Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oddajcie nam dzieci! - woła młode bezdomne małżeństwo

Zdzisław Surowaniec
Rafał przed "sypialnią” – autem wypełnionym po dach kołdrami.
Rafał przed "sypialnią” – autem wypełnionym po dach kołdrami. Zdzisław Surowaniec
W tęgie mrozy młody bezdomny mężczyzna wchodzi do auta wypełnionego starymi kołdrami, zagrzebuje się i tak spędza noc przy kaplicy Zielonoświątkowców w Stalowej Woli na osiedlu Rozwadów. Czeka na oddanie mu dzieci.
Rafał i Joanna przy Domu Dziecka, gdzie są ich dzieci.
Rafał i Joanna przy Domu Dziecka, gdzie są ich dzieci. Zdzisław Surowaniec

Rafał i Joanna przy Domu Dziecka, gdzie są ich dzieci.
(fot. Zdzisław Surowaniec)

Rafał z żoną Joanną chcą tylko jednego - mieć własny dom i pracę, żeby mieć pieniądze na życie i odebrać dwoje swoich dzieci z Domu Dziecka w Stalowej Woli. Do trzyletniej córki Moniki mają odebrane prawa rodzicielskie, do dwumiesięcznego chłopca mają ograniczone prawa.

Bezdomna Joanna, dwa miesiące po porodzie, ma lepiej niż jej mąż. Przebywa i śpi w ciepłym łóżku w Specjalistycznym Ośrodku Wsparcia i Interwencji Kryzysowej koło wiaduktu w Rozwadowie. Ale codziennie spotykają się i piechotą idą kilka kilometrów do swoich dzieci do Domu Dziecka.

On jest zameldowany w Gorzycach, ona w małej miejscowości koło Bielska-Białej. Przed kilku laty zajęli pustostan na osiedlu Rozwadów. Ale zostali stamtąd wykurzeni. Zdaniem opieki społecznej i sądu, nie byli w stanie opiekować się córką. Stracili do niej prawo, choć mogą się z nią widywać. Rafał ma tylko warunek, aby kiedy przychodzi do "sierocińca" nie psuł powietrza cuchnącym ubraniem. Jakoś mu się to udaje.

Mają pretensje do wszystkich. Twierdzą, że ich córka jest głodzona w Domu Dziecka, choć kiedy pokazują jej zdjęcie w telefonie komórkowym widać zadbaną dziewczynkę. Joanna, utrzymująca siebie i męża z biednej renty, narzeka na to, w jaki sposób się do niej odnoszą w SOWiIK. - Nie mówimy krytycznie o naszych podopiecznych, nawet jeśli oni źle o nas mówią - odpowiada szefowa Ośrodka Maria Dekert i zasłania się ochroną danych osobowych.

Małżonkowie przekonują, że są w stanie na siebie zarobić, czekają tylko na pracę, na pomoc. Rafał przezywa teraz sądne dni, bo jest wyjątkowo zimno. Ale odmówił pójścia do schroniska męskiego. Czeka na dzieci w aucie, zawinięty kołdrami po uszy. Być może niedługo będzie miał lokatora - swoją żonę, kiedy skończy jej się czas pobytu w Ośrodku. Jak twierdzą, od dzieci nie odejdą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie