Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Manaus metropolia w środku brazylijskiej dżungli

Marzena Kądziela
W fawelach mieszka najuboższa część społeczeństwa
W fawelach mieszka najuboższa część społeczeństwa Marzena Kądziela
Manaus kiedyś było miastem ogromnego bogactwa, potem totalnej biedy, a dziś znowu stało się jednym z najlepiej rozwijających się brazylijskich metropolii, głównie za sprawą firm elektronicznych i motocyklowych, które tu umiejscowiły swoje fabryki.
Manaus miasto w centrum dzungli

Manaus - metropolia w środku dżungli

Z praniem...do Londynu

Manaus położone jest w centrum amazońskiej dżungli. W połowie XVII wieku wzniesiono tu fort, ale tak naprawdę miasto zaczęło prosperować dopiero u schyłku wieku XIX, kiedy gwałtownie ożywił się handel kauczukiem. W krótkim czasie stało się kwitnącym ośrodkiem gospodarki i kultury.

W środku dżungli równej ćwiartce Europy wnoszono piękne pałace, otwierano luksusowe kasyna gry i domy publiczne. Światło elektryczne zabłysło tu wcześniej niż na ulicach Londynu. W restauracjach i na balach wypijano więcej szampana niż w Paryżu, a w operze wzniesionej kosztem pięciu milionów dolarów występowały takie sławy jak Sarah Bernhardt, Enrico Caruso, Anna Pawłowa, rewie z Europy i Stanów Zjednoczonych.

Królowie gumy sprowadzali najdroższe prostytutki, najlepszych jubilerów i kreatorów mody. Podobno żony bogatych kupców swoje wymyślne kreacje wysyłały statkiem do praczek w Anglii, koronki sprowadzały z Lizbony, a sprytni, przymilni kelnerzy dostawali napiwki w... diamentach.

I nagle wszystko się skończyło. Anglicy wykradli z Amazonii nasiona kauczukowca i przewieźli je na Cejlon, a potem na Malaje, gdzie stworzyli konkurencyjne plantacje. Pałace opustoszały, a reprezentacyjny budynek jednej z najświetniejszych oper na świecie zaczęła zarastać dżungla.

Człowiek - guma, tancerze i kuglarze

Do Manaus przybywamy wieczorem. Hotel turystyczny w centrum miasta nie jest może zbyt piękny, ale ma tę zaletę, że wszędzie stąd blisko. Wychodzę na balkon. Przed oczyma mam pięknie podświetlony gmach opery. Jest bajecznie kolorowy. Szkoda spać, trzeba pójść kilkaset metrów, by z bliska przyjrzeć się nocnym iluminacjom.

Na placu przed operą ekipa telewizyjna nagrywa program świąteczny. Jego uczestnicy ściskają się i wręczają ogromne prezenty. My również padamy sobie w ramiona i ku wielkiemu zdziwieniu otrzymujemy wielkie, kolorowo zapakowane pudło. Okazuje się jednak, że ktoś z ekipy pomylił się i szybko odbierają nam podarunek. Nic straconego. Był to jedynie pusty w środku rekwizyt.

Ekipa zwija się, a na plac wkraczają stali bywalcy - kuglarze, tancerze, gimnastycy. Szybko wokół nich tworzy się krąg miejscowych i turystów. Człowiek - guma sprawia wrażenie pozbawionego kości. Ze swoim ciałem robi, co chce. Rzucamy do koszyka kilka reali i odchodzimy parę kroków dalej, by posłuchać miejscowej kapeli. Czarnoskóra wróżka proponuje nam swe usługi i na nic przekonywania, że nie znamy języka portugalskiego. Dla niej to żaden problem.

Opera bez bluszczy

Rankiem na placu nie ma prawie nikogo. Opera stoi teraz przed nami w całej krasie. Przewodnik opowiada o jej powstaniu w 1896 roku, o zwyczajach, jakie w niej panowały, o przedstawieniach granych na scenie. Do środka mogli dostać się wyłącznie przedstawiciele zamożnych rodów, dla motłochu miejsca nie było.

Obecnie po zapłaceniu pięciu reali wejść może tam każdy. Bilety na występy zespołów kabaretowych czy znanych piosenkarzy są oczywiście droższe. Przewodnicy znają po kilka języków i swoje opowieści mogą snuć bez końca. Pokazują kryształowe żyrandole pochodzące z Włoch, marmurowe kolumny z Hiszpanii, drewniane rzeźby wykonane przez najlepszych europejskich rzemieślników. Wskazują loże dla najważniejszych gości, salę balową i niewielkie muzeum, w którym w gablotach można oglądać stroje z najbardziej znanych przedstawień.

Pytam, czy to prawda, że jeszcze niedawno na ścianach budynku rosły bujne bluszcze. - Tak - potwierdza Antonio. - Tu niedaleko płynął kanał dostarczając wodę wszędobylskim roślinom. W latach 60. XX wieku zlikwidowano go, a wchodzącą do centrum miasta dżunglę wykarczowano.

Wydaje mi się, że kanał, o którym wspomniał Antonio, wcale nie musiał dostarczać wody, bowiem w Manaus panuje wilgotność przekraczająca 90 procent. Przy średniej temperaturze powietrza wynoszącej około 30 stopni, rośliny rosną tu w oczach.

Rezydencje i dywany śmieci

Spacerujemy ulicami Manaus. Nie wiem, na co patrzeć, bo tyle tu atrakcji. Kobieta pcha wózek pełen dojrzałych bananów, mężczyzna za pomocą prasy wyciska sok z trzciny cukrowej, inny ostrą maczetą rozbija kokos, z którego po chwili klient przez plastikową rurkę pije mdławo - słodkie mleczko. Na targowisku aż w głowie się kręci od natłoku i barw owoców i warzyw. Dalej przechodzę zatykając chustką nos. Ryby i wszelkie wodne żyjątka proponowane klientom nie pachną zbyt przyjemnie.

Wiele z kamienic i pałaców, które po kauczukowym boomie opuścili właściciele, obecnie odzyskuje świetność. Zastanawiam się tylko, jak często przy tak dużej wilgotności powietrza trzeba odnawiać ich elewacje pokryte w wielu miejscach ciemnymi plamami.

Nad kanałami, pośród eleganckich rezydencji i sklepów, umiejscowiły się dzielnice biedoty - fawele. Drewniane budynki stoją na wysokich palach, chroniąc w ten sposób mieszkańców przed powodziami, wężami i innym paskudztwem pełzającym po ziemi. Nikt tu nie przejmuje się odpadami. Wszędzie widoczne są sterty śmieci, co nam kojarzy się z mieszkaniem na wysypisku.

Specjalna strefa

Z perspektywy faweli trudno mi uwierzyć w wielkie prosperity Manaus. A jednak miasto jest obecnie jednym z najlepiej rozwiniętych pod względem technologicznym ośrodków w Brazylii. W 1957 roku utworzono tu strefę ekonomiczną, a ulgi podatkowe wprowadzone w 1967 roku mają obowiązywać jeszcze przynajmniej do 2023 roku.

Nic więc dziwnego, że wiele koncernów, takich jak Nokia, Siemens, Samsung czy Honda właśnie tu wybudowała swe fabryki. Przedsiębiorstwa mają prawo do preferencyjnych ceł i są zwolnione z 75-procentowego podatku dochodowego. Dodając do tego tanią siłę roboczą i kilkanaście uczelni kształcących kadrę lokalizacja fabryk jest w pełni uzasadniona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Manaus metropolia w środku brazylijskiej dżungli - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie