewno jest to zasadne porównanie, ale ja jestem Krzysztof Wianecki i mam swój styl bycia i działania.

* Każdy kandydat ma jakąś wizję prezydentury. W jaki sposób określiłby Pan swoją chęć funkcjonowania na tym stanowisku?

- Prezydent ma być kimś, kto kierunkuje i wskazuje drogi rozwoju, a nie gra rolę "szefa wszystkich szefów". Trzeba otoczyć się rozsądnymi współpracownikami i takich mam. Oczywiście z wiadomych względów na razie nie mogę mówić o nazwiskach.

Krzysztof Wianecki

Krzysztof Wianecki

Ma 55 lat, stan cywilny: rozwodnik. Od dziecka związany z Tarnobrzegiem. Działacz Solidarności, do dzisiaj w Solidarności Walczącej. Zatrzymany w trakcie stanu wojennego. Pracował w: Kopalni i Zakładach Przetwórstwa Siarki "Siarkopol" w Tarnobrzegu, gdzie tworzył między innymi rozgłośnie radiową, Kolumnie Transportu Sanitarnego, prowadził własną działalność gospodarczą, a także był zatrudniony w Ochotniczym Hufcu Pracy i Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Tarnobrzegu. Obecnie realizuje projekt konferencji naukowej wraz z publikacjami, które prezentować będą historię Tarnobrzega w latach 80-90. Odznaczenia: Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski (2009 rok), Krzyż Solidarność Walczącej, Zasłużony Tarnobrzeżanin (2014 rok).

* Czy nie obawia się Pan, że przeciwnicy będą wytykać to, że nigdy nie był Pan w radzie miejskiej, nie kierował instytucją samorządową?

- Mało kto wie, że kiedyś stworzyłem firmę, która zaopatrywała w podręczniki i książki dużą część naszego kraju. Byliśmy liczącym się graczem na rynku promocji, nawet znajomi z branży mówili, że im trudniejsze zadanie tym lepiej go wykonam. Te doświadczenia pozwolą mi skutecznie działać. Poza tym ja nigdy nie bałem się wyzwań, lubię je i wiem, że dam sobie radę. To nie jest tak, że nie mam żadnego doświadczenia, bo obecnie realizuje ciekawy projekt, wcześniej też miałem sposobność zarządzać ludźmi. Nie zawiodę mieszkańców Tarnobrzega.

* Zatem, jaki jest ten pozytywny program dla Tarnobrzega?

- Szczegółowy program wyborczy zaprezentuję jako ostatni. Dlaczego? Jest innowacyjny i nie chciałbym, aby konkurencja go w jakiś sposób wykorzystywała. Mogę powiedzieć, że potrzeba jest ściągania do Tarnobrzega nowych inwestorów. To mieszkańcy zatrudniają prezydenta i on ma dbać o poprawę warunków ich pracy. Poza tym starałbym się, aby ci inwestorzy którzy opuścili miasto, wrócili tutaj. Mam koncepcję na długofalowy rozwój Tarnobrzeg, na zatrzymanie i ściąganie młodych ludzi, a także osób, które są stąd, robią karierę poza rodzinnym miastem.

* Studiując budżet miasta każdy zauważy, że ogromną rolę odgrywa w nim edukacja.

- Dlatego, że na edukacji powinna się skupić praca samorządowa. Od prostej kwestii działalności stołówek, przez opiekę zdrowotną w szkołach, której obecnie brakuje. W Tarnobrzegu zbyt dużo osób żyje skromnie i biednie, nie ma pracy. To są realne problemy, które trzeba rozwiązywać

* Jak się Pan odnosi do kwestii dotacji z budżetu miasta dla sportu zawodowego.

- W przypadku finansowania sportu zawodowego z budżetu miasta to zadam jedno pytanie: czy nas na to stać? Mnie to boli, bo mamy mnóstwo innych potrzeb. Jestem fanem koszykówki, ale nie stać nas na to. Co innego jeśli pojawi się sponsor prywatny, który weźmie na siebie ciężar finansowania sekcji. Pieniądze publiczne powinny przede wszystkim wędrować na szkolenie młodzieży.

* Co w takim razie z promocją miasta?

- Nie stać nas na jakieś wielkie promocyjne przedsięwzięcia. Daleki jestem od brania wielkich kredytów, ale także i szaleńczego likwidowania. Reorganizujmy z głową oraz wykorzystajmy szansę, jaką daje nam Unia Europejska.

* Czy w tym wszystkim nie ma zbyt dużego szaleństwa?

- Uważam, że to może być skuteczna metoda. Jeśli mieszkańcy nam zaufają to bardzo dobrze. Poza tym nie mam zamiaru być uparty, jeśli rada miejska będzie w opozycji do mnie to należy rozmawiać i szukać wspólnych rozwiązań. Poza tym Tarnobrzeg to miasto, które kocham, w którym się wychowałem, dorastałem. Zatem powinno ono łączyć, a nie dzielić.

* Na koniec porozmawiajmy trochę o przeszłości i Pana związków z opozycją antysocjalistyczną?

- W 1981 roku pracuję w Kopalni i Zakładach Przetwórstwa Siarki "Siarkopol". 12 grudnia spotykam się w Stalowej Woli z czołowymi działaczami Solidarności na Ziemi Sandomierskiej. Zostaję na noc w Stalowej Woli i jeszcze nie wiem, że w kraju zaczynają się aresztowania działaczy Solidarności. Kiedy już następnego dnia zorientowałem co się dzieje, to wiedziałem że muszę działać. Po dotarciu do "Siarkopolu" wraz z kolegą, Stanisławem Zipserem wydaliśmy odezwę, w której to poinformowaliśmy o masowych aresztowaniach działaczy Solidarności. Na końcu wezwaliśmy również do podjęcia czynnego oporu. Czułem strach, widząc wojsko na ulicach. 14 grudnia zostałem aresztowany. Na początku trafiłem do rzeszowskiego Załęża, a potem do więzienia w Hrubieszowie, gdzie siedziałem do czerwca 1983 roku, kiedy zostałem ułaskawiony. Po powrocie do Tarnobrzega wróciłem do konspiracji, w której byłem czynnym działaczem do końca lat osiemdziesiątych poprzedniego stulecia. Teraz po latach staram się opowiadać młodzieży o stanie wojennym, o walce naszego pokolenia. Zresztą lata działalności w inwigilowanej Solidarności Walczącej sprawiły, że jestem twardy. Nie boję się mówić, co jest białe, a co jest czarne.

* Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie