Mężczyzna pracował z grupą czterech pracowników. Na zlecenie wspólnoty mieszkaniowej nr 2 przy ulicy Narutowicza miał robić remont dachu - poinformował nas Bronisław Tofil, prezes Miejskiego Zakładu Budynków.
Jak relacjonowali prezesowi pracownicy, mężczyzna zajął się odcinaniem masztu odgromowego, stojącego w odległości pięciu metrów od brzegu płaskiego dachu. Odciął piłą linki od dwóch kotew, ale kiedy trzymając stalową linkę trzeciej kotwy mocował się z masztem, nagle stracił równowagę i z wysokości dziewięciu metrów spadł na chodnik z betonowej kostki.
Jak zapewnił prezesa pracownik, który natychmiast zbiegł do leżącego kolegi, ten był przytomny. Pogotowie z bliskiego szpitala przyjechało natychmiast. Także w szpitalu z mężczyzną można się było porozumieć. Kiedy prześwietlenie wykazało, że ma obrażenia narządów wewnętrznych, podjęto decyzję o natychmiastowej operacji. W trakcie zabiegu zmarł. Kiedy przywieziono do niego żonę, już nie żył.
- Rok temu zwolniło się miejsce i zaczął u nas pracę, był z niej bardzo zadowolony. My też byliśmy z niego zadowolenie, miała badania wysokościowe, był dobrym fachowcem, spokojnym, uczynnym. Serce się kraje - powiedział prezes Tofil.
Mężczyzna mieszkał w Woli Rzeczyckiej koło Stalowej Woli, osierocił dwoje dzieci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?