Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Naucz się udzielać pierwszej pomocy. Nawet jeśli nie zawsze się uda - ważne, że próbowałeś

Marcin RADZIMOWSKI [email protected]
Czas przyjazdu karetki pogotowia do zdarzenia jest zazwyczaj dłuższy niż cztery minuty. Dlatego działania ratownicze świadków zdarzenia są ogromnie ważne.
Czas przyjazdu karetki pogotowia do zdarzenia jest zazwyczaj dłuższy niż cztery minuty. Dlatego działania ratownicze świadków zdarzenia są ogromnie ważne. M. Radzimowski
Zaledwie w trzech na sto wypadków, gdzie zagrożone jest ludzkie życie, świadek podejmuje działania ratownicze. To zatrważające dane. - Ludzie nie umieją albo boją się pomóc - uważa lekarz Monika Gołębiowska, zastępca ordynatora Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Tarnobrzegu.

Wakacje to czas szczególny. Wypoczynek nad wodą, wyprawy w góry, niestety także więcej wypadków drogowych - młodzi ludzie mają więcej wolnego czasu. Każdego roku dochodzi do tragicznych zdarzeń na drogach. Wtedy świadkowie zazwyczaj patrzą bezradnie, nie wiedząc co robić. Albo szukają kogoś innego, bo sami boją się pospieszyć z pomocą.

- Nie zawsze wystarczy zadzwonić po pogotowie. Każdy powinien podjąć działania ratownicze, jeśli życie człowieka jest zagrożone - podkreśla lekarz Monika Gołębiowska z tarnobrzeskiego pogotowia. - Obliczenia są proste. Mózg bez tlenu żyje cztery minuty. My w mieście dojeżdżamy w ciągu ośmiu, poza miastem w ciągu piętnastu minut. Czyli jest za późno, jeśli nikt wcześniej nie podejmie reanimacji.

WIDZIAŁA W TELEWIZORZE

Lekarz wspomina wzruszające zdarzenie sprzed kilku lat. Ekipa została wezwana do około 80-letniego mężczyzny, u którego doszło do zatrzymania akcji serca. Kiedy ratownicy przyjechali na miejsce, starszego człowieka próbowała reanimować jego siostra, też w bardzo podeszłym wieku. Kobieta profesjonalnie wykonywała masaż serca.

- Nie udało się uratować tego mężczyzny, ale byłam pod ogromnym wrażeniem zachowania tej pani - wspomina Gołębiowska. - Zapytałam, skąd wiedziała, jak wykonać masaż serca. Odpowiedziała, że widziała w telewizorze, jak pokazywali na lalkach reanimację.

Ratownik medyczny tarnobrzeskiego pogotowia Piotr Dul wspomina przypadek z ogrodów działkowych w Tarnobrzegu.

- Na działce zasłabła starsza kobieta. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, jej wnuczek wykonywał masaż serca - mówi Piotr Dul. - Przejęliśmy pacjentkę, została przewieziona do szpitala, skąd po kilku dniach wyszła do domu. Kilka dni później rodzina dziękowała, że uratowaliśmy jej życie, ale tak naprawdę to nie my, tylko ten wnuczek.

NIE CHCĄ SIĘ UCZYĆ

Pracownicy pogotowia uważają, że podstawy udzielania pierwszej pomocy powinien znać każdy. Były plany obowiązkowych zajęć w szkołach średnich, ale nie weszły w życie. A prywatnie nikt nie kwapi się do kształcenia.

- Mamy możliwość zorganizowania w szpitalu profesjonalnych kursów dla każdej grupy wiekowej - dodaje lekarz Monika Gołębiowska. - Korzystają z tego jedynie firmy i instytucje, które mają obowiązek przeszkolić pracowników. Z własnej woli nie przyjdzie nikt, a koszty nie są duże, porównując do celu, jaki szkoleniu przyświeca.

Jeśli ktoś niesie pomoc, powinien zadbać o własne bezpieczeństwo. Nie umiesz pływać - nie skacz do wody, aby ratować innego. Bo to kończy się najczęściej podwójnym dramatem. Czasem człowiek działa nie myśląc o konsekwencjach. Tak było w przypadku tragicznego wypadku przed dwoma tygodniami w Tarnobrzegu, gdzie do kanału z wodą wpadł dziewięciolatek.

KAŻDY MOŻE POMÓC

Nie zważając na nic, skoczył za nim strażak, na co dzień pracujący jako nurek. Wskoczył w ubraniu, bo nie było czasu przebrać się w kombinezon. Choć umie doskonale pływać było bardzo groźnie: - Wir zaczął mnie ściągać w dół. Gdyby nie to, że byłem przywiązany linką i koledzy mnie wciągnęli, sam bym raczej nie wypłynął - wspominał później.

Ale najgorzej jest nie próbować pomóc. I nie zawsze chodzi o sztuczne oddychanie czy masaż serca. Czasem nie stać nas nawet na pomoc niemedyczną. Tak niestety było dokładnie rok temu w Suchorzowie (powiat tarnobrzeski). Po zderzeniu dwóch samochodów jeden z nich stanął w płomieniach. Drogą przejeżdżało wiele samochodów, tylko dwa z nich się zatrzymały, a kierowcy wyciągnęli gaśnice. Dwie nie wystarczyły. Młoda kobieta spłonęła na oczach gapiów…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie