MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Orkiestra Dęta ze Stalowej Woli i Cheerleaders Sanna z Zaklikowa na karnawale w Luton

Zdzisław Surowaniec
Orkiestra Dęta Miejskiego Domu Kultury w Stalowej Woli z kapelmistrzem Mieczysławe Paruchem w orszaku karnawałowym.
Orkiestra Dęta Miejskiego Domu Kultury w Stalowej Woli z kapelmistrzem Mieczysławe Paruchem w orszaku karnawałowym. Zdzisław Surowaniec
Orkiestra Dęta z Miejskiego Domu Kultury ze Stalowej Woli i Cheerleaders Sanna z Zaklikowa szli w polskiej grupie na Luton Carnival i po raz pierwszy polonusi pokazali się w imponującej grupie z bajecznymi strojami i muzyką.

Zobacz również: Spektakularny pochód karnawałowy w Rio de Janeiro

(Dostawca: x-news)

Karnawał w Luton to największa tego typu impreza w Europie. Pierwszy raz miała miejsce w 1976 roku i od tego czasu staje się coraz barwniejsza i większa.. W mieście o typowo przemysłowym charakterze, udało się stworzyć unikalną na skalę europejską inicjatywę, której polska społeczność (szacowana na 20 tysięcy) jest ważnym elementem. Taniec, piękne stroje, gorące rytmy, zabawa. Można powiedzieć, że to bardzo polskie klimaty, które porwały ponad czterdziestoosobową grupę młodych ludzi do współpracy. To już kolejny karnawał w Luton, w którym bierze udział Polish Carnival Group. Pomimo stosunkowo krótkiego stażu, zaangażowanie grupy zostało już docenione w postaci nagród oraz zaproszeń na inne tego typu imprezy. Rok 2010 przyniósł pierwsze miejsce za najlepszy debiut oraz drugie za najlepszy „Mas Mand”. W roku 2012 zdobyli drugie miejsce za najlepszą grupę młodzieżową. Kolejne trofea to nagroda specjalna od Urzędu Miasta Luton „Organisers Choice” sponsorowana przez Luton Culture oraz nagroda specjalna od Social Enterprise za najlepszy debiut grupy w Luton. Smok wawelski z majowej paradyzostał uznany przez jury za trakcję karnawału i trafił do Discovery Centre w Stockwood Park. Został wybrany do wystawy opisującej 40-ty jubileuszowy Luton International Carnival. Razem ze smokiem jest też kilka innych kostiumów i instalacji z tegorocznego karnawału.Jak więc widać tegoroczny udział polonusów z karnawale okazał się sukcesem. Zostali zauważeni przez dziesiątki tysięcy osób bioracych udział w bajecznie kolorowej paradzie.
Orkiestra Dęta Miejskiego Domu Kultury w Stalowej Woli była atrakcją karnawału w Luton. To 200-tysięczne miasto na północy od Londynu od czterdziestu lat organizuje największy w Europie bajecznie kolorowy międzynarodowy karnawał. Nigdy do tej pory w karnawałowej fieście nie było orkiestry dętej! W pochodzie szły także Cheerleaderki Sanna z Zaklikowa.

Wyjazd do Anglii muzyków ze Stalowej Woli i gimnastyczek z Zaklikowa (wśród nich jeden chłopiec), był możliwy dzięki zaproszeniu, jakie przyszło od polonusów z Luton. Szacuje się, że w tej miejscowości Polacy stanowią dziesięć procent mieszkańców.

Cheerleaders Sanna przy smoku walelskim, który został nagrodzony na karnawale.
Cheerleaders Sanna przy smoku walelskim, który został nagrodzony na karnawale. Zdzisław Surowaniec

Początek dał Chór Kameralny
Pierwszy szlak artystyczny do Luton przetarł przed dwoma laty Chór Kameralny Miejskiego Domu Kultury, kierowany przez maestro Jerzego Augustyńskiego. W tym mieście od lat mieszka z rodziną Mariusz Skaczewski, były członek chóru. I to on zachęcił polonusów do przyjęcia śpiewających artystów. Chórzyści umilili im kolędami czas Bożego Narodzenia. Przyjęcie było tak entuzjastyczne, że polonusi nabrali apetytu na repetę. W przededniu ostatnich wyborów prezydenckich w Polsce Chór Kameralny ponownie przyleciał do Luton, z którym jest bezpośrednie połączenie samolotowe z podrzeszowskiej Jasionki.

Wśród chórzystek była Katarzyna Behler. To żywiołowa, pełna szalonych pomysłów, wspaniała i piękna kobieta. Rozglądnęła się po Luton i stwierdziła, że chyba będzie się tu czuła dobrze. Podszlifowała język angielski, znalazła kontakt i wkrótce wyjechała z Polski. Bardzo szybko poczuła się w Luton jak u siebie. - Kiedy przed rokiem zobaczyłam karnawałowy przemarsz z mizerną, małą polską grupą, postanowiłam coś z tym zrobić - przyznała.

Sebastian - szef Polonii
Katarzyna miała już kontakt z mieszkającym od wielu lat w Luton i pochodzącym z Zaklikowa Sebastianem Dolińskim, przewodniczącym stowarzyszednia Polonia - Polish Community Group. Zasugerowała, że na paradzie zaplanowanej na 29 maja świetnie wypadłaby orkiestra dęta z Miejskiego Domu Kultury. Sebastian temat podchwycił i w kwietniu do kapelmistrza Mieczysława Parucha przyszło zaproszenie na karnawał. „Państwa udział w tym szczególnym wydarzeniu byłby bardzo atrakcyjny dla polskiej widowni karnawału” - napisał.

Progiem do przeskoczenia były koszty podróży. Nie wchodził w grę przelot samolotem z instrumentami o dużych gabarytach, tylko przejazd autokarem. Szczęśliwie prezydent Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny, który przed rokiem widział Orkiestrę Detą w akcji podczas pobytu w zaprzyjaźnionym miastem Evergem w Belgii, wsparł wyprawę.
Muzycy wyruszyli rankiem w Boże Ciało. Pierwszy przystanek był w... Jeżowem, gdzie wsiadło mieszkających tam sześciu członków orkiestry. Mimo tego, że od Rzeszowa jechali autostradami, podróż była męcząca. Przejechanie dwóch tysięcy kilometrów w jedną stronę trwało około 36 godzin - cały dzień, całą noc (to najtrudniejsza część podróży) i cały dzień, przez Polskę, Niemcy, Holandię, Belgię, Francję i kawałek Anglii.

Ciekawostką był przejazd Tunelem Europejskim pod kanałem La Manche. Trzy równoległe tunele mają 50 kilometrów długości, biegną od 45 do 70 metrów pod poziomem dna morza i łączą Calais we Francji z Folkestone w Wielkiej Brytanii. Ruch samochodowy i osobowy przez tunel odbywa się za pomocą wahadłowych pociągów, do których wagonów wjeżdżają samochody i autobusy. Pociągi jadą tunelem z prędkością 160 kilometrów na godzinę i pokonują trasę w ciągu 35 minut. Granica francusko-brytyjska to koniec jazdy bez kontroli dokumentów. Trzeba było je pokazać służbom mundurowym. Ale odbyło się to na wesoło.

Słońce na wyspie
Brytyjska wyspa - o dziwo - powitała artystów słońcem. Po południu w piątek autokar z Polakami zajechał na dziedziniec kościoła pod wezwaniem Our Lady Help of Christian. - To stuletnia parafia pod wezwaniem Matki Bożej Wspomożycielki - tłumaczy proboszcz ksiądz Dariusz Białowąs. Jest Polakiem, ale zaraz dodaje: - Zapomnijcie o Polsce. Tu nie ma Polaków, to jest coś innego. To wielokulturowa, kolorowa parafia z wiernymi posługującymi się stu dwudziestoma językami. Msze są w języku angielskim.
W tym kościele (trzeba przyznać niezbyt urodziwym), orkiestra następnego dnia dała muzyczną oprawę Mszy świętej, podczas której biskup diecezji Northampton wybierzmował kilkunastu wiernym. Biskup, ksiądz Dariusz i wierni byli wniebowzięty, kiedy orkiestra pod buławą Mieczysława Parucha zagrała Barkę, potem Hallelujah, a na deser Marek Piędzio na organach, a Krzysiek Sagan na trąbce wykonali skomponowaną przez Cacciniego przepiękną Ave Maria. Akcje księdza Dariusza poszybowały w górę!

W Luton była jeszcze kolacja w polskiej restauracji The Gospoda. Ale być w Luton i nie zajrzeć do bliskiego Londynu, byłoby grzechem. W sobotę rano grupą muzyków zaopiekowała się więc Karolina Pleban. Sprawdziła się wspaniale jako anioł stróż i poprowadziła naszych po londyńskich ulicach. Była więc szalona dzielnica Camden Lock Village z setkami sklepów, straganów i uliczników pokazujących różne sztuczki. Potem skok metrem na most Westminster na Tamizie, z którego jest widok na bajecznie piękny Houses of Parliament, Big Ben - wieżę z zegarem i trzytonowym dzwonem i olbrzymi London Eye (Londyńskie Oko) - wysoki na 150 metrów diabelski młyn, z którego wagoników widać centrum Londynu. Wycieczka przeczekała krótką ulewę i ulicą Whitehall, mijając Downing Street - siedzibę premiera, doszli do Trafalgar Square - plac, przy którym jest National Galery. A we wnętrzu galerii nieprawdopodobny, zachwycający zbiór światowego malarstwa, konkurujący z paryskim Luwrem. I to za darmowym wejściem!

Karnawałowy orszak
W mgliste, chłodne, niedzielne południe przez Luton, dookoła olbrzymiego parku, miał przejść karnawałowy orszak. Przygotowania trwały od dawna, wsparcie dał University of Bedfordshire, który udostępnił pomieszczenia, gdzie grupy mogły przygotować fantazyjne, bajecznie kolorowe stroje. Na uniwersytecie prowadzone są studia nad kulturami i studenci mieli na wyciągnięcie ręki przykłady różnych kultur. Polska grupa była jedną z czterdziestu, które miały się pokazać. Przede wszystkim polonusi musieli wysupłać niemałe pieniądze na ubezpieczenie grupy od terrorystycznego ataku! Były również humorystyczne problemy. Ozdobą grupy były wielki, kolorowy smok wawelski (w nagrodę został po karnawale skierowany na wystawę), warszawska Syrenka, Złota Kaczka, głowa piastowskiego orła i husarzy. Komisja nie zgodziła się, aby syrenka miała sztuczne gołe piersi, żeby nie obrażać muzułmanów. Mowy też nie było, żeby trzymała miecz i tarczę. Natomiast husarzy mieli być bez koncerzy - długiej, prostej, cienkiej, ostro zakończonej broni siecznej. Nie życzyli sobie tego ponoć Turcy, którzy do dziś pamiętają czym zostali pobici pod Wiedniem. Jednak stało się inne nieszczęście - w natłoku strojów zginęły husarskie skrzydła i na paradzie nasi husarzy przypominali trochę lajkoniki.

Cheerleaders Sanna
Na paradzie w polskiej grupie pojawiły się dziewczęta i chłopiec z Cheerleaders Sanna z Zaklikowa. Przylecieli do Luton samolotem dzięki wsparciu burmistrza Zaklikowa oraz pomocy Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Zaklikowskiej. To, że zaprosił ich Sebastian Doliński nikogo nie dziwiło. Sebastan gotów jest nieba przychylić swojemu ukochanemu Zaklikowowi. Od lat pomaga zaklikowskiej młodzieży. W ubiegłym roku posłał tam native speakera, który na wakacjach prowadził po angielsku konwersację z młodzieżą. W tym roku przekazał szkole w Zaklikowie angielskojęzyczny zbiór książek. Teraz obwiózł dzieciaki po Londynie i okolicznych miastach. A dzieciaki dały na Luton Carnival wspaniały popis akrobatycznych umiejętności.

Karnawał miał ponad stutysięczną publiczność. Kolorowe stroje uczestników z całego świata zapierały dech w piersiach. Tancerze z wielkimi pióropuszami, maskami, fantazyjne ubrania, tancerki na szczudłach, Alladyn na latającym dywanie, dzieci-motyle, kosmonauci... To tylko część tęczowego koktajlu, jaki szedł w rytm muzyki. Ciekawostką było to, że w polskiej grupie szedł Drag Queen - młody mężczyzna przebrany za kobietę w ludowym polskim stroju, w złotych kozakach na wysokim obcasie. - Jest jak Conchita Wurst - zaprezentowano go przed komisją karnawału. Był dowodem na polską tolerancję.

Orkiestra dęta zachwyciła publiczność kilkudziesięcioma utworami koncertowymi i marszowymi, do których melodii szła, tańczyła i dawała pokazy Sanna Cheerleaders. A w muzycznym repertuarze były Dixiland Spektakular, Downtown, Strangers in the night, La Bonita, Evergreen, Marsz strażaków, Witaj Polsko, Most na rzece Kwai, Radecki Marsz, Europa Marsz. Kiedy kończył się bajecznie piękny korowód, wyszło słońce. Polacy z buziami wymalowanymi w biało-czerwone paski, z orłem i bajkowymi postaciami, z artystami „prosto z Polski”, pokazali wspaniały karnawałowy spektakl.

W poniedziałek, w dniu wyjazdu, Orkiestra Dęta i Sanna Cheerleaders dali koncert połączony z występem w centrum Luton na St. George’s Square. A potem muzycy pobłogosławieni przez księdza Dariusza, ruszyli autostradami do domu. W Polsce powitało ich ciepło, grzmoty i błyskawice wiosennej burzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie