Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nielegalny imigrant z Afganistanu jadący w samochodzie-chłodni zatrzymany w Barwinku

Ewa GORCZYCA
Młody Afgańczyk miał niewiele miejsca między kartonami z pomarańczami, musiał siedzieć skulony.
Młody Afgańczyk miał niewiele miejsca między kartonami z pomarańczami, musiał siedzieć skulony. Fot. archiwum KOSG
Młody Afgańczyk chciał dostać się do Włoch po lepsze życie. Schował się w ciężarówce-chłodni, pomiędzy paletami z owocami. Jego podróż skończyła się w Polsce. W Barwinku, w nocy z niedzieli na poniedziałek, zatrzymała go policja i straż graniczna.

Chłopak był mocno zziębnięty i zaskoczony, że znalazł się w Polsce. Celem ucieczki z rodzinnego Afganistanu miały być Włochy. Tak mu obiecali ci, którym zapłacił za zorganizowanie przerzutu. Dotarł do Grecji, stamtąd miał dostać się promem do Włoch. Być może plany te pokrzyżował strajk przewoźników promowych.

UKRYTY MIĘDZY KARTONAMI

18 lutego Ali został "zapakowany" do pierwszego lepszego tira zmierzającego z Grecji do państwa Unii Europejskiej. Przypadkiem była to ciężarówka jadąca do Polski.

Naczepa tira była prawie do samej góry wyładowana paletami z greckimi pomarańczami. Chłopak wczołgał się po nich do przodu, zdjął kilka kartonów i ukrył się w niszy, układając je ponownie nad sobą. Nie miał ze sobą żadnego bagażu, ani nic do jedzenia. Zabrał jedynie latarkę.

- Udało mu się przetrwać wielogodzinną podróż w chłodni, dzięki temu, że… cytrusy były niedojrzałe - mówi Jan Grochowski, komendant placówki Karpackiego Oddziału Straży Granicznej w Barwinku. - Dlatego kierowca nastawił początkowo wyższą temperaturę. Dopiero w kolejnych dniach obniżył ją do kilku stopni.

JADŁ POMARAŃCZE, PIŁ SOK

Na granicach nikt nie sprawdzał ładunku. Chłopak jechał przez cztery dni. Żywił się pomarańczami, których łupiny skrzętnie zbierał do torby foliowej i …sokiem pomarańczowym, który zabrał na drogę.
Grecki kierowca nie miał pojęcia, że wiezie pasażera na gapę. Dopiero tuż za granicą polsko-słowacką, usłyszał dziwny hałas dobiegający z wnętrza chłodni.

- Zatrzymał się przy najbliższej stacji benzynowej i zatelefonował na policję - mówi Paweł Międlar, rzecznik KWP w Rzeszowie. - My z kolei powiadomiliśmy straż graniczną.

Policjanci i strażnicy graniczni otworzyli chłodnię. Między kartonami owoców znaleźli młodego zziębniętego Afgańczyka. Funkcjonariusze sprawdzili cały ładunek, żeby się upewnić, czy we wnętrzu chłodni nie ukrywają się inni nielegalni imigranci. Nikogo więcej nie znaleziono.

STUDENTKA TŁUMACZY

Nie wiadomo, jak nazywa się Afgańczyk, i czy jest pełnoletni. Przedstawia się jako Ali, twierdzi, że ma 18 lat. Znaleziono przy nim dokumenty, ale zaprzecza, że należą do niego. - Być może nielegalny imigrant miał zamiar posługiwać się cudzą tożsamością w razie wpadki - uważa Grochowski. - Ustalamy dane poprzez Ambasadę Afgańską.

Chłopak czuje się dobrze. Jest pod nadzorem i opieką funkcjonariuszy z Barwinka. - Nakarmiliśmy go i dochodzi do siebie. Skarży się jedynie na ból gardła. - mówi Grochowski. Strażnicy porozumiewają się z pomocą studentki z Rzeszowa, która tłumaczy z perskiego na angielski.

Wczoraj po południu Ali miał być przewieziony na badania lekarskie do Krosna. Dziś rano sąd wyda postanowienie, co do zatrzymania Afgańczyka. Decyzję, co do jego dalszych losów i ewentualnego wydalenia ma podjąć wojewoda podkarpacki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie