Janusz Zieliński
Janusz Zieliński
Ma 75 lat, żonaty, żona Józefa, dzieci: Jacek (trener piłkarzy Lecha Poznań), Iwona (żona trenera Bałtyku Koszalin Bogdana Megiera). Były piłkarz Ogniwa Tarnobrzeg, następnie działacz Siarki Tarnobrzeg.
Janusz Zieliński, tata trenera piłkarzy Lecha Poznań Jacka Zielińskiego jak mało, kto zna historię tarnobrzeskiego piłkarstwa. Sam, bowiem w swoim młodzieńczych latach ganiał na piłką reprezentując barwy tarnobrzeskiego Ogniwa.
Niektórzy twierdzą, że pan Janusz jako młody chłopak grał w piłkę w Siarce, ale to nieprawda. Takiego klubu nie było jeszcze w Tarnobrzegu.
SIARKA PO SPARCIE
- Przed wojną były w Tarnobrzegu dwa kluby polskie, Gimnazjalny Klub Sportowy Sokół oraz działający przy parafii Dominikanów Katolicki Klub Sportowy Dzikovia. Były także dwie drużyny żydowskie, Maccabi i Harace. To one rozgrywały między sobą zacięte często mecze, które oglądało wielu kibiców - opowiada nam historię tarnobrzeskiej piłki Janusz Zieliński.
Po wojnie reaktywowana była drużyna Sokoła, która po jakimś czasie wróciła do nazwy Dzikovia. Po wielu latach i powstawaniu różnych stowarzyszeń, w Tarnobrzegu powstał Klub Sportowy Ogniwo, do którego przeszli piłkarze Dzikovii. Prym wtedy wiódł w drużynie grający na pozycji stopera prezes jednej ze spółdzielni, która sponsorowała tarnobrzeski klub Edmund Tomaszewski.
- Było więc Ogniowo, w którym grałem. Ale to Ogniwo po jakimś czasie przekształciło się w Spójnię, a później jeszcze w Spartę. Dopiero po Sparcie przyszedł czas na Siarkę Tarnobrzeg - wspomina pan Janusz.
DUMNY Z SYNA
Nestor tarnobrzeskiego piłkarstwa do dziś wspomina mecze swego Ogniwa z drużyną Miechocina.
- Miechocin miał silny zespół, grali w tej drużynie chłopcy z liceum. Później przeszli oni do Ogniwa.
Pan Janusz zbyt długo w piłkę nie grał. Później był działaczem, a od wielu, wielu lat jest kibicem tarnobrzeskiej Siarki. Przychodzi na mecze, cieszy się ze zwycięstw, przeżywa porażki, ale cały czas jest sercem przy Siarce. Niedawnego meczu "Siarkowców" z Karpatami Krosno jednak nie oglądał. Został w domu, patrzył na telewizyjną transmisję z meczu Lecha Poznań z Zagłębiem Lubin. Nie mogło być inaczej, skoro poznański zespół do mistrzostwa Polski poprowadził syn pana Janusza, Jacek Zieliński, "Siarkowiec" z krwi i kości.
- Jestem dumny z Jacka, że poszedł taką drogą. Kiedy miał 11 lat zapisał się do Siarki. Miał smykałkę do piłki "kręcił" kolegami na boisku jak chciał, ale czy myślałem, że zrobi tak piękną karierę? Chyba raczej nie, ale marzyłem o tym. Marzenia się spełniają - dodał uśmiechnięty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?