Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opada woda, opadają ręce

Marcin RADZIMOWSKI, [email protected] Grzegorz LIPIEC, [email protected]
Podobny obraz po zejściu wielkiej wody zobaczy wielu powodzian (z lewej). Mieszkanka ulicy Sieleckiej w Tarnobrzegu, żeby dotrzeć z zakupami do domu musi przejść przez rozlewisko wody (w środku). Mieszkańcy niżej położonych domów na zejście wody muszą jeszcze poczekać dwa, trzy dni. Tak  wyglądał jeden z domów na pograniczu Sokolnik i Trześni (z prawej).
Podobny obraz po zejściu wielkiej wody zobaczy wielu powodzian (z lewej). Mieszkanka ulicy Sieleckiej w Tarnobrzegu, żeby dotrzeć z zakupami do domu musi przejść przez rozlewisko wody (w środku). Mieszkańcy niżej położonych domów na zejście wody muszą jeszcze poczekać dwa, trzy dni. Tak wyglądał jeden z domów na pograniczu Sokolnik i Trześni (z prawej).
Powodzianie z gminy Gorzyce zaczynają wracać do czterech ścian, które trudno nazwać domami. Sprzątać i próbować od początku zacząć życie, czy sprzedać, wyprowadzić się i nie patrzeć na to, co zostało po zejściu wielkiej wody? Taki dylemat ma bardzo wielu mieszkańców zalanych miejscowości.
- Bardzo dobrze pływam, dałbym sobie radę. Trochę źle płynąć, bo gips na nodze mam - wyjaśnił mężczyzna, który postanowił płynąć wpław w cuchnącej wodzie
- Bardzo dobrze pływam, dałbym sobie radę. Trochę źle płynąć, bo gips na nodze mam - wyjaśnił mężczyzna, który postanowił płynąć wpław w cuchnącej wodzie w Trześni.

- Bardzo dobrze pływam, dałbym sobie radę. Trochę źle płynąć, bo gips na nodze mam - wyjaśnił mężczyzna, który postanowił płynąć wpław w cuchnącej wodzie w Trześni.

Troska o zwierzęta wspólnie z lekkomyślnością i alkoholem, może doprowadzić do tragedii. O mały włos nie doszło do niej wczoraj na rozlewisku powodziowym na terenie gminy Gorzyce. Jeden z mieszkańców Trześni, pomimo zagipsowanej nogi, wybrał się wpław w około kilometrową wyprawę - płynął z workiem konserw do swoich psów i kotów pozostawionych w domu.

WPŁAW DO KOTÓW

- Ktoś tam jest w wodzie. Trzeba go wyciągnąć, bo nie da rady dopłynąć - wykrzyknął Marcin Korzonek, ratownik wodny i zarazem strażak komendy w Stalowej Woli, z którym wczoraj wybraliśmy się pontonem na rozlewisko.

Zachowanie i mowa mężczyzny wskazywały na to, że jest podchmielony, choć to bardzo delikatne określenie stanu, w jakim się znajdował. Pomimo tego postanowił płynąć w cuchnącej breji, której głębokość sięgała około dwóch i pół metra.

- Bardzo dobrze pływam, dałbym sobie radę. Trochę źle płynąć, bo gips na nodze mam - wyjaśnił, kiedy sapiąc ze zmęczenia chwycił za sznur u boku pontonu. - Ja to tylko do psów i kotów płynę, szkoda zwierząt. Dałbym sobie radę, umiem pływać.

Kiedy dotarliśmy w pobliże jego domu na "wysepce", zapadając się niemal po kolana w błocie, powodzianin poszedł zanieść zwierzakom wodę i jedzenie. Kiedy sprawę załatwił, Marcin Korzonek odwiózł go pontonem do wyłaniającej się spod wody asfaltowej drogi. Sto metrów dalej, na moście Trześniówki w Trześni, mężczyzna tymczasowo nocuje w namiocie.

- Już z wody wielu takich wyciągałem, co to niby pływać bardzo dobrze umieją. A wystarczy mały skurcz w tak zimnej wodzie i jest po człowieku - dodaje Marcin Korzonek.

OD CZEGO ZACZĄĆ?

Od wtorku do wczorajszego późnego popołudnia, na rozlewisku poziom wody obniżył się o ponad metr. W wielu miejscach pokazały się asfaltowe drogi, jeszcze dwa dni wstecz przykryte dwumetrową wodą. W niektórych wyżej położonych domach, woda opadła na tyle, aby właściciele mogli się po nich rozejrzeć.

- Nie wiem, co to z tego będzie. Wszystko zniszczone. Nawet człowiek nie wie, od czego zacząć sprzątanie - mówi Jan Motas z Sokolnik. - Po tej wodzie jeszcze więcej mułu, niż było dwa tygodnie temu. Naprawdę ręce opadają. O, mój samochód już widać przy drodze.

Na sporym fragmencie ulicy Sandomierskiej w tej miejscowości, wczoraj woda sięgała po kolana, w niektórych miejscach była nawet płytsza. Na ulice Zastawie i Jana Pawła II powodzianie nie dotrą jednak suchą stopą jeszcze przez kilka dni, tam było najwięcej wody, bo teren zaniżony.

Najprawdopodobniej już dzisiaj po południu samochodem będzie można dotrzeć do Sokolnik drogą od Zabrnia, być może woda odsłoni też drogę łączącą Sokolniki z Orliskami.

Woda opadła też w Furmanach, niemal do wszystkich domostw można już dojechać samochodem. Nie dziwi więc, że mieszkańcy tej wsi zabrali się już wczoraj za sprzątanie.

- Już chyba lepszy byłby pożar, bo ogień niszczy i zostawia tylko popiół. A woda zniszczyła wszystko i cały ten syf został - mówi Kazimierz z Furmanów. - Brud i smród.

WRZAWY OCALONE

Woda z rozlewiska na terenie Zalesia Gorzyckiego, Trześni, Orlisk, Sokolnik i Furmanów spływa przez wyrwy w wałach Trześniówki i Łęgu. Spadek ten może być dzisiaj nieco mniejszy, bowiem niektóre - płytkie wyrwy - już nie pełnią roli śluzu, gdyż poziom wody na rozlewisku powodziowym jest niższy i nie przelewa się przez wał.

- Możemy jedynie czekać na spłynięcie wody. To, co nie spłynie, będziemy przepompowywać do koryta Łęgu z jednej i Trześniówki z drugiej strony - mówi Marian Grzegorzek, wójt gminy Gorzyce.
W nocy z wtorku na środę miejscowości Wrzawy istniało poważne zagrożenie powodziowe, gdyż przy wysokim stanie wody w Sanie, zaczęły przesiąkać wały. Dodatkowo w niektórych miejscach do przelania przez koronę wału, brakowało niespełna pół metra. Na szczęście zmasowane działania mieszkańców wsi, strażaków i żołnierzy, przyniosły efekt. Worki z piaskiem skutecznie uszczelniły wał.

PODZIĘKOWANIE ZA POMOC

W budynku Szkoły Podstawowej nr 1 w Gorzycach, gdzie stacjonują żołnierze i strażacy biorący udział w akcji powodziowej, widać zmęczonych walką z żywiołem ludzi. Nie sposób nawet wymienić wszystkich jednostek straży, których członkowie pomagają powodzianom z terenu gminy.

- Poprosiłem, aby każdy przyczepiał na drzwiach naszywkę z nazwą miejscowości. Kiedy już ten koszmar powodzi się skończy, zrobimy gablotę. To będzie podziękowanie za ogromną prace tych ludzi - wyjaśnia Leszek Surdy, dyrektor SP nr 1 w Gorzycach.

NATURALNY ODPŁYW

Sytuacja powodziowa w Tarnobrzegu z godziny na godzinę poprawia się. Woda z Wisły już nie wlewa się przez zniszczoną opaskę przeciwpowodziową w Koćmierzowie. Teraz wyrwa w wale stanowi naturalny odpływ wody z rozlewiska do koryta rzeki.

- Nie ma już wody na ulicach osiedla Dzików, a żywioł powoli się wycofuje z Zakrzowa, Sielca, Sobowa oraz Wielowsi - mówi Paweł Antończyk, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Tarnobrzegu. - Strażacy już przygotowują się do wypompowywania wody z podtopionych gospodarstw domowych. Zdajemy sobie sprawę, że największy problem będziemy mieli z usunięciem wody z lądowiska Jana Pawła II.

Służby kryzysowe, mieszkańcy zalanych gospodarstw nerwowo spoglądają w niebo, licząc na to, że prognozowane opady deszczu, jednak nie nadejdą nad północne Podkarpacie. Jak na razie prognozy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej nie sprawdziły się i we wtorek oraz w środę w Tarnobrzegu było słonecznie i upalnie.

DRAMATYCZNY OBRAZ

Kiedy woda opada, odsłania dramatyczny obraz tego, co po sobie zostawiła. Zniszczone chodniki, dziurawe drogi, pękające ściany domów, wypłukany z domów dorobek życia tysięcy mieszkańców Tarnobrzega.

- Mam drewniany dom, który od trzech tygodni jest zakryty wodą. Nie ma mowy, żebym do niego wróciła, muszę szukać nowego miejsca zamieszkania - mówi zrozpaczonym głosem pani Janina Żak z Koćmierzowa.

Władze miasta zdają sobie sprawę z powagi sytuacji i już od kilkunastu dni trwają rozmowy z władzami tarnobrzeskich spółdzielni, jak zabezpieczyć tymczasowy dach nad głową dla setek mieszkańców Tarnobrzega.

Remonty dróg i chodników zniszczonych przez powódź powinny się rozpocząć, kiedy tylko zalane osiedla zostaną posprzątane z setek kilogramów śmieci oraz cuchnącej breji. Miejski sztab kryzysowy szacuje, że koszt naprawy uszkodzonych przez powódź nawierzchni dróg i chodników wyniesie ponad 13 milionów złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie