Garaże przy szkole rolniczej, obecnie Szkole Ponadgimnazjalnej nr 2, sąsiadującej z Zamkiem Dzikowskim, w którym obecnie działa muzeum wybudowano w latach 70-tych. Powstały głównie dla pracowników szkoły i miejscowych prominentów. Po 40 latach okazało się, że garaże należy wyburzyć, a w miejscu gdzie stały z wykorzystaniem pobliskiego terenu wybudowany zostanie parking dla tych, którzy będą przyjeżdżali do muzeum w Zamku Dzikowskim.
PARKING MUSI BYĆ
- W obrębie zamku nie ma miejsca, gdzie moglibyśmy wybudować parking dla autokarów czy samochodów osobowych - tłumaczy Norbert Mastalerz, prezydent Tarnobrzega. - W przyszłości, szkoła przeniesie się do innych pomieszczeń, dlatego wybetonowane miejsce, gdzie odbywały się apele będzie można przeznaczyć na niewielki parking. Ale to kropla w morzu potrzeb.
Grunt, na którym stanęły garaże był dzierżawiony od miasta. Właściciele stawiali garaże na własność, ponosząc przy tym określone nakłady finansowe. Obecnie miasto wypowiedziało umowy, z czym nie może pochodzić się część osób.
- Dlaczego mamy bezwarunkowo zrezygnować z czegoś, co nas kosztowało - pyta jeden z właścicieli. - Przecież przez lata regulowaliśmy opłaty za dzierżawę. Budowa garaży kosztowała nas i to nie mało. Dziś zabiera nam się coś, z czego mogliśmy korzystać przez wiele lat. Miasto chce nam odebrać teren, bo jest atrakcyjny i leży w centrum miasta. Dlaczego nie dostaniemy odszkodowań?
A GDZIE POZWOLENIA?
Prezydent Tarnobrzega przypomina, że z treści umowy dzierżawy wynika, że przez okres pierwszych dziesięciu lat, dzierżawcy uiszczali tylko jedną czwartą ustalonego czynszu.
- Z zapłaty pozostałej kwoty byli zwolnieni, na poczet nakładów związanych z budową garaży - przypomina Norbert Mastalerz.
- Po upływie dziesięciu lat, w kolejnych umowach zawieranych z użytkownikami była klauzula, że rozbudowany obiekt stanowi własność wydzierżawiającego, a dzierżawca zobowiązany był do zapłaty czynszu w pełnej wysokości. Roszczenia dzierżawców są nieuzasadnione, gdyż nakłady finansowe zostały skompensowane z czynszem.
Norbert Mastalerz dodaje także, że część garaży została wybudowana na dziko, bez pozwoleń na budowę.
- Są to osoby w podeszłym wieku, dlatego chcemy rozwiązać ten problem polubownie - dodaje prezydent - W praktyce oznacza to, że osoby te odstępują od swoich roszczeń, a my wysyłamy ekipę z powiatowego urzędu pracy, która rozbierze ich garaże. Gdybyśmy do sprawy podchodzili instrumentalnie, to powinniśmy wysłać tam inspektora nadzoru budowlanego, który zażąda pozwolenia na budowę, a potem wezwie do rozbiórki i nałoży karę. Chcemy uniknąć kolejnej awantury, ale liczymy się z tym, że sprawa może trafić do sądu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?