Pierwszy raz głośno o wyczynie Sebastiana Marczewskiego zrobiło się w lipcu 2016 roku, kiedy to przepłynął wzdłuż po dnie jeziora Hańcza. Nurkował przez 467 minut i osiągnął głębokość 104 metrów. Wynurzanie zajęło nurkowi 5 godzin.
Aby uniknąć choroby dekompresyjnej, musiał zatrzymywać się na tak zwanych przystankach bezpieczeństwa. Ostatnie trzy godziny nurkowania spędził na platformach zamontowanych na dziewiątym, szóstym i trzecim metrze. Na ostatnim trapie spędził aż 105 minut. W tym czasie zjadł nawet batony, które otrzymał od ekipy zabezpieczającej jego wyczyn.
Postanowił zejść jeszcze głębiej. Po udanym nurkowaniu na głębokość 241 metrów we włoskim jeziorze Garda w 2017 roku i ustanowieniu rekordu Europy służb mundurowych, Sebastian Marczewski przygotowywał się do próby ustanowienia kolejnego rekordu w nurkowaniu.
Chciał zanurkować na „niesamowitą” - jak to określał głębokość 333 metrów również we włoskim jeziorze Garda i ustanowić tym samym absolutny rekord świata w nurkowaniu w głąb.
Osiągnął swój cel, ale niestety zapłacił najwyższą cenę. Początkowo wydawało się, że do tragedii doszło podczas przygotowań do bicia rekordu - SEBASTIAN MARCZEWSKI ZE STALOWEJ WOLI ZGINĄŁ W JEZIORZE GARDA
Szybko okazało się, że to nie była próba, lecz bicie rekordu - SEBASTIAN MARCZEWSKI ZGINĄŁ BIJĄC REKORD ŚWIATA
![od 7 lat](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.224.0/images/video_restrictions/7.webp)
Wyniki pierwszej tury wyborów we Francji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?