Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Mówił, że jest bezużyteczny, ale nikt nie traktował go poważnie". Mężczyzna popełnił samobójstwo

Marcin RADZIMOWSKI [email protected]
sxc.hu
Dramatyczne wydarzenia koło Tarnobrzega. 83-latek nie mógł znieść tego, że nie może opiekować się swoją żoną.

Niemiłe życie

Niemiłe życie

Każdego roku na Podkarpaciu życie odbiera sobie około dwustu osób, w całym kraju ponad cztery tysiące. Kompletnych danych za ubiegły rok policja jeszcze nie opublikowała, ale wyjątkowo dramatyczny pod względem liczby samobójstw był 2010 rok. Życie odebrało sobie więcej osób - 4 087, niż zginęło w wypadkach drogowych - 3 907. Powodami samobójstw są zazwyczaj problemy finansowe, załamanie nerwowe i problemy domowe.

Starszy pan włożył nabój śrutowy do komory strzelby. Sprawdził jeszcze raz, czy zostawił na szafce pieniądze. Na pogrzeb. O testamencie też nie zapomniał. W końcu włożył lufę broni do ust i nacisnął cyngiel. 83-latek z powiatu tarnobrzeskiego nie mógł już znieść, że ze względu na zły stan swojego zdrowia musiał oddać swoją ukochaną żonę do hospicjum.

Samobójstwa z miłości, nawet z zawodów miłosnych zdarzają się niezwykle rzadko. Zazwyczaj desperaci kierują się innymi powodami - kłopoty finansowe, kłótnia z bliskimi, wypity alkohol, po którym łatwo zrobić coś głupiego. Nawet zabić się. Tym bardziej aż trudno uwierzyć w to, co wydarzyło się półtora tygodnia temu w miejscowości koło Tarnobrzega. Bo choć na pozór sprawa wygląda na "zwykłe" odebranie sobie życia, można odnieść wrażenie, że to przegrana walka starszego człowieka z własną niemocą, poprzez nieumiejętność poradzenia sobie z własnym ogromnym uczuciem. To swego rodzaju śmierć z miłości, z miłości do ukochanej kobiety.

NIE MÓGŁ SIĘ OPIEKOWAĆ

Pewnych szczegółów nie zdradzimy, jak choćby nazwy miejscowości. To bez znaczenia. Dość wspomnieć, że 83-latek był emerytowanym pracownikiem Dezametu w Nowej Dębie, dlatego z amunicją był obyty. Być może właśnie dlatego wybrał taką śmierć. Opierając się na naszych nieoficjalnych, acz wiarygodnych ustaleniach, poznaliśmy motywy, jakimi kierował się starszy człowiek.

Osoby znające go wspominają, że bardzo się zmienił, odkąd jego żona została umieszczona w hospicjum. Musiało się tak stać, gdyż mąż nie był już w stanie opiekować się ukochaną kobietą (mieszkali we dwoje), teraz także jemu przydałaby się pomoc. Kompletnie się załamał.

- Mówił do kogoś, że jest bezużyteczny i nawet swoją ukochaną żoną nie może się opiekować. Nikt tego nie traktował poważnie, bo przecież ludzie różne myśli mają, każdy ma przecież gorsze dni - wspomina jeden z mieszkańców.
Czy tak błahy powód mógł popchnąć starszego człowieka do tak desperackiego kroku? A może po prostu nie chciał być i on ciężarem dla kogoś?

- Ludzka psychika jest nieodgadniona, a wielu starszym osobom bardzo trudno pogodzić się z upływającym czasem. Jak to, nie mogę zrobić tego, czy tamtego? Przecież jestem silny, poradzę sobie. I kiedy uświadamiają sobie, że jednak już pewnych rzeczy nie dają rady zrobić ze względu na wiek, mogą się załamać - uważa Paulina Kamieńska, psycholog ze Stalowej Woli. - Często takie postrzeganie siebie skutkuje utratą wiary w siebie i wrażeniem, że właściwie człowiek jest już niepotrzebny a to najgorsze, co może się wydarzyć.

WSZYSTKO ZAPLANOWAŁ

83-letni mężczyzna wszystko zaplanował. Napisał testament, zostawił list pożegnalny, w którym wyjaśnił motywy, jakimi się kieruje. Zostawił też pieniądze. Na własny pogrzeb. Wypił piwo, by nie zabrakło mu odwagi. Niestety, nie zabrakło.

Starszy pan włożył nabój śrutowy do komory strzelby. Sprawdził jeszcze raz, czy zostawił na szafce pieniądze. Potem włożył lufę broni do ust i nacisnął cyngiel. Eksplodujący nabój "wyrzucił" dziesiątki śrutów. Ciężko ranny mężczyzna miał spore szanse przeżycia, ale był zbyt bardzo zdeterminowany do dokończenia tego, co rozpoczął. Ostatkiem sił podniósł się z podłogi i brocząc krwią z trudem doszedł do okna swojego domu, przechylił przez parapet. Upadł na twarde podłoże.

83-latek w stanie krytycznym został przewieziony do szpitala, najpierw w Tarnobrzegu później w Rzeszowie. Niestety, pomimo wysiłków lekarzy jego życia nie udało się uratować, zmarł półtorej doby później.

Oficjalnie naszych ustaleń nie sposób potwierdzić ani na policji, ani w prokuraturze. To nie dziwi, w przypadku samobójstw informacje ograniczają się do stwierdzeń, że wykluczono udział osób trzecich. Żadnych szczegółów, te pozostają dla najbliższych.

ŚMIERĆ PO KŁÓTNI

To najbardziej dramatyczna, jeśli wziąć pod uwagę motyw, śmierć w powiecie tarnobrzeskim w ostatnich latach. Jednak nie jedyne samobójstwo, do którego doprowadziła miłość lub miłosny zawód. Przed kilkoma laty młody mieszkaniec Tarnobrzega po kłótni z dziewczyną wsiadł do samochodu. Mężczyzna rozpędził swoje BMW i jadąc ulicą Kopernika z ogromną siłą uderzył w rampę i budynek przy dworcu PKP. Nie miał szans na przeżycie, bo samochód zmienił się w stertę pogiętej blachy. Po wykonanych badaniach ustalono, że nie był to wypadek, lecz zaplanowane i wykonane samobójstwo. Na drodze nie było śladów nawet odruchowej próby hamowania.

Wątek miłości i zazdrości towarzyszył także rodzinnej tragedii, która przed rokiem rozegrała się w podtarnobrzeskich Stalach. 36-letni mężczyzna zastrzelił swoją 24-letnią żonę (kobieta spotykała się z innym i groziła mężowi odejście do niego), a potem zastrzelił sam siebie. Nie sposób jednak ustalić, czy mężczyzna popełnił samobójstwo by "być z żoną już na zawsze", czy może zwyczajnie bał się ponieść odpowiedzialność za potworną zbrodnię, jakiej się dopuścił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie