Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz Gazarkiewicz: chciałbym kiedyś wrócić do gry w Siarce

Damian Wiśniewski
Grzegorz Lipiec
Wycofanie się Siarki Tarnobrzeg z rozgrywek 2. ligi koszykarzy oznacza duże zmiany nie tylko dla samego klubu, ale również dla sztabu szkoleniowego i zawodników. Ci ostatni zaczęli szukać sobie nowych klubów, w których mogą skończyć rozgrywki.

Wycofanie się tarnobrzeżan z rozgrywek uderzyły we wszystkich związanych z koszykówką w tym mieście, jednak ich gra w tym sezonie na pewno daleka była od pierwotnych oczekiwań.

- Szczerze mówiąc, jest mi trochę wstyd z powodu naszej gry. Przed sezonem wyobrażaliśmy sobie, że będziemy w górnej części tabeli i powalczymy o awans do 1. ligi. - powiedział nam Mateusz Gazarkiewicz, były już koszykarz Siarki Tarnobrzeg. Jako jeden z podstawowych problemów wskazuje on niedostatki kadrowe.

- Tego nie da się jednak oszukać. Mieliśmy tak naprawdę czterech zawodników z doświadczeniem, a reszta chłopaków była nieograna. Pewnych rzeczy, takich jak na przykład zbyt wąska ławka rezerwowych, niestety nie da się przeskoczyć. Choć też nie chce krytykować kolegów, bo każdy na pewno bardzo się starał. To w większości byli młodzi chłopcy, dla których był to pierwszy sezon w koszykówce na takim poziomie. Zabrakło nam jeszcze około dwóch zawodników do lepszej rotacji dla trenera - powiedział

Choć teraz koszykarska Siarka może być w opałach i musieć oddać około półtora miliona złotych miastu, to, tak jak wspominał prezes Pyszniak zawodnicy są z klubem rozliczeni.

- Jeżeli chodzi o finanse, to choć może nie zarabialiśmy jakoś bardzo dużo, to pensje były wypłacane na czas. W poprzednim sezonie były chwilowe zaległości, ale wszystko zostało uregulowane przez prezesa. Te problemy są jednak powszechne w polskiej koszykówce - dodał Gazarkiewicz.

Jak się jednak okazuje, losy dalszych występów w drugiej lidze tego zespołu ważyły się niemal do samego ogłoszenia decyzji.

- Dwa tygodnie wcześniej dowiedzieliśmy się, że sytuacja może się potoczyć w ten sposób. Do ostatniej chwili otrzymywaliśmy sygnały, że może uda się uratować ten sezon dla Siarki - powiedział nam Gazarkiewicz.

Znalezienie nowego klubu dla byłych zawodników Siarki jest o tyle trudne i ważne, że okienko transferowe jest otwarte jeszcze ledwie przez kilka dni, do wtorku 15. stycznia.

- W tym momencie jestem w Sosnowcu i jestem w trakcie dogadywania nowego kontraktu. Jestem jednak z Tarnobrzega i wiadomo, że wolałbym grać dla Siarki. Sytuacja jednak jest jaka jest, a ja nie mogę sobie pozwolić na to, by odpuścić sobie resztę sezonu - powiedział grający jako rzucający / niski skrzydłowy Gazarkiewicz.

Jego nowy klub też ma jednak swoje problemy. Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu w Sosnowcu miano nadzieje o skuteczną walkę o awans do pierwszej ligi, jednak w tym momencie klub znajduje się dość nisko w tabeli.

- Zagłębie w tej chwili znajduje się na dziewiątej pozycji w tabeli. Po rozmowach z zawodnikami i zarządem wiem, że przed sezonem były tutaj aspiracje do tego. żeby skończyć sezon awansem do pierwszej ligi, ale wycofało się dwóch sponsorów, więc sytuacja jest nieco trudniejsza. Wciąż jednak mają tutaj na to nadzieje. Ja chcę im pomóc to zrealizować. Na razie chcę się związać z Zagłębiem do końca sezonu - dodał były koszykarz tarnobrzeskiej Siarki.

Jeszcze niedawno wydawało się, że razem z nim na Śląsk pojedzie także Piotr Pandura. W tej chwili wydaje się to dużo mniej prawdopodobne.

- Piotrek Pandura jednak prawdopodobnie nie zagra w Sosnowcu. Mieliśmy tutaj przyjechać we dwóch ale chyba nie dogadał się w kwestii kontraktowej - powiedział Mateusz Gazarkiewicz.

Jeśli chodzi o ewentualny powrót do Siarki w razie pozytywnej dla niej oceny komisji odwoławczej i powrotu do finansowania przez miasto, ponowna gra dla tego klubu jest możliwa.

- Jeśli Siarka wróci do normalnego funkcjonowania, to sprawa mojego powrotu będzie otwarta. Jednak, choć mam cały czas dobre kontakty z prezesem i kierownikiem, to nie chciałbym tak bardzo wybiegać w przyszłość. Choć gra dla klubu z mojego miasta byłaby dla mnie na pewno ważna. Dużo zależy też od finansów, bo nie mogę sobie pozwolić na grę za darmo - dodał na koniec Mateusz Gazarkiewicz.

POLECAMY RÓWNIEŻ:



Następcy naszych sportowców - synowie idą w ich ślady [GALERIA ZDJĘĆ]



Syn byłego piłkarza KSZO zginął w wypadku [ZDJĘCIA]




Korona Kielce - piłkarze bez tajemnic, ich wartość rynkowa



Zgody i kosy kibiców świętokrzyskich klubów piłkarskich


ZOBACZ TEŻ: Sportowy flesz filmowy. Którzy sportowcy mają najwięcej dzieci?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie