Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Myśliwi i straż leśna wypowiadają kłusownikom przedświąteczną wojnę

KaT
Od lewej) Podłowczy Andrzej Wartoń, rzecznik prasowy Ryszard Madej i strażnik Dariusz Buczkowski z koła łowieckiego Nadwiślańskie w Tarnobrzegu, pokazują linki zastawione przez kłusowników zebrane w ostatnim czasie podczas patroli.
Od lewej) Podłowczy Andrzej Wartoń, rzecznik prasowy Ryszard Madej i strażnik Dariusz Buczkowski z koła łowieckiego Nadwiślańskie w Tarnobrzegu, pokazują linki zastawione przez kłusowników zebrane w ostatnim czasie podczas patroli. KaT
Kłusownicy ruszyli w podtarnobrzeskie tereny leśne i polne, z nadzieją na ustrzelenie lub złapanie dziczyzny, która powędruje na świąteczne stoły. Myśliwi działający na terenie tarnobrzeskiego koła łowieckiego Nadwiślańskie znajdują dziennie po kilkadziesiąt sztuk wnyków, sideł i innych własnoręcznie wykonanych pułapek.

W całodobowe patrole zaangażowano ponad 80 osób, ponieważ leśnicy i strażnicy biją na alarm. Z tygodnia na tydzień, na terenach, które patrolują, znajdują coraz więcej sideł i wnyków. Dlatego ogłoszono mobilizację wśród myśliwych, strażników koła łowieckiego Nadwiślańskie w Tarnobrzegu. - Nasze koło łowieckie opiekuje się dwoma obwodami - mówi Ryszard Madej. - Pierwszy obwód to teren wokół Tarnobrzega. To osiedla rolnicze oraz lasek zwierzyniecki. Drugi obwód jest znacznie większy. Sięga od Baranowa Sandomierskie, po Padew Narodową.

LINKI I KUSZE

Jak przyznają myśliwi i strażnicy, kłusownicy w ostatnim czasie stali się bardzo perfidni. Dariusz Buczkowski, strażnik który codziennie penetruje łowiska, przyznaje, że spośród kilku rodzajów broni i własnoręcznie wykonanych pułapek, najgorsze są metalowe linki.

- Linka owija się wokół szyi zwierzyny i ta zdycha w strasznych męczarniach, dusi się - tłumaczy strażnik.- Coraz więcej osób kłusuje przy pomocy broni palnej. Choć ostatnio znalazłem w lesie drewnianą kuszę, z czym wcześniej się nie spotkałem.

DZIEŃ I NOC

Dlatego też patrole leśników poszukujących sideł i wnyków nasilają się w dni wolne od pracy. Wtedy wyruszają w lasy i na nadwiślańskie błonia, w poszukiwaniu pułapek, które podrzucają w okolicach miasta bezduszni kłusownicy. Przed kłusowaniem ostrzega podłowczy z koła Andrzej Wartoń, który podaje wysokość kar finansowych, jakie są nakładane na kłusowników.

- Nielegalne wejście w posiadanie zwierzyny poprzez odstrzał lub założenie pułapki jest karane wysokimi grzywnami - mówi podłowczy. - Bażant kosztuje 1 tysiąc złotych. Sarna 3 tysiące, jeleń pięć tysięcy, a jego poroże 7 tysięcy złotych. Sąd może ukarać kłusownika w sprawie karnej za posiadanie zwierzyny łownej. Grzywny są bardzo wysokie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie