- To ogromne zaskoczenie i wyróżnienie - mówił Grzegorz Bambuch po otrzymaniu statuetki Lekarza Roku 2007 w powiecie niżańskim. - Miło jest być docenionym przez pacjentów. Jest to naprawdę nobilitujące wyróżnienie. Sam nie wiem co powiedzieć. Jestem skromnym człowiekiem.
Doktor Bambuch do pracy w niżańskim szpitalu trafił po studiach na Akademii Medycznej w Lublinie. Spore doświadczenie zdobył pracując jako lekarz rodzinny w Nowsielcu oraz w miejscowym pogotowiu. - Po studniach szukaliśmy pracy w kilku miejscach, ale w Nisku przyjęto nas najlepiej - opowiada Grzegorz Bambuch. - Kiedy w innych szpitalach dość obojętnie podchodzono do młodych lekarzy, to w Nisku można powiedzieć przyjęto nas z otwartymi rękami.
Choć ówczesny dyrektor chętnie zatrudnił nowego lekarza, to jednak nie od razu na oddziale wewnętrznym, tylko jako patomorfologa. To jednak nie trwało długo i szybko doceniono doktora. Znalazł się etat na oddziale wewnętrznym niżańskiego szpitala i tu rozpoczęła się jego zawodowa kariera.
- W czasie studiów chciałem zostać pediatrą, nawet chodziłem do kółka pediatrycznego, ale rzeczywistość okazała się inna - dodaje zwycięzca plebiscytu na Lekarza Roku 2007 w powiecie niżańskim. - W miejscowym szpitalu było sporo pediatrów, a brakowało internistów. Zapadła decyzja, że otwieram specjalizację na internie. Ciesze się, że trafiłem do takiego oddziału. Do tej pory mam przyjemność współpracować z panią doktor Barbarą Mazan, która prowadziła moją specjalizację i była takim pierwszym moim nauczycielem zawodu. Dzięki jej przychylnemu nastawieniu do młodych lekarzy mogliśmy sami wykonywać część zabiegów, a to pozwalało nam na nauczenie się odpowiedzialności w podejmowaniu diagnozy i leczeniu pacjentów.
SPOŁECZNIK PEŁNĄ PARĄ
Zwycięzca niżańskiego plebiscytu na najpopularniejszego lekarza jest także prezesem koła Polskiego Towarzystwa Lekarskiego w Nisku i członkiem zarządu oddziału regionalnego. - Jest to typowy społecznik - mówi Alfred Micał, szef Zarządu Polskiego Towarzystwa Lekarskiego w Stalowej Woli. - Czasami wystarczy rzucić hasło. Do tego ma bardzo dobry kontakt z pacjentem. Jest też doskonałym partnerem do zabawy, mówiąc wprost - duszą towarzystwa. Zdobył już uznanie nie tylko w oczach swoich pacjentów, ale również w środowisku lekarskim. Współpraca z nim w ramach Polskiego Towarzystwa Lekarskiego jest przyjemnością.
Grzegorz Bambuch
Grzegorz Bambuch
Ma 37 lat. Jest absolwentem Akademii Medycznej w Lublinie. Otrzymał blisko połowę wszystkich głosów wysłanych na niżańskich lekarzy. Jest specjalistą chorób wewnętrznych oraz zastępcą ordynatora na oddziale wewnętrznym pierwszym niżańskiego szpitala, który profilowany jest na leczenie chorych z cukrzyca. Z tą placówką związał się po studiach i chwali sobie współpracę z pacjentami oraz kolegami w szpitalu. Niżański lekarz roku ma dwójkę synów: Michała - 10 lat i Kubę - 4 lata. Żona Małgorzata jest specjalistą dermatologiem w przychodni Der-Med w Nisku.
Oprócz działalności w Polskim Towarzystwie Lekarskim doktor Bambuch jest również samorządowcem. Od ponad roku jest radnym powiatu niżańskiego, a do tego przewodniczącym Komisja Zdrowia i Pomocy Społecznej oraz Bezpieczeństwa Publicznego.
- Mogę powiedzieć o nim tylko same superlatywy - dodaje Eugeniusz Trzuskot, przewodniczący Rady Powiatu Niżańskiego. - Jest bardzo konkretnym człowiekiem. Jest rozważny i w pełni profesjonalny, a do tego chętnie angażuje się w przedsięwzięcia społeczne.
SZPITAL CAŁYM ŻYCIEM
- Początek pracy był ciężki, szczególnie dla rodziny - wspomina doktor Bambuch. - Jeszcze kilka lat temu praca w szpitalu nie dawała możliwości odpoczynku. Byłem lekarzem na "dorobku", więc brałem dość sporo dyżurów. Czasami bywało tak, że do domu wpadałem tylko się przebrać i biegłem na dyżur. Do tego jeszcze dodatkowe dyżury w pogotowiu. Szpital przez pierwsze lata pracy był całym moim życiem. Na szczęście mam wyrozumiałą żonę i to ona zajmowała się wychowywaniem dzieci. Dotychczasowe lata pracy w zawodzie nauczyły mnie, że lekarz musi potrafić wysłuchać pacjenta i staram się to stosować na co dzień.
- To bardzo dobry lekarz - mówi Stefania Gilarska, jedna z pacjentek. - Pomógł mi już tyle razy, że szkoda mówić. Praktycznie dzięki niemu żyję do tej pory. Jego optymizm powoduje, że człowiek częściej się uśmiecha. Potrafi też zatrzymać się i porozmawiać nie tylko o zdrowiu, ale także zapytać o rodzinę. Takich to ze świeczką szukać.
PŁYWANIE I PIZZA
A co w wolnym czasie robi najpopularniejszy lekarz z powiatu niżańskiego? - Teraz już potrafię wygospodarować parę godzin dla rodziny i siebie - dodaje Grzegorz Bambuch. - Jak tylko jest dobra pogoda, to rodzinnie jeździmy rowerami. Kilka razy w tygodniu z synem chodzimy też na basen. Pomaga to utrzymać kondycję. W tym roku planuję wystartować w Mistrzostwach Polski Lekarzy, może uda się załapać do finału?
To nie jedyne hobby niżańskiego medyka. Wśród znajomych znany jest także z pizzy, którą sam przygotowuje. Jak mówi czteroletni syn Kuba, "tato jest mistrzem w robieniu pizzy". I trudno się z nim nie zgodzić. Kiedy odwiedziliśmy go w domu, ciasto prawie dosłownie paliło mu się w rękach. Kiedy zapytaliśmy go o przepis, odparł, że proporcje czuje w rękach. Chwilę później wyrośnięte ciasto trafiło do pieca. Po otwarciu piekarnika zapach powalał na kolana. A ten smak, którego mogłaby pozazdrościć niejedna pizzeria. Po prosu pychota.
- Chyba każdy z nas ma ulubione danie, w moim przypadku jest to pizza - opowiada Grzegorz Bambuch. - "Zaraziłem się" nią w Krakowie. Trochę podglądałem profesjonalistów, a potem były własne eksperymenty. W końcu wyszła taka, jaka miała być. Teraz znajomi wiedzą, że jak na pizzę, to tylko do Grześka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?