Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mecz ze Stalą Stalowa Wola był "nieczysty"?

Arkadiusz KIELAR
Jerzy Lompe, były prezes Stali Stalowa Wola: - Zeznania Marka G., że piłkarze Kolejarza Stróże mogli „odpuścić” naszej drużynie w barażach, to absolutne wymyślanie niestworzonych rzeczy.
Jerzy Lompe, były prezes Stali Stalowa Wola: - Zeznania Marka G., że piłkarze Kolejarza Stróże mogli „odpuścić” naszej drużynie w barażach, to absolutne wymyślanie niestworzonych rzeczy.
Były piłkarz Korony Kielce zeznał w prokuraturze, że w meczu Stali Stalowa Wola z Kolejarzem Stróże rywale naszego zespołu nie przyłożyli się do gry.

Były piłkarz Korony Kielce Marek G., który jest oskarżony o udział w aferze korupcyjnej w polskim futbolu, zeznał w prokuraturze we Wrocławiu, iż ma podejrzenia o to, że "nieczysty" mógł być też jeden z meczów z udziałem Stali Stalowa Wola. Przedstawiciele naszego klubu są oburzeni.

Korona, w której grał Marek G., jest zamieszana w aferę korupcyjną, gdy walczyła o awans do drugiej ligi w sezonie 2003/2004 i "ustawiała" mecze. Prokuratura Krajowa we Wrocławiu oskarżyła w związku z tym 43 osoby: 19 piłkarzy, 12 sędziów, sześciu obserwatorów Polskiego Związku Piłki Nożnej oraz sześciu trenerów i działaczy. 28 osób przyznało się do zarzutów.

SPOTKANIE BYŁO "DZIWNE"

Według prokuratury, piłkarze Korony zdecydowali się za pieniądze ze swoich premii przekupywać sędziów i obserwatorów Polskiego Związku piłki Nożnej. W zbiórkach miał uczestniczyć między innymi Marek G. Ustawione były między innymi mecze w trzeciej lidze kieleckiego zespołu ze Stalą Stalowa Wola. W Stalowej Woli Korona wygrała 3:1, a sędzia Adam S. miał wziąć od kielczan cztery tysiące złotych łapówki. W rewanżowym pojedynku w Kielcach z kolei, który Korona wygrała ze Stalą 1:0, trzej sędziowie - Krzysztof Z., Janusz G. i Waldemar T. - mieli wziąć łącznie tysiąc złotych łapówki, a obserwator PZPN 2 tysiące złotych.

Marek G., ówczesny gracz Korony, w prokuraturze mówił jednak nie tylko o meczach kieleckiego zespołu. W 2007 roku grał bowiem w zespole Kolejarza Stróże, który walczył w barażach o drugą ligę ze Stalą. W pierwszym spotkaniu w Stróżach Kolejarz wygrał 2:0, ale w rewanżu lepsi byli stalowowolanie, którzy pokonali rywali aż 4:0. Według Marka G., który grał także w przeszłości w Tłokach Gorzyce, mecz był "dziwny".

NIE WSZYSTKIM ZALEŻAŁO

- Nie powiedziałem w prokuraturze wprost, że Kolejarz odpuścił mecz Stali - mówi dla "Echa Dnia" Marek G. - Ale oglądałem go wówczas z trybun, bo pauzowałem za kartki, i to był dla mnie dziwny mecz. Nikogo za rękę nie złapałem, ale było widać, że niektórzy zawodnicy Kolejarza nie przyłożyli się do gry. Według mnie, jest coś na rzeczy.

Co ciekawe, jego wersję potwierdza inny ówczesny zawodnik Kolejarza, Krzysztof Trela, który grał w tych meczach, a dzisiaj jest piłkarzem Stali.
- W pierwszym meczu w zespole Kolejarza zaangażowanie było maksymalne. Całkiem inaczej było w Stalowej Woli. Nikogo nie posądzam, ale to było dziwne. Kilku zawodników mogło odpuścić, nie wiem, dlaczego. Na pewno nie było tak, że Stal coś "załatwiała", w Kolejarzu po prostu nie wszystkim zależało.

ZWYKŁA ZŁOŚLIWOŚĆ

Wściekli na wszelkie insynuacje są przedstawiciele klubu Stal Stalowa Wola. Bramkarz i kapitan zespołu Tomasz Wietecha, nie kryje irytacji.

- Sugerowanie, że Kolejarz nam odpuścił w barażach o drugą ligę, jest umniejszaniem naszej postawy wówczas na boisku - złości się Wietecha. - Przeżyliśmy wtedy wspaniałe chwile, daliśmy z siebie wszystko i nagle ktoś sugeruje, że rywale nam odpuścili? Szkoda, że ktoś może bezkarnie gadać takie bzdury. A z tego, co wiem, piłkarze ze Stróży mieli wówczas obiecane za wygraną z nami bardzo wysokie premie.

Jerzy Lompe, ówczesny prezes Stali, też wypowiada się na ten temat jednoznacznie.

- To zwykła złośliwość pod adresem naszego zespołu - uważa. - Ten mecz przeszedł do historii w naszym klubie, był wzorem zaangażowania, walki i ambicji piłkarzy. Dlaczego ktoś wymyśla tego typu bzdury, tego naprawdę nie rozumiem.
Prokuratura we Wrocławiu musi jednak zbadać i ten wątek w zeznaniach Marka G.
- Sprawdzamy wiele wątków w sprawie korupcji w polskiej piłce nożnej. To nie jest tak, że coś przejdzie bez echa. Ale nie jest też powiedziane, że ten akurat wątek będzie dla nas priorytetem - mówi Edward Zalewski, naczelnik wrocławskiego oddziału Prokuratury Krajowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie