Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opieka nad bezpańskimi zwierzętami stała się w Tarnobrzegu tłem do politycznej rozróby

Klaudia TAJS [email protected]
Osiem psów znalazło schronienie w tymczasowym  przytulisku na terenie Kopalni Siarki w Machowie.
Osiem psów znalazło schronienie w tymczasowym przytulisku na terenie Kopalni Siarki w Machowie. Klaudia Tajs
Opieka nad bezpańskimi zwierzętami stała się w Tarnobrzegu kością niezgody. W efekcie będą działać dwa lub trzy przytuliska, a może będzie więcej? Rośnie też napięcie.

Kostek, Miśka, Brutus i Kajtek. Bezpańskie psy i koty stały się w Tarnobrzegu tłem do politycznej rozróby. Tak uważa prezydent miasta, który ogłosił ostatnio, że wraz z otwarciem tymczasowego przytuliska na terenie kopali w Machowie problemu bezdomnych zwierząt nie ma. Zdaniem tych, którzy od kilku lat opiekują się zwierzętami, w mieście zaczęła decydować polityka o losie bezpańskiego psa i kota.

Przypominamy, że problemy działającego od 2006 roku w Tarnobrzegu Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt "Ogród Świętego Franciszka" zaczęły się z chwilą zajęcia przez stowarzyszenie pustego baraku przy ulicy Świętej Barbary, do którego wprowadzono zwierzęta i złożono karmę. Przedstawiciele stowarzyszenia tłumaczą, że ten krok był konieczny, ponieważ liczba bezpańskich zwierząt pozostających pod opieką stowarzyszenia urosła już do tak dużej cyfry, że należało znaleźć dla nich nowe miejsce. Nowa siedziba była konieczna, ponieważ w tymczasowym przytulisku w podmiejskim osiedlu Zakrzów mogło przebywać tylko 15 psów, a lista ludzi dobrej woli, którzy adoptowali zwierzęta wyczerpała się.

NA WYLOCIE

Ale dramat stowarzyszenia zaczął się kilka tygodni temu, kiedy jego były już prezes Mariusz Mazur otrzymał pismo wzywające do opuszczenia budynku przy Świętej Barbary ze względu na to, że nie spełnia on wymogów przepisów przeciwpożarowych z 2011 roku. Kilka dni później do rąk Mazura trafiło kolejne pismo, z którego dowiedział się, że w ogrzewanym energią elektryczną budynku zostanie wyłączony prąd. Datę wyłączenia wyznaczono na początek grudnia. Stowarzyszenie zostało postawione pod ścianą.

Informacje o problemach stowarzyszenia poruszyły mieszkańców Tarnobrzega. Zaczęto zbierać podpisy pod petycją, w której wolontariusze prosili władze miasta o możliwość tymczasowego, zwłaszcza na czas zimy, zajęcia budynku przy ulicy Świętej Barbary. Segregator z ponad 3 tysiącami podpisów trafił do rąk przewodniczącego Rady Miasta Tarnobrzega Dariusza Kołka. Ten zapewnił wówczas, że należy znaleźć rozwiązanie prawne, które pozwoliłoby wyjść z impasu. - Inicjatywę podejmuję i obiecuję, że w tej sprawie na ile będę mógł, pomogę - mówił Dariusz Kołek. - Użyję wszelkich środków do tego, aby przekonać przewodniczących osiedli i mieszkańców Tarnobrzega, do tego, aby zgodzili się na lokalizację schroniska na terenie naszego miasta. (Petycja została złożona w połowie października. Od tego czasu nie doszło do spotkań).

Czas leciał, a przedstawiciele stowarzyszenia i prawie 100 wolontariuszy pytało coraz częściej, gdzie na zimę przeniosą około 40 zwierząt. Po październikowej sesji Rady Miasta Tarnobrzega, kiedy przed Tarnobrzeskim Domem Kultury, gdzie odbywały się obrady, stali wolontariusze ze zwierzętami, z nadzieją, że temat przyszłości siedziby schroniska zostanie poruszony na sesji, głos zabrał Tomasz Lenard, prezes Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Miejsce na tymczasowe przytulisko, które wskazał Tomasz Lenard to niewielki budynek i kawałek działki, w sąsiedztwie Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. - Będzie to miejsce na okres przejściowy dla stowarzyszenia - tłumaczył Tomasz Lenard. - Do budynku zostanie podciągnięty prąd, działka zostanie ogrodzona a pomieszczenia pomalowane. Jeżeli gmina, na pomoże stowarzyszeniu w adaptacji budynku, to znajdą się sponsorzy, którzy pokryją wydatki.

Ale Tomasz Lenard, to także radny Tarnobrzega, z tak zwanej "opozycji". Od dawna wiadomo, że Tomasza Lenarda i Norberta Mastalerza, prezydenta miasta nić współpracy i sympatii nie łączy. Dlatego zdaniem wielu obserwatorów zamieszania wokół stowarzyszenia, stało się jasne, że prezes spółdzielni zagrał na nosie prezydentowi miasta, podając pomocną dłoń stowarzyszeniu.

Przedstawiciele stowarzyszenia nie kryli zadowolenia, ze wskazanego przez spółdzielnię miejsca na tymczasowe przytulisko. Lokalizacja w centrum miasta pozwoli na stały kontakt ze zwierzętami wolontariuszy, uczniów miejscowych szkół. - To miejsce traktujemy jako swoiste pogotowie dla zwierząt - mówił Mariusz Mazur. - Tu będą trafiały zwierzęta z interwencji. Tu znajdą opiekę chore psy i koty, których nie możemy przenieść do Zakrzowa.

Prace adaptacyjne w baraku przy ulicy Wyszyńskiego idą pełną parą. Zwierzęta zostaną przeniesione w nadchodzący weekend.

OD PRZYBYTKU GŁOWA NIE BOLI

W ten sposób stowarzyszenie dysponowało już dwoma siedzibami na tymczasowe przytulisko. Pierwszą w Zakrzowie, które miasto bezpłatnie wydzierżawiło stowarzyszeniu do wiosny przyszłego roku. Drugą w centrum miasta, w niewielkim budynku przekazanym przez Tarnobrzeską Spółdzielnię Mieszkaniową.

Jednak w międzyczasie okazało się, że prezydent Tarnobrzega poprosił dyrekcję Kopalni Siarki Machów, by wskazała na terenie przedsiębiorstwa budynek, który mógłby zostać wykorzystany na potrzeby tymczasowego przytuliska dla zwierząt. Kopalnia wskazała dawny budynek gospodarczo - administracyjny wydziału zajmującego się ciężkim sprzętem, który od czterech lat stał pusty

Do budynku jest doprowadzona woda i energia elektryczna. W każdym z pomieszczeń jest grzejnik. Działkę ogrodzono. Na placu stanął także kontener, w którym będą przetrzymywane zwierzęta wymagające izolacji.

Początkowo przedstawiciele Ogrodu Świętego Franciszka sceptycznie wypowiadali się o lokalizacji przytuliska w Machowie, ze względu na trudności z dojazdem dla nieletnich wolontariuszy. Ostatecznie przystali na propozycję władz miasta planując, że trafią tam psy niewymagające opieki, bo jak stwierdzono "od przybytku głowa nie boli". Zwierzęta miały trafić do Machowa po podpisaniu umowy przez nową prezes stowarzyszenia Dagmarę Saganiak, (były prezes Mariusz Mazur zrezygnował ze stanowiska, dla dobra stowarzyszenia gdyż miał świadomość, że jego osoba nie była mile widziana w tarnobrzeskim magistracie).

KTO KOGO POLECAŁ?

Kiedy kilka dni temu rzecznik prezydenta Tarnobrzega rozesłał do lokalnych mediów informację mówiącą o tym, że przytulisko w Machowie już działa, że osiem psów znalazło tam schronienie, a problemu bezdomnych zwierząt po wyprowadzce z nieformalnego przytuliska przy ulicy Świętej Barbary nie ma - Dagmara Saganiak stwierdziła, że nie jest tak różowo. (użyła znacznie mocniejszych słów).

Skąd nerwy u nowej prezes stowarzyszenia, która jako kobieta miała łagodzić zimne stosunki na linii tarnobrzeski magistrat a Stowarzyszenie Ogród Świętego Franciszka. Ano stąd, że przytulisko w Machowie nie należy do stowarzyszenia, którym kieruje. - Budynek został użyczony dwóm, prywatnym osobom, które zostały wykluczone z naszego stowarzyszenia - mówi Dagmara Saganiak. - O przekazaniu tego obiektu naszemu stowarzyszeniu rozmawiałam z prezydentem miasta i miałam zapewnienie, że obiekt zostanie nam użyczony. Pojawił się pewien problem, ponieważ po zmianie władz stowarzyszenia czekamy na wpis do Krajowego Rejestru Sądowego. Ale umowę można było podpisać z osobami działającymi i reprezentującymi nasze stowarzyszenie.
Do Machowa trafiły psy, które zostały tam przekazane na podstawie oświadczenia spisanego między stowarzyszeniem a osobami, które prowadzą tamtejsze przytulisko. Dagmara Saganiak zadaje kolejne pytania? Z czego utrzymuje się Machów. Kto płaci za prąd w budynku i wodę? Kto kupuje karmę zwierzętom. Kto finansuje leczenie zwierząt? Podobno te osoby planują założyć stowarzyszenie, ale to przecież to trwa.

Pytań jest wiele Odpowiedzi mało. Są za to podteksty. Jedni mówią, że władze miasta zemściły się na Stowarzyszeniu Ogród Świętego Franciszka, że brak lokalności wobec magistratu, stąd nowe osoby niosące pomoc zwierzętom w Machowie. Inni mówią, że to paradoks, aby w niespełna 40 tysięcy mieście, działały dwa stowarzyszenia opiekujące się bezpańskimi zwierzętami. Jedno niezależne i krytyczne wobec działań gminy, na której spoczywa ustawowy obowiązek opieki nad bezpańskimi zwierzętami. Drugie…...?

OSOBY Z POLECENIA

Umowę na tymczasowe użyczenie budynku w Machowie z prywatnymi osobami podpisał Robert Niedbałowski, prezes zarządu Kopalni Siarki Machów. - Te osoby przyszły do mnie powiedziały, że są po rozmowie z prezydentem Tarnobrzega i mają zielone światło do prowadzenia przytuliska - przypomina Robert Niedbałowski. - Budynek został użyczony bezpłatnie. Jeszcze nie ustaliliśmy, kto będzie płacił za prąd.

Kopalnia Siarki "Machów" jest w likwidacji. Co się stanie z tamtejszym przytuliskiem, po zakończeniu procesu likwidacyjnego? - Na pewno kopalnia będzie działała do końca 2015 roku - zapewnił prezes Niedbałowski. - Po likwidacji kopalni przytulisko przejdzie na gminę.

Prezes Niedbałowski podkreślił w rozmowie, że według niego w całej tej sprawie najważniejsze jest to, że bezpańskie psy i koty mają ciepłe budy i ogrzane budynki.

POLITYCZNA ROZRÓBA

Norbert Mastalerz przyznał na czwartkowej konferencji, że nie interesują go kwestie formalno- prawne związane ze stowarzyszeniem Ogród Świętego Franciszka. Przypomina, że nowa prezes stowarzyszenia spotkała się z nim, by pomówić o przyszłości zwierząt. - Okazało się, że pani prezes, i jej poprzednik (Mariusz Mazur) nie figuruje w rejestrze sądowym - mówił prezydent Mastalerz. - A tak naprawdę, poza całym ciągiem w moim przekonaniu zdarzeń, które nie powinny mieć miejsca, okazało się, że władze miasta są najbardziej antyzwierzęcymi władzami miasta nie tylko w historii, ale i okolicy - powiedział prezydent. - Wielokrotnie pokazywałem kwoty, jakie miasto przeznacza na opiekę weterynaryjną i dotacje.

I dodał: - Traktuję to jako polityczną rozróbę, bo inaczej nie można tego nazwać. Te osoby, z którymi została podpisana umowa, wpisane czy nie wpisane do stowarzyszenia, nie jestem jego członkiem, to nie jest moja sprawa, kiedy działalność prezesa stowarzyszenia ograniczała się do eskalowania napięć, a nie rozwiązania problemów, to cztery członkinie stowarzyszenia przyszły rozmawiać nie o dużej polityce w małym mieście, ale jak rozwiązać kwestie bezdomności zwierząt.

Dlaczego umowę na użyczenie budynku podpisano z osobami, które nie widnieją w KRS stowarzyszenia, ani nie reprezentują innej organizacji pozarządowej działającej w mieście na rzecz bezpańskich zwierząt? Prezydent nie odpowiedział.

Ale dodał, że osoby te były na tyle przekonujące, że znaleziono rozwiązanie. - Dla mnie jest to temat zamknięty. Dziś jest funkcjonujące przytulisko w Machowie. Zwierzęta, które Ogród Świętego Franciszka uznawał, za należące do miasta, możemy przyjąć do Machowa. Z mojej strony eskalacji politycznej rozróby w dalszym ciągu nie będzie - zakończył Mastalerz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie