MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lot do marzeń

Piotr SZPAK

Dziś w południe z warszawskiego lotniska na Okęciu wyleci do Aten rządowy samolot, na pokładzie którego znajdzie się prezydent Aleksander Kwaśniewski, jego żona Jolanta oraz córka. Obok nich zasiądzie Grzegorz Sudoł, chodziarz Nowej Dęby. I spełni się jego wielkie marzenie!

Fascynujące ślubowanie

Grzegorz, który bardzo blisko związany jest z naszą gazetą, jest już po olimpijskim ślubowaniu. Przeżył to bardzo, i choć minęło już od tamtej chwili pięć dni, to cały czas słyszy głos wypowiadanych przez Aleksandra Kwaśniewskiego i Stefana Paszczyka słów.

- To było fascynujące - opowiada. - Nie będę mówił, że zapamiętałem każde słowo, bo to byłaby nieprawda. Utkwiły mi zdania o postanie fair play i godnym reprezentowaniu Polski. Teraz już czuję się olimpijczykiem - śmieje się Grzegorz.

Dzięki Ziębie

Było to 13 lat temu, kiedy chłopak z Nowej Dęby Grzegorz Sudoł postanowił wraz z kolegami wystartować w znanym na Podkarpaciu biegu na Porytowe Wzgórze k. Janowa Lubelskiego.

- Pobłądziliśmy, pomyliliśmy trasę i zabrakło nam sił. Do mety już nie biegliśmy, to był taki marszobieg. Wtedy zwrócił na mnie uwagę trener lekkoatletów Stali Nowa Dęba Julian Zięba i zaproponował treningi w klubie. Jestem i będę temu człowiekowi bardzo wdzięczny - mówi.

Iskierka z Barcelony

Grzegorz stał się fanem chodu sportowego. Interesowały go szczególnie występy obecnego mistrza.

- Oglądałem Igrzyska w Barcelonie w 1992 roku. Trzymałem kciuki za Korzeniowskiego, był moim idolem. Kiedy sędziowie zdjęli go z trasy blisko przez metą bardzo to przeżyłem. Właśnie wtedy pojawiła się iskierka marzeń o igrzyskach. Wtedy sobie powiedziałem, że kiedyś wystąpię w igrzyskach. Ale takie rzeczy mówi sobie wielu sportowców, a tylko nieliczni realizują swe marzenia. Mnie się udało. O ciężkiej pracy i wielu wyrzeczeniach nie będę mówił, bo to normalne i nudne. Cóż, jestem szczęśliwy. Tym szczęśliwszy, że teraz w Atenach wystartuję wspólnie z Robkiem Korzeniowskim, z tym samym, którego 12 lat temu tak dopingowałem siedząc przed telewizorem, tak przeżywając jego porażkę. Teraz pójdę u jego boku.

Asfalt się zagotuje...

Jedno, co martwi Grzegorza to zapowiedzi synoptyków, że w czasie, kiedy będzie rozgrywany chód sportowy w Grecji mają panować upały.

- Zapowiadają 40 stopni w cieniu, wtedy przy asfalcie temperatura będzie w granicach 60 stopni. Nie wiem jak to zniosę, jak wytrzymam. Ale wiem, że muszę. Nie jadę na igrzyska po to, by tam być. Jadę powalczyć, a mój plan minimum to dojść do mety. Marzę po cichu o miejscu w czołowej "16". Żeby tylko asfalt się nie zagotował - śmieje się.

Ludzie biorą wolne

Start Grzegorza jest wielkim wydarzeniem dla mieszkańców niewielkiej Nowej Dęby. To tu Grzegorz stawiał pierwsze sportowe kroki, tu żył i jak zapewnia, tu chce wrócić. Od kilku lat reprezentuje barwy AZS AWF Kraków, ale cały czas czuje się chłopakiem stąd.

- Nowa Dęba to było, jest i będzie moje ukochane miasto. Tam mam znajomych i przyjaciół. Jestem wzruszony i zaskoczony, kiedy moi znajomi opowiadają mi o tym, że ludzie z Nowej Dęby, którzy pracują, biorą sobie wolne na 27 sierpnia, by zobaczyć mój występ. To cudowne, serdecznie ich pozdrawiam. Niech trzymają kciuki, jak odniosę sukces to będzie także ich zasługa - mówi lekko łamiącym się głosem.

Jakie prezenty?

Grzegorz musi w Atenach sprawić dwa prezenty. Jeden dla swojej narzeczonej Magdy z Rymanowa, a drugi dla... siebie. By coś kupić dla Magdy musi pobiegać po sklepach, ale sobie może sprawić sam bez wydawania choćby jednego euro. Grześ 26 lat skończy 28 sierpnia. Dzień wcześniej stanie na starcie chodu na dystansie 50 kilometrów, nic nie trzeba dodawać...

- Nie wiem, co kupię Magdzie, nie wiem też, jaki prezent sprawię sobie, ale wiem jedno! Prezentem, olbrzymim, wspaniałym, jest dla mnie już sam fakt wylotu na Igrzyska Olimpijskie. Lecę do swoich marzeń. A sam lot...? Wy już ponoć napisaliście, z kim lecę - śmieje się.

Z prezydentem w chmurach

Jak już informowaliśmy Grzegorz leci do Aten dziś, 13 w piątek, ale o pechu nie może być mowy. Wspólnie z Robertem Korzeniowskim, jego siostrą Agnieszką i Romanem Magdziarczykiem zasiądą w fotelach rządowego samolotu. Prezydent Aleksander Kwaśniewski zaproponował wspólny lot "Korzeniowi", ten jednak stwierdził, że nie może polecieć sam zostawiając pozostałych z kadry. Więc prezydent zaprosił wszystkich!

- To fantastyczne! Taka przygoda! Już mam dreszcze na samą myśl, z kim się spotkam i z kim będę mógł zamienić kilka słów. Podwójne przeżycie. Cieszy mnie to, ale zarazem martwi. Obawiam się czy zdążymy na ceremonię otwarcia igrzysk. gdyby mnie to ominęło to bym sobie chyba nie wydarował. Ale nie wierzę w przesądny i liczę, że 13 piątek będzie dla mnie szczęśliwy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie