Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżonemu o podwójne morderstwo grozi dożywocie

Ewa GORCZYCA
Piotr M. nie przyznał się do winy i odmówił składania przed sądem jakichkolwiek zeznań.
Piotr M. nie przyznał się do winy i odmówił składania przed sądem jakichkolwiek zeznań. T. Jefimow
Piotrowi M., właścicielowi stadniny koni w Wernejówce, grozi dożywocie. Prokuratura zamierza dowieść przed sądem, że w październiku ubiegłego roku z premedytacją zastrzelił Marcina D. z Rzeszowa i Bogdana K. z Iwonicza.

W poniedziałek w sądzie okręgowym w Krośnie rozpoczął się proces 44-latka. Sądowe ławy zostały zapełnione do ostatniego miejsca. Zajęli je rodzice, rodzeństwo oraz przyjaciele Marcina i Bogdana. Przed rozprawą bliscy ofiar zorganizowali manifestację przed wejściem do budynku sądu, w proteście przeciwko złu i przemocy.

- Człowiek, który pozbawił życia dwóch młodych ludzi, powinien już na zawsze pozostać zamknięty w celi - mówił Grzegorz, przyjaciel zamordowanego Bogdana.

Proces to stres

Piotra M. policjanci wprowadzili jak niebezpiecznego przestępcę: ze skutymi rękami i nogami. Kiedy usiadł, na jego twarzy nie było widać żadnych emocji. Tak, jakby ta sprawa w ogóle go nie dotyczyła.
Piotr M. ma dwóch obrońców. Zgodnie wnioskowali o wyłączenie jawności.

- Oskarżony żył na uboczu, trzymał się z dala od cywilizacji - argumentował mecenas Ryszard Rodkiewicz. - Proces z udziałem mediów, kamer, to dla niego stres. Oświadczył nam zresztą, że w obecności dziennikarzy nie będzie zeznawał.

Obrońcy podnosili także argument dokumentów zawartych w aktach, które nie powinny być ujawnione, m.in. drastycznych zdjęć.

Prokurator Krzysztof Zdunek: - To była drastyczna zbrodnia, ale opinia publiczna powinna wiedzieć, jak do niej doszło.

Bo zaatakowali widłami

Sąd zdecydował, że dziennikarze będą mieli prawo do relacjonowania procesu. Piotr M. odmówił składania zeznań. Powiedział także, że nie będzie odpowiadał na żadne pytania sądu. Przez kilkadziesiąt minut sędzia odczytywał więc wyjaśnienia Piotra M. składane w trakcie śledztwa. Te zeznania właściciel stadniny zmieniał kilkakrotnie. Najpierw twierdził, że nie wie, co się stało z Bogdanem K. i Marcinem D.

Potem przyznał, że zastrzelił ich, ale nie wiedział, do kogo strzela, bo został zaskoczony w nocy przez nieznajome osoby. W ostatniej wersji - podczas eksperymentu procesowego w Wernejówce - powiedział, że mężczyźni zaatakowali go widłami w stajni, żądając nie tylko konia, po którego przyjechali do stadniny jako zapłatę za pracę Marcina, ale także pieniędzy. - Byłem w stresie, zobaczyłem broń stojącą pod ścianą, strzeliłem. Byli blisko, trudno byłoby chybić - mówił.

Najwyższa kara

Wczoraj Piotr M. odmówił odniesienia się do zeznań, z wyjątkiem ostatnich, o których powiedział: częściowo je podtrzymuję. Obrońcy nie ujawniają, jaką przyjmą linię obrony. - Na pewno zwrócimy się o dodatkową opinię psychiatryczną - zapowiada Ryszard Rodkiewicz.

Prokuratura zamierza zażądać najwyższego wymiaru kary. Najbliżsi ofiar w procesie występują w roli oskarżycieli posiłkowych. Rodzice żądają po 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia, rodzeństwo - po 50 tysięcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie