To był malowniczy protest, choć krył się za nim dramat człowieka. Przy namiocie Trybowski wbił dwie narodowe flagi, aby wzbudzić większe zainteresowanie mieszkańców. Mężczyzna spał na gołej ziemi z dwoma psami, które go grzały.
Impulsem do protestu było dla Trybowskiego to, że zwolnione zostało mieszkanie komunalne w rynku po jego siostrze. Kiedy lokalu nie dostał, zbuntował się i postawił namiot. - Jakby dostał to mieszkanie, zrobiłby z niego melinę - mówił jeden z mieszkańców. Bo mężczyzna jest postrachem Rudnika, wielu się go boi, bo ma gwałtowne reakcje i jest nieobliczalny.
Protest odniósł efekt, choć serce urzędników nie skruszył widok namiotu i koczującego w nim mężczyzny. Trybowski nie zwrócił się bowiem do urzędu o pomoc, tylko uznał, że "oni wiedzą o co chodzi" i z nikim nie rozmawiał. Bezdomnego wsparły panie z ośrodka pomocy społecznej, które pomogły mu dopełnić formalności i napisać podanie o przydział lokalu. To było warunkiem szukania dla niego pomocy.
Trybowski dostał od burmistrza Rudnika Waldemara Grochowskiego obietnicę przydziału pomieszczenia. - Nie mieszkania, tylko pomieszczenia, którego nikt z oczekujących na mieszkanie nie wziąłby - potwierdza burmistrz. Pomieszczenie jest teraz remontowane. Burmistrz nie chce powiedzieć gdzie będzie mieszkał Trybowski, bo facet ma w Rudniku opinię rozrabiaki i hulaki. Już do burmistrza zgłaszają się osoby, zaniepokojone jego ewentualnym sąsiedztwem.
- Nie jest aniołem, ale to przecież człowiek - przyznaje burmistrz Grochowski. Jeszcze przed mrozami i świętami dostanie dach nad głową.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?