Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Napad na stację paliw w Turbi. Napastnik żądał pieniędzy, padły strzały

Zdzisław Surowaniec
Stacja paliw, w której doszło do próby rabunku.
Stacja paliw, w której doszło do próby rabunku. Zdzisław Surowaniec
Po czterech latach od napadu na stację paliw w Turbi, w sobotę doszło do kolejnej próby obrabowania kasy.

Cztery lata temu

Przed czterema laty, w grudniu, na sprzedawcę w sklepie na stacji paliw W Turbi napadło dwóch bandziorów. Jeden wszedł za ladę i zaczął dusić sprzedawcę rękami, drugi otwarł kasę z pieniędzmi i wyciągnął pięć tysięcy złotych. Obaj uciekli. Już kilkadziesiąt minut później napastnicy byli w ich rękach policji. Okazali się nimi dwaj mieszkańcy powiatu stalowowolskiego, w wieku 20 i 22 lat. Byli trzeźwi. Policja odzyskała skradzione pieniądze.

Gazowy miotacz, jakiego użył napastnik.
Gazowy miotacz, jakiego użył napastnik. Policja

Gazowy miotacz, jakiego użył napastnik.
(fot. Policja)

Nic z tego nie wyszło, 38-letni napastnik napotkał tak mocny opór 36-letniego sprzedawcy, że uciekł, ale szybko trafił w ręce policji. Jak tłumaczył, pieniądze były mu potrzebne na spłatę pożyczki.

Scena, jaka się rozegrała na stacji sieci Pegaz, należącej do janowskiego biznesmena, była jak z filmowego kryminału. Około godziny 18.00 do wnętrza sklepu wszedł zamaskowany mężczyzna. Na głowie miał kominiarkę i kaptur, na rękach czarne rękawiczki.

Bandzior trzymał w ręku przedmiot przypominający pistolet i zażądał od sprzedawcy pieniędzy. Kiedy napastnik usłyszał, że nie ma forsy, strzelił gazem w kierunku sprzedawcy. Po chwili strzelił jeszcze raz.

- Wtedy sprzedawca wyciągnął ręczny miotacz gazu i wypalił w kierunku napastnika. Trafił celnie, napastnik wybiegł ze stacji i uciekł. Pokrzywdzony mężczyzna doznał niegroźnego podrażnienia oczu, ze stacji nie zginęły żadne pieniądze - relacjonuje rzecznik prasowy komendy policji Andrzej Walczyna.

Wezwani policjanci użyli psa tropiącego, który podjął trop, jednak stracił go po kilkuset metrach. Wtedy jeden z patroli zauważył idącego mężczyznę odpowiadającemu rysopisowi. Po wylegitymowaniu okazało się, że jest to 38-letni mieszkaniec powiatu stalowowolskiego.

- Był trzeźwy. Został przewieziony do stalowowolskiej komendy, gdzie trafił do policyjnego aresztu. Policjanci odnaleźli ukryte przez niego przedmioty służące do popełnienia przestępstwa, między innymi kominiarkę i pistoletowy miotacz gazu - stwierdził rzecznik.

W niedzielę napastnik usłyszał zarzut usiłowania rozboju. Przyznał się do przestępstwa i złożył wyjaśnienia. Podczas rozmowy powiedział policjantom, że potrzebował pieniędzy na spłatę długów. Prokuratura zastosowała wobec niego policyjny dozór oraz zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie