Wtórują mu właściciele sąsiednich pól obsadzonych ziemniakiem, którzy udowadniają, że straty na ich polach są jeszcze większe. Dziki przyszły na pola w niedzielę. Każdym dniem straty są coraz większe.
Pan Zygmunt wspomina, że w ostatnich latach dziki omijały pola w Sobowie.
- Przed dwoma laty była powódź, a ubiegły rok był bardzo mokry, dlatego mieliśmy spokój - mówi rolnik. - W tym roku zwierzyna przyszła w nocy z niedzieli na poniedziałek. Co noc kolejne odwiedziny. Przychodzą lochy z małymi. To dopiero trzy dni, ale ja i sąsiedzi mamy dość.
Po każdych "odwiedzinach" rolnicy liczą straty. Nie przebierają w słowach.
- Do jesieni nic na polu nie zostanie - ubolewa Marian Zioło. - Odgrodziłem pole wstążkami, postawiłem strachy, ale nic to nie dało. Zamontowałem nawet lampy na energię słoneczną na polu, by odstraszyć dziki. Ludzie się ze mnie śmieją, że im drogę oświetlam, jak na lotnisku.
Kiedy jedni się śmieją inni planują, jak pozbyć się uciążliwych gości. - Opracowujemy plan, ale na razie cicho-sza - zastrzega jeden z rolników.
Paweł Bystroń z Koła Łowieckiego "Leśnik" w Tarnobrzegu zapewnia, że rolnicy z Sobowa nie są pozostawieni sami sobie, ani dzikom.
- Zawodowo pracuję od godziny 8 do 16, a potem wsiadam w samochód i jadę do ludzi na szacowanie strat - zapewnia leśniczy. - Dzisiaj (czwartek) rolnicy dostaną za darmo preparat odstraszający. To środek o charakterystycznym zapachu. Środek powinien pomóc rolnikom.
Więcej o mobilizacji mieszkańców rolniczego osiedla Sobów w Tarnobrzegu do walki z watahami dzików w piątkowym Echu Dnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?