- Najpierw na wagę, trzeba dokładnie zliczyć kilogramy. Musimy dokładnie wiedzieć, ile i jakich składników użyliśmy, bo bicie rekordu to poważna sprawa - oznajmił Władysław Stępień, wskazując na wagę lekarską.
Były poseł, a obecnie radny Sejmiku Województwa Podkarpackiego był przewodniczącym jury, które oceniało kucharski wyczyn. Oprócz niego na ręce patrzyli kucharzom między innymi Krzysztof Komórkiewicz - dyrektor Zespołu Szkół w Gorzycach, Leszek Surdy - radny powiatu tarnobrzeskiego i Mirosław Kopyto - przewodniczący Rady Gminy Gorzyce.
BIGOSOWA ORKIESTRA
Na wadze lądowały kolejne pojemniki z kapustą świeżą, choć wcześniej obgotowaną - 33 kilogramy w jednym, 25 w innym pojemniku, 50 w największym - wszystko skrzętnie zapisywano na kartce. Później inne składniki bigosu - kapusta kiszona, nie mogło też zabraknąć kiełbasy. Kucharze i ich pomocnicy z niemałym trudem znosili coraz to kolejne pojemniki. Zadanie nie było łatwe, bo patelnia była tak ogromna, że trzeba było podchodzić z różnych jej stron, aby równomiernie rozłożyć składniki. To ułatwi mieszanie.
- Dorzucimy też trochę podgotowanych ziemniaków, żeby smak był lepszy, a bigos miał właściwą konsystencję - wyjaśnił zebranym wokół ogromnej patelni Marek Łukasiewicz, szef kuchni restauracji Magnackiej w Zespole Zamkowo-Parkowym w Baranowie Sandomierskim.
Spec od bicia rekordów Guinnessa w gotowaniu (w Baranowie Sandomierskim już kilka razy przygotowywano megapotrawy) tym razem dyrygował orkiestrą złożoną z kucharzy z Baranowa oraz z restauracji hotelu Korona w Sandomierzu.
"SZCZYPTA" PRZYPRAW DLA SMAKU
Zgodnie z zapowiedzią, na patelnię trafiła "odrobina" ziemniaków. Dokładnie 71,8 kilograma, bo tyle wskazała waga. Kapusta, kiełbasa i ziemniaki z bigosem mają jeszcze niewiele wspólnego, wszystko to trzeba dokładnie wymieszać i odpowiednio przyprawić.
- Dodamy koncentrat pomidorowy, dokładnie piętnaście kilogramów - wyjaśnił Łukasiewicz. - To ani za dużo, ani za mało. W sam raz.
Kiedy wszystko było już na patelni, szef kuchni dodał przyprawy - cztery kilogramy przyprawy do bigosu, dwa kilogramowe woreczki soli i tyle samo pieprzu, a także kilogram kminku. Wszak bigos bez kminku to jak rosół bez makaronu.
W tym samym czasie skrupulatnie sumowano wagę tego, co trafiło na patelnię. Dotychczasowy wyczyn zapisany w Księdze Rekordów Guinnessa mówi o jednoczesnym przyrządzeniu 360 kilogramów bigosu.
Z WIOSŁEM DO PATELNI
- Aby ten rekord pobić, zakładaliśmy ugotowanie 400 kilogramów - wspomina Renata Stadnik-Komórkiewicz, wspólnie z siostrą Elżbieta Dul koordynująca pracą Sztabu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gorzycach, gdyż to w czasie ostatniego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy gotowano bigos.
Kiedy wszystko podliczono, w końcowy wynik z niedowierzaniem patrzyli sami organizatorzy. Na patelni było w sumie 522 kilogramy i 800 gramów składników bigosu!
Szef kuchni Marek Łukasiewicz ze sceny ogłosił ostateczną wagę gotowanego bigosu zgromadzonym na placu mieszkańcom. Później wspólnie z innymi kucharzami zabrał się do pichcenia. Pod wielką patelnią opalaną drewnem wylądowały kolejne kłody, a przed bijącymi rekord stało kolejne wyzwanie - trzeba było dokładne wymieszać wszystkie składniki.
Do pomocy w mieszaniu ruszył szef jurorów Władysław Stępień i bynajmniej nie z drewnianą łyżką, lecz z… wiosłem, nie pierwszy raz zresztą wykorzystywanym do gotowania na wielkiej patelni.
- Nie mieszaj tak, Władziu, bo jak w domu zobaczą zdjęcia, to będziesz później w garach musiał siedzieć - żartował Leszek Surdy, radny powiatowy i zarazem prezes klubu sportowego w Gorzycach.
PODANO DO STOŁU
Znacznie lepiej mieszanie bigosu szło kucharzom, oprócz wiosła w ruch poszła też specjalnie przygotowana "motyka" do mieszania.
Z każdą kolejną minutą bicia rekordu wokół patelni zaczął rozchodzić się kuszący zapach, a ślinka ciekła już na samą myśl o degustowaniu rekordu. Po około dwóch godzinach koordynujący pracą kucharzy zakomunikował: "Podano do stołu!".
W ruch poszły pojemniki - przekładano do nich z patelni gorący bigos, który następnie wykładano na jednorazowe plastikowe pojemniki. Chętnych do zjedzenia porcji pysznego bigosu ze świeżym chlebem nie brakowało, a potrawy było tyle, że i na dokładkę dla każdego "głodomora" wystarczyło.
Organizatorom przedsięwzięcia, kucharzom oraz wszystkim, którzy ofiarowali produkty, osoby zajadające bigos odwdzięczały się, wrzucając monety i banknoty do puszek Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. A było za co dziękować, bo to był rekord, że palce lizać!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?