MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykła wystawa przedwojennych zdjęć w Harasiukach. Fotografie w ukryciu przeleżały ponad 60 lat

Konrad SINICA [email protected]
Na jednym ze zdjęć Teofila Jaśkiewicza rozpoznała się pani Kołodziej z Harasiuk.
Na jednym ze zdjęć Teofila Jaśkiewicza rozpoznała się pani Kołodziej z Harasiuk. Konrad Sinica
Niezwykłe przedwojenne zdjęcia odnalezione pod podłogą jednego z domów w Harasiukach. W ukryciu przeleżały ponad sześćdziesiąt lat.

Zakurzone szklane negatywy wygrzebane spod podłogi domu w Harasiukach, po wielu latach ujrzały światło dzienne. Odrestaurował je i wywołał zamojski pasjonat starej fotografii. Zdjęcia wykonane przed wojną przez Teofila Jaśkiewicza to niezwykła kronika życia mieszkańców Harasiuk w powiecie niżańskim. Niezwykły był też jej twórca.

Teofil Jaśkiewicz przyszedł na świat w 1904 roku. Był absolwentem rzeszowskiego Gimnazjum Nowego. Po ukończeniu szkoły dostał propozycję pracy w powiecie biłgorajskim. Pomyślnie przeszedł egzamin kwalifikacyjny i dostał posadę nauczyciela. Pracę zawodową rozpoczął w 1923 roku, był nauczycielem w Uściu, Szewcach i Hucie Krzeszowskiej. W roku 1925 przybył do Harasiuk, gdzie objął funkcję kierownika miejscowej szkoły powszechnej. Tu poznał swoja przyszłą małżonkę Rozalię Nowacką, absolwentkę Seminarium Nauczycielskiego w Zamościu, która w kierowanej przez niego szkole uczyła języka polskiego.

PIERWSZE RADIO W OKOLICY

Od samego początku wiadome było, że Teofil Jaśkiewicz to postać nietuzinkowa. W szkole uczył rachunków z geometrią. Nie był jednak typowym belfrem. Własnoręcznie tworzył przeróżne pomoce naukowe. Konstruował kalejdoskopy, lunety i latawce. Tworzył zresztą nie tylko przedmioty przydatne w nauczaniu młodzieży. Samodzielnie zmontował pierwsze w okolicy radio i wybudował czteroosobowy kajak.

W swoim przydomowym ogródku uprawiał warzywa, o których w tamtych latach nikt w Harasiukach nawet nie słyszał. Mowa tu chociażby o pomidorach. Jaśkiewicz wzbudzał ogromne zainteresowanie wśród mieszkańców. Imponował swoim motocyklem z przyczepą. Po okolicy poruszał się także rowerem na drewnianych felgach i balonowych oponach. Z łatwością mógł nim pokonywać piaszczyste drogi.

WYROK ŚMIERCI

Dał się również poznać jako społecznik, prowadził działalność kulturalno-oświatową, co sprawiło, że w czasie wojny został na niego wydany wyrok śmierci przez okupanta. Udało mu się uniknąć wpadki w ręce najeźdźców dzięki ostrzeżeniu znajomych. Jaśkiewicz wraz z rodziną ukrywał się.

- W czasie okupacji zaangażował się w działalność konspiracyjną na terenie Huty Krzeszowskiej - mówi Tadeusz Papież, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Harasiukach. - W ramach Tajnej Organizacji Nauczycielskiej w domach zaufanych rodziców uczył polskie dzieci przedmiotów zakazanych przez okupanta.

W 1943 przyszło mu na dobre opuścić tę ziemię. Kiedy rozpoczęła się pacyfikacja wsi w okolicach Biłgoraja, Jaśkiewicz wraz z rodziną uciekł do Dębicy. Następnie przeniósł się do Sędziszowa.

- Znalazł pracę w fabryce wozów jako kreślarz i fotograf - dodaje Tadeusz Papież. - Po przejściu frontu Teofil i Rozalia Jaśkiewiczowie osiedli w Błażowej koło Rzeszowa i podjęli pracę w szkole podstawowej. Teofil uczył fizyki, chemii i matematyki. Prowadził kółka zainteresowań z fotografii, fizyki, chemii i modelarstwa lotniczego. Organizował z młodzieżą rajdy piesze i rowerowe. Ale największą jego pasją było wymyślanie i wykonywanie pomocy naukowych. Szczególnie z fizyki. W Błażowej do dziś pamiętają go jako konstruktora latającego balonu, którego uruchomienie na miejscowym stadionie było wielkim wydarzeniem. Jako nauczyciel Teofil Jaśkiewicz przepracował 55 lat. Zmarł w 2000 roku w wieku 96 lat.

ZAPŁATA W JAJKACH

Inna życiową pasją nauczyciela była fotografia. Teofil Jaśkiewicz był posiadaczem kilku aparatów, za pomocą których dokumentował życie mieszkańców Harasiuk i okolicznych miejscowości. Robił zdjęcia portretowe, fotografował chrzciny, komunie i wesela. Uwieczniał na fotografiach panny na wydaniu i kawalerów. Robił zdjęcia na pogrzebach, fotografował dzieci i starców. Często powtarzającym się motywem na jego fotografiach jest rower. Przewija się na większości zdjęć. Powtarza się również pióro. Często dzieci pozują do zdjęć bez butów. Jaśkiewicz był swoistym kronikarzem miejscowości. Ludzie płacili mu za zdjęcia czym mogli. A że panowała bieda i pieniędzy brakowało, to najczęściej jako honorarium wręczali mu…jajka.

To właśnie dzięki tej pasji do utrwalania rzeczywistości na zdjęciach, w Harasiukach pozostała po nim nie tylko pamięć, w której zapisał się jako wymagający ale sprawiedliwy nauczyciel. Kiedy uciekał przed śmiercią z rąk okupanta, pod podłogą izby wynajmowanego przez siebie domu ukrył setki szklanych negatywów, które zgromadził przez lata wykonywania zdjęć w Harasiukach i okolicznych wsiach.

DWA LATA CZYSZCZENIA

Negatywy przeleżały pod podłogą izby przeszło 60 lat. Gdyby nie przypadek, być może leżałyby tam nadal i nigdy już nie ujrzałyby światła dziennego. W 2005 roku państwo Węglińscy postanowili wyremontować dom, który odziedziczyli po swoich przodkach z Harasiuk. Kiedy podczas remontu zerwali drewnianą podłogę w korytarzu, odnaleźli fotograficzny dorobek życia Teofila Jaśkiewicza - ponad tysiąc szklanych, zawilgoconych negatywów starego typu. Elżbieta Węglińska udała się z nimi do Adama Gąsianowskiego, zamojskiego pasjonata starej fotografii, który od ręki zgodził się na ich kupno.

- Te negatywy trafiły do mnie w 2005 roku - mówi Adama Gąsianowski. - Były w fatalnym stanie, wręcz oblepione piaskiem i kurzem. Czyszczenie tych negatywów zajęło mi ponad dwa lata.
Gąsianowski pieczołowicie odrestaurował negatywy, następnie wywołał z nich zdjęcia. Niektóre trafiły do jednego z jego albumów. Po tym jak udało się wywołać fotografie, Gąsianowski razem z zaprzyjaźnionym dziennikarzem Robertem Horbaczewskim przyjechali do Harasiuk, aby odnaleźć ludzi ze zdjęć. Spędzili w miejscowości dwa dni. Niestety udało się rozpoznać zaledwie kilka osób.

CI LUDZIE ZNÓW ŻYJĄ

W czerwcu tego roku zdjęcia zostały zaprezentowane szerszej publiczności na wystawie w Zamościu, w galerii Adama Gąsianowskiego. Wystawa nosiła tytuł "Czar starej fotografii w obiektywie Teofila Jaśkiewicza". Jedna z osób rozpoznała w małej dziewczynce z fotografii siebie.

- Do galerii przyjechała pani Kołodziej i powiedziała - Boże, ja tutaj jestem - wspomina Gąsianowski. - To było coś niesamowitego. Na innym zdjęciu jest jej brat. Żeby było ciekawiej, przypadkiem te dwa zdjęcia połączyłem w jednej ramce.

Wystawę ze zdjęciami Teofila Jaśkiewicza otwarto teraz w Harasiukach. Można ją oglądać w Gminnym Ośrodku Kultury. - Bardzo się cieszę, że ta wystawa została otwarta w Harasiukach - mówi Adam Gąsianowski. -Te zdjęcia wróciły tutaj, gdzie zostały zrobione. Dzięki temu ci ludzie znowu żyją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie