Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mężczyzna ze Studzieńca twierdzi, że ktoś mu podtruwa wodę w studni i skarży się na wójta

Zdzisław SUROWANIEC
Jerzy Michałowicz przy studni, w której woda zatruta jest bakteriami Coli.
Jerzy Michałowicz przy studni, w której woda zatruta jest bakteriami Coli. Zdzisław Surowaniec
Jerzy Michałowicz, mieszkający w Studzieńcu w leśnym uroczysku Ośnia w powiecie stalowowolskim, ma w studni wodę zanieczyszczoną bakteriami Coli typu kałowego. Woda nie nadaje się do spożycia przez ludzi.

Michałowicz twierdzi, że woda jest specjalnie przez kogoś zanieczyszczona, albo na skutek obfitych opadów deszczu. Pracownicy Ośrodka Pomocy Społecznej, którzy na prośbę starszego mężczyzny dostarczają mu wodę mineralną do picia, twierdzą, że wodę zanieczyszczają odchody 35 psów, jakie mężczyzna ma w domu.

STUDNIA BLISKO WYCHODKA

Jednak prawda może być taka, że wodę zanieczyszcza sobie sam mężczyzna. W niewielkiej odległości od studni głębokiej na 15 metrów, ma wychodek. Twierdzi, że dół kloaczny jest szczelny, bo wybetonowany. Ale przyznaje, że dół nigdy nie był opróżniany. Na pewno więc nie jest szczelny i nieczystości przedostają się do wód gruntowych i studni.

- Przed czterema miesiącami zauważyłem, że woda ze studni ma kolor jak kompot rabarbarowy, a na wierzchu pływa piana - wspomina Jerzy Michalkiewicz. Po jego interwencji, przyjechała ochotnicza straż pożarna i wypompowała wodę ze studni. Mężczyzna domagał się jednak, aby władza w gminie wybudowała mu "hermetyczną studnię" - jak to nazywa. Jednak nie ma takiej możliwości, takie inwestycje każdy robi sobie na własny koszt.

SKARGA NA WÓJTA

Sprawą zajęli się radni, kiedy Michałowicz poskarżył się na wójta. Odrzucili skargę mężczyzny, w uzasadnieniu uchwały z połowy lipca napisali, że "sprawdzono wodę w studni, która jest bardzo czysta i nie wykazuje żadnego zapachu". Stoi to w jaskrawej sprzeczności z badaniem sanepidu, który 4 sierpnia pobrał próbki wody, a 9 sierpnia stwierdził w nich występowanie bakterii grupy coli i Escherichia coli, co czyni ją nieprzydatną do spożycia przez ludzi.
Władza w gminie będzie się więc musiała zająć studnią Michałowicza jeszcze raz. Woda w niej zagraża jego zdrowiu i mieszkającemu z nim dwóch dorosłych synów. Nie poradzą sobie z tym.
- Ta rodzina już otrzymuje od nas sporą pomoc. Ale znowu zrobimy coś dla nich, na miarę naszych możliwości - obiecała zastępca wójta Helena Dyńka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie