Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Likwidacja gimnazjum dla niepełnosprawnych dzieci pogrąży prezydenta Szlęzaka?

Zdzisław SUROWANIEC [email protected]
Zespół Szkół Specjalnych jest w sosnowym lasku koło huty.
Zespół Szkół Specjalnych jest w sosnowym lasku koło huty.
Prawdopodobnie prezydent Stalowej Woli potknie się na planach likwidacji gimnazjum, gdzie uczą się niepełnosprawne dzieci

2061 uczniów

2061 uczniów

Jeżeli w Stalowej Woli w gimnazjach uczyło się w 2001 roku 3435 dzieci, to w tym roku szkolnym jest ich 2061, a w przyszłym będzie 1802. Szacuje się, że za pięć lat ilość uczniów spadnie do 1579. W przypadku Gimnazjum numer 3 jeśli w roku szkolnym 2005/06 było tu 509 dzieci, to w tym roku szkolnym już tylko 276.

Początek trzeciej kadencji prezydenta Stalowej Woli Andrzeja Szlęzaka może się dla niego wiązać z widowiskowym nokautem na własne życzenie. Prezydent tak się zabrał za likwidację Gimnazjum numer 3, że jak przysłowiowy słoń w składzie porcelany postrącał cały towar.

Kąśliwą opinię o Szlęzaku jako o słoniu w składzie porcelany wyraziła radna Joanna Grobel-Proszowska. Nie należała nigdy do ugrupowania związanego ze Szlęzakiem, ale bardzo często brała jego stronę. Tym razem przypomniała, że ani mu nie ślubowała, ani nie jest od niego zależna, więc może mu wygarnąć co myśli o jego pomyśle, bo nie jest maszynką do głosowania. Zresztą myśli podobnie jak większość radnych, którzy są przeciwni.

MNIEJ DZIECI

Prezydent ma mocne argumenty na ograniczenie wydatków na oświatę. Coś trzeba robić, bo dzieci jest coraz mniej, a pieniędzy na utrzymanie podstawówek i gimnazjów trzeba przeznaczać coraz więcej. Jeśli w 2006 roku na utrzymanie szkół, w których uczyło się 8,1 tysiąca uczniów poszło z miejskiej kasy 32,5 milionów złotych, to w 2009 roku szkoły uczące już tylko 6,1 tysięcy uczniów skonsumowały 35,8 milionów złotych.

Większość tych pieniędzy poszła na płace dla nauczycieli. Używając przykładu Gimnazjum numer 3, które zostało wzięte pod lupę, naczelnik wydziału oświaty i zdrowia przedstawiła radnym następującą informację - wydatki na tę szkołę w 2009 roku wyniosły 2,5 miliona złotych, z czego na wynagrodzenie nauczycieli i personelu pomocniczego poszło 2,2 miliona złotych. Jeden uczeń kosztował miasto rocznie 6 tysięcy złotych. W ubiegłym roku wydatki na utrzymanie szkoły wyniosły 2,9 miliona złotych, co podniosło wydatki na jednego ucznia do wysokości 7,4 tysiąca złotych rocznie.

Prezydent, który darł koty z poprzednim pisowskim starostą Wiesławem Siembidą, z obecnym platformerskim starostą Robertem Filą, który był niegdyś szefem jego kancelarii prezydenckiej, ma szanse dogadać się szybko. I właśnie się dogadał.

Pomysł był taki. Starostwo jest organem prowadzącym Zespół Szkół Specjalnych. Ta szkoła, do której chodzi 118 uczniów, ma siedzibę w budynku w sąsiedztwie pierwszej bramy Huty Stalowa Wola. To dawny żłobek. Wybudowała go za komuny huta, żeby rodzice maluchów zanosili je tam idąc do pracy i odbierali wracając do domów.

ZAMIANA

Obiekt, otoczony sosnowym lasem, jest ciasny jak na warunki szkoły. Jest tam gimnazjum dla dzieci niepełnosprawnych psychicznie, szkoła przysposabiająca do zawodu i zawodówka. Starostwo ma plany rozbudowy budynku, co pochłonie miliony złotych.

Obaj panowie zgodzili się "wstępnie", że dojdzie do zamiany. Szkoła specjalna przeniesie się do budynku w centrum miasta, gdzie ma siedzibę Gimnazjum numer 3, a uczniowie gimnazjum zostaną porozdzielani do trzech innych szkół. Miasto zarobi głównie na zwolnieniu części nauczycieli i na kosztach związanych z utrzymywanie olbrzymiej szkoły. Oszczędności z likwidacji Gimnazjum numer 3 wyniosłyby około miliona złotych. W zamian miasto przejęłoby od starostwa budynek z działką po szkole specjalnej. Prezydent chce działkę sprzedać jakiemuś inwestorowi albo przeznaczyć na potrzeby Politechniki Rzeszowskiej, która w tym roku ma w Stalowej Woli rozpocząć budowę Wydziału Budowy Maszyn i Lotnictwa. To rzut beretem od szkoły specjalnej.

A budynek, gdzie mieści się Gimnazjum numer 3 jest rzeczywiście duży, zaplanowany na naukę 500 dzieci. Tyle tylko, że z dwóch powodów dziś uczniów jest o niemal połowę mniej. Pierwszy powód to niż demograficzny. Dzieci jest coraz mniej. Jeżeli w Stalowej Woli w gimnazjach uczyło się 3435 dzieci w roku szkolnym 2001/2002, to w tym roku szkolnym jest ich 2061, a w przyszłym roku będzie 1802. Szacuje się, że za pięć lat ilość uczniów gimnazjów spadnie do 1579. W przypadku Gimnazjum numer 3 jeśli w roku szkolnym 2005/06 było tu 509 dzieci, to w tym roku szkolnym już tylko 276.

KLASY INTEGRACYJNE

Gdyby obowiązywała ścisła rejonizacja i zakaz przyjmowania dzieci do innych szkół, w Gimnazjum 3 uczyłoby się o setkę dzieci więcej. Tym drugim powodem, dla którego część rodziców obawia się zapisywać dzieci do tej placówki jest istnienie tu tak zwanych klas integracyjnych. Jest ich trzy. Dzieci niepełnosprawne uczą się tu razem ze zdrowymi. I na przykład w klasie, w której jest dwudziestu uczniów, ośmiu jest niepełnosprawnych. To dzieciaki niedowidzące, niedosłyszące, upośledzone umysłowo w nieznacznym stopniu.

Zdaniem takich psychologów jak doktor Ewa Kosak, która jest również radną miejską, nauka dzieci upośledzonych ze zdrowymi daje świetne wyniki wychowawcze obydwu grupom. Uczula dzieci zdrowe na potrzebę opieki nad słabszymi i nie wpływa na obniżenie poziomu nauki w mało licznych klasach. Natomiast dzieci niepełnosprawne wychowują się w normalnym środowisku, bez tworzenie getta. Jednak rodzice dzieci zdrowych mogą mieć podskórny lęk przed tym, że ich pociecha będzie się uczyć w gorszych warunkach. Szkoła nie ma wysokich notowań w rankingach, bo średnią obniżają właśnie uczniowie niepełnosprawni. I to może być powodem omijania szkoły. Obecne zamieszkanie wokół gimnazjum może dodatkowo zniechęcić rodziców do posyłania tam dzieci.

Zarzut, że prezydent zabrał się zbyt obcesowo za likwidację szkoły wziął się z tego, że Andrzej Szlęzak zachował się jak piorun. Jak pomyślał, to natychmiast zabrał się za realizację pomysłu. W czwartek, w środku zimowych ferii, powiadomił dyrektorkę gimnazjum Marzenę Mizerę, że szkoła będzie likwidowana. Do radnych poszła informacja, że na najbliższej sesji Rady Miejskiej, na której ma być przyjmowany budżet na przyszły rok, będzie poddany pod głosowanie projekt w sprawie "zamiaru przekształcenia Gimnazjum z Oddziałami Integracyjnymi numer 3 imienia Józefa Piłsudskiego w Gimnazjum Integracyjne numer 3 imienia Józefa Piłsudskiego".

ROZESŁANIE DZIECI

Intencję prezydenta przedstawiała radnym w środę wieczorem naczelniczka wydziału oświaty i zdrowia, na posiedzeniu komisji oświaty. Dwadzieścioro dwoje dzieci niepełnosprawnych z klas integracyjnych i czterdzieścioro ośmioro z różnymi zaburzeniami miałoby trafić do Szkoły Podstawowej numer 7, gdzie także są klasy integracyjne. "Siódemka" zyskałaby status Zespołu Szkół. Natomiast dzieci zdrowe rozesłane byłyby do Gimnazjów numer 2 przy ulicy Mickiewicza i numer 5 przy ulicy Poniatowskiego.

- Projekt otrzymałem we wtorek. To mniej niż przewidziany prawem tydzień przed sesją. Nawet jeśli radni wyrażą zgodę na likwidację gimnazjum, zaskarżę uchwałę do wojewody i będzie nieważna, bo to złamanie procedury - zapowiedział na posiedzeniu komisji Lucjusz Nadbereżny z opozycyjnego Prawa i Sprawiedliwości. I na czwartkowy wieczór zwołał rodziców na spotkanie do szkoły.

Wiceprzewodniczący rady Dariusz Przytuła przyznał, że o projekcie likwidacji gimnazjum dowiedział się z internetu. A przewodniczący rady Stanisław Ordon stwierdził, że obrany przez prezydenta sposób likwidacji szkoły jest nie do przyjęcia. - Likwidacja szkoły, to likwidacja kultury - powiedział.

POSZKODOWANE PRZEZ LOS

Joanna Grobel-Proszowska przypomniała, że prezydent co rusz zamierza się na jakąś szkołę. Chciał już likwidować Szkołę Podstawową numer 1 na ulicy Dmowskiego i Szkołę Podstawową numer 5 na ulicy Energetyków. Nic z tego nie wyszło. Udało mu się tylko zlikwidować Gimnazjum numer 1 przy ulicy Podleśnej, gdzie powstała szkoła katolicka z gimnazjum i liceum, prowadzona przez diecezję sandomierską. - Nie widać w tym dalekowzrocznej polityki edukacyjnej - oceniła.

Obecna na posiedzeniu komisji oświaty dyrektor wyznaczonego do odstrzału gimnazjum Marzena Mizera, powiedziała, że w jej szkole, gdzie uczą się dzieci poszkodowane przez los, odbywa się nauka miłości. Mówiła o wyremontowanych salach, o istnieniu siłowni, stołówki, pracowniach przedmiotowych, internecie bezprzewodowym, o nauczycielach, którzy mają potrójne kwalifikacje, o traktowanych indywidualnie dzieciach.

- Cofniemy się z integracją dzieci, jeśli zlikwidujemy szkołę. Nie wolno wszystkiego przeliczać na pieniądze, bo to niemoralne. Chcemy rozmawiać o naszej szkole, zapraszamy do siebie - mówiła dyrektor do radnych, bardzo przejęta, łamiącym się głosem.

W poniedziałek, w pierwszy dzień po feriach, radni zdecydują o losach szkoły, o której prezydent powiedział, że "ma wyrok w kieszenie". Tyle tylko, że tak samo mówił o innych szkołach, które wyroku uniknęły. Była dyrektor jednej z tych szkół jest teraz naczelnikiem wydziału oświaty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie