Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie chcemy reklam z wulgaryzmami!

Michał LESZCZYŃSKI
Marek Kwitek jako dowód pokazuje ulotkę, budzącą w nim kontrowersję. Kwitek pyta prokuraturę, czy nie doszło do złamania prawa. Posła w oczy uderza również ta reklama. Mówi, że z daleka nie widać zakończenia "ka” tylko "O kur…”.
Marek Kwitek jako dowód pokazuje ulotkę, budzącą w nim kontrowersję. Kwitek pyta prokuraturę, czy nie doszło do złamania prawa. Posła w oczy uderza również ta reklama. Mówi, że z daleka nie widać zakończenia "ka” tylko "O kur…”. Michał Leszczyński
Świętokrzyski poseł Marek Kwitek, poruszony treścią reklam ze słowami "zajebiście" i "o kur...", skierował sprawę do prokuratury. Państwu też się to nie podoba.

Sandomierskiemu parlamentarzyście Markowi Kwitkowi z Prawa i Sprawiedliwości nie spodobał się wyraz "zajebiście", użyty w ulotce jednej z firm, sprzedających sprzęt gospodarstwa domowego. Sprawą zajmie się prokuratura.

Zdaniem posła, wyraz z ulotki jest wulgarny. Dodatkowo sprawdzał on w różnych źródłach i nie wszystkie jednoznacznie potwierdzały wulgarność. Parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości prosi o pomoc sandomierską prokuraturę. Do śledczych skierował już pismo, czy przypadkiem nie doszło do złamania prawa.

SZANUJEMY KLIENTÓW

Zdaniem posła, takiego wyrazu nie można upowszechniać, bez względu na to, co sądzą niektóre osoby, używające go publicznie, bowiem wielu wyraz "zajebisty" nie kojarzy się z wulgaryzmem.

- Ludzie starsi bardzo ostro reagują na treść tej reklamy, gdyż użyte słowo w żaden sposób nie mieści się w kanonie poprawnej polszczyzny i jest to brak szacunku firmy wobec klientów, którym oferuje ona swoje produkty.

W firmie uważają inaczej. Reklamę wymyślił prezes spółki Nexa z Zamościa, działającej w ramach ogólnopolskiej grupy, sprzedającej sprzęt radiowo-telewizyjny i artykuły gospodarstwa domowego. Kontrowersyjna reklama ukazała się jedynie w trzech województwach - podkarpackim, lubelskim i świętokrzyskim.

- Zanim wydrukowaliśmy ulotki i billboardy, sprawdziliśmy w słowniku języka polskiego. Opinię pozytywną wydał nasz prawnik - mówi Jolanta Kamińska, specjalista do spraw marketingu spółki Nexa. Kamińska mówi, że do firmy dzwonią niezadowolone osoby, ale w sumie jest ich niewiele, a firma, realizując kampanię reklamową, nie uważa, aby wykazała się brakiem szacunku wobec klientów. Zdaniem Kamińskiej, reklama, aby była skuteczna, musi rzucać się w oczy. - Uważamy, że zadziałaliśmy zgodnie z prawem.

NIE TYLKO "ZAJEBIŚCIE"

Ulotki, roznoszone po klatkach schodowych bloków, nie są jedynym kontrowersyjnym pomysłem Nexy.
Posła Kwitka razi w oczy treść innej reklamy. Po drugiej stronie ulicy, przy której w bloku mieszka poseł, tuż przy sklepie, kuszącym kontrowersyjną promocją, stanął billboard z napisem: "O kur…ka, taniej o 40% na cały asortyment". Końcówka słowa "ka" jest dopisana drukiem wielkości kropek. Faktycznie, z daleka zakończenie "ka" może być niewidoczne. Patrzący dostrzeże frazę zaczynającą się od słowa "Kur…". Ogromne billboardy z "O kur…ka" ustawiono w kilku miejscach Sandomierza.

- Widząc tablicę z odległości, budzi ona skojarzenie ze słowem wulgarnym - uważa parlamentarzysta. - Reklamę czytają dzieci, które przed takim słownictwem należy chronić.
Poseł Kwitek w swojej reklamowej krucjacie nie jest już sam. W województwie świętokrzyskim spółka Nexa ma tylko jeden sklep, właśnie w Sandomierzu. Najwięcej punktów handlowych spółka posiada w województwach podkarpackim i lubelskim - w tym ostatnim zawrzało najmocniej.

- Nexa podpisała ze szkołą we Włodawie umowę na dzierżawę placu pod billboard - opowiada Jacek Barczyński, dziennikarz "Dziennika Wschodniego", gazety, ukazującej się w województwie lubelskim. - Ogromny plakat ze słowem "O kur…ka" zawisł na szkolnym placu. Dyrektor szkoły przetarł oczy ze zdumienia i od razu zamalował szokujący napis - opowiada dziennikarz. - W Chełmie wieszających baner nakryła Straż Miejska i ukarała ich 400-złotowym mandatem. U nas nie podoba się to mieszkańcom poszczególnych osiedli. Wszyscy są zgodni, że reklama przebiła spot "Nie dla idiotów" sieci Media Markt - zauważa Barczyński.

MIELIBY PROBLEM

Tymczasem niektórzy sandomierzanie na "zajebistą" reklamę reagują równie ostro, jak mieszkańcy Chełma. Dorota i Piotr Gruszeccy z Sandomierza są oburzeni. - Maksymalne przegięcie. Tych, co ją wymyślili, powinna ścigać prokuratura i powinni płacić kary z najwyższego cennika - mówią mocno zbulwersowani.
Prokurator Jacek Garbacz z Prokuratury Okręgowej w Kielcach przyznaje, że śledczy mieliby dylemat. - Zetknąłem się z opinią, iż słowo tylnymi drzwiami wdziera się do języka polskiego - mówi. - Przyznaję, iż gdyby ktoś złożył doniesienie o użyciu takiego słowa, mielibyśmy delikatny problem. Przede wszystkim zbadalibyśmy kontekst użycia, czemu miałoby służyć i jaki zamiar przyświecałby osobie używającej wyrazu.

Profesor Anna Pajdzińska z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie uważa, że wyraz ten nigdy nie powinien wyjść na ulicę. - Został zapożyczony z języka rosyjskiego, w którym również jest brzydki i dlatego nie czujemy wulgarności tego słowa. Wyraz jest nowym przykładem pozytywnego wartościowania wulgaryzmu. Słowo jest powszechnie używane w młodzieżowych kręgach i autorzy tej reklamy być może kierowali ją do młodych osób. Starszym wyraz nigdy nie przeszedłby przez usta, bowiem w ich odczuciu jest wulgarny.

FONETYCZNIE OBRZYDLIWY

Profesor Władysław Miodunka, polonista z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, kategorycznie zakazuje używania tego wyrazu w formie pisanej.
- O ile można zaakceptować go wśród młodzieży jako słowo mówione, umieszczanie pisanego wyrazu w miejscach publicznych norma językowa tolerować nie powinna - mówi krakowski autorytet w dziedzinie polonistyki. Profesor Miodunka formą reklamy jest zszokowany.
- Ile jeszcze musimy poświęcić, żeby handlowcy osiągnęli swój cel? - pyta profesor. I dodaje, że gdyby nie wyraz, zapewne na reklamę nikt nie zwróciłby uwagi, bo teraz wyprzedaży jest mnóstwo. - Twórca reklamy osiągnął swój cel - złości się naukowiec z Krakowa.

Podobnie uważa profesor Jerzy Bralczyk, językoznawca. - Nigdy nie powinno się używać słowa "zajebiście". Wyraz, od którego powstał, wszystkim kojarzy się jednoznacznie z innym, równie wulgarnym słowem - mówi Bralczyk. - Podobnie jest ze stonowaniem słowa "o kur…". Obydwa wyrazy nie mieszczą się w granicach przyzwoitości - podkreśla profesor.
Nawet profesor Jan Miodek w filmie umieszczonym w Internecie powiedział, że słowa "zajebiście" wyjątkowo nienawidzi. - Do tego stopnia, że gdyby ono znaczyło tyle, co aksamitny, to powiedziałbym, że ono jest fonetycznie obrzydliwe - wyjaśnia profesor.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie