MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pacjent szpitala w Stalowej Woli domaga się 1,6 miliona złotych odszkodowania

Beata Terczyńska [email protected]
Edward Surmacz, p.o. dyrektora stalowowolskiego szpitala:  Od roszczenia do odszkodowania jeszcze bardzo daleka droga.
Edward Surmacz, p.o. dyrektora stalowowolskiego szpitala: Od roszczenia do odszkodowania jeszcze bardzo daleka droga. Zdzisław Surowaniec
Pacjent szpitala w Stalowej Woli domaga się 1,6 miliona złotych odszkodowania za rzekomy błąd, który mieli popełnić lekarze.

Informację, że Powiatowy Szpital Specjalistyczny w Stalowej Woli może mieć spory problem, bo jeden z pacjentów domaga się odszkodowania za przeoczenie przez lekarza specjalistę radiodiagnostyki nowotworu, podała stalówka.net. Edward Surmacz, pełniący obowiązki dyrektora szpitala, tłumaczył nam wczoraj po południu, że sprawa jest dopiero na początkowym etapie.

- Nie dostaliśmy jeszcze dokumentów z sądu, ale nie wykluczam, że jest pozew sądowy z takim roszczeniem. Musiałbym to zobaczyć, by potwierdzić - mówi ostrożnie dyrektor Surmacz. - Natomiast od roszczenia do odszkodowania jest jeszcze bardzo daleka droga. Nie można dziś przesądzać, że tak wysoką kwotę będziemy musieli zapłacić.
Dyrektor zaznacza, że nie broni się przed udzieleniem informacji, iż takie a takie zdarzenie miało miejsce, bo (i tu cytat): "błędy w sztuce medycznej to ludzka rzecz. Były, są i będą".

Planuje powołanie specjalnego zespołu, który analizowałby błędy personelu, by nie powtórzyły się w przyszłości. - Trzeba takie przypadki omawiać w gronie wewnętrznym. Zastanowić się, dlaczego taka sytuacja miała miejsce, czy zdecydował los, zbieg okoliczności, czy faktycznie niedopatrzenie ludzi.
Rocznie stalowowolski szpital płaci na ubezpieczenie 800 tys. zł.

- Takich skarg pacjentów, którzy uważają, że zostali pokrzywdzeni przez błąd lekarski mamy kilkadziesiąt rocznie - ocenia Bogna Wais - Przybyło, mecenas z rzeszowskiej kancelarii "Lassota i Partnerzy". - Zgłaszają się ludzie nie tylko z Podkarpacia, ale z różnych stron Polski.

Te najgłośniejsze sprawy z najwyższymi odszkodowaniami, bo po milionie złotych, dotyczyły dwóch procesów w Nisku - przypomina. - Na oddziale ginekologiczno - położniczym szpitala powiatowego w ciągu jednego roku były dwa przypadki ciężkich uszkodzeń mózgu u dzieci przy porodzie, związanych z zaniedbaniami w wykonaniach w porę cesarskich cięć. Jedna z nich oparła się aż o Sąd Najwyższy. Był też wieloletni proces ze szpitalem w Dębicy. Tam z kolei odesłano 40-letniego pacjenta z zawałem do poradni kardiologicznej, a w drodze do niej zmarł. Odszkodowanie zasądzono na rzecz rodziny.

Mieli też przypadki błędnych rozpoznań, diagnoz, nieprawidłowego leczenia. Dodaje, że były też sprawy, które nie zakończyły się sukcesem. Zdarzało się, że sądy oddalały powództwo z uwagi na trudności dowodowe z ustaleniem, czy rzeczywiście stan zdrowia chorego wynika z zaniedbań i nieprawidłowego postępowania lekarzy.
Pisaliśmy, że przy wojewodzie powołana została specjalna komisja, złożona z prawników i lekarzy, która rozpatruje skargi przeciw szpitalom. Mogą się do niej zwrócić mieszkańcy, którzy szybciej chcieliby uzyskać zadośćuczynienia, niż decydując się na sprawę w sądzie. Te nie sięgają jednak milionów. - Przy drobniejszych sprawach pewnie się to sprawdza, natomiast do mnie trafiają sprawy o bardziej dramatycznych skutkach i skomplikowanym postępowaniu dowodowym - mówi mecenas.

Dlaczego sprawy o odszkodowania są tak długotrwałe? - Bywają procesy, które w jednej instancji trwają np. 7 lat. Najdłużej, nawet do 2 lat, czeka się na specjalistyczne opinie medyczne z zakładow naukowych, akademii medycznych, czyli od biegłych z wysokimi tytułami naukowymi, bogatym doświadczeniem. Spraw do zaopiniowania mają oni sporo, a tych ośrodków jest mało.

Czasami wydaje się sprawa łatwa dowodowo, a ubezpieczyciel mówi: udowodnijcie teraz, że gdyby tego błędu lekarz nie popełnił, to pacjent by przeżył albo by go wyleczono. - Rozgraniczenie, które dolegliwości wynikają z choroby samoistnej, a które z błędu jest czasem bardzo trudne, a wręcz niemożliwe - przyznaje. - Dlatego, nie podejmujemy się działań we wszystkich sprawach, oceniając, że czasami wątpliwe jest dojście do prawdy albo nie można się niczego przyczepić, a tylko rozgoryczony brakiem sukcesów w leczeniu pacjent próbuje winą obarczyć jakąś placówkę medyczną.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu STALOWOWOLSKIEGO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie