MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pani za kierownicą autobusu!

Agata Dziekan
Pani Leokadia nie sprawia wrażenia przestraszonego nowicjusza, raczej pewnego swoich umiejętności kierowcy. Poznała już dobrze trasy na linii 4, 8, 20. Jeździła na liniach 29, 28 i do Chrząstowa. Pokonała już sporo kilometrów.
Pani Leokadia nie sprawia wrażenia przestraszonego nowicjusza, raczej pewnego swoich umiejętności kierowcy. Poznała już dobrze trasy na linii 4, 8, 20. Jeździła na liniach 29, 28 i do Chrząstowa. Pokonała już sporo kilometrów. A. Dziekan
Mielczanka Leokadia Kulig w piątek ma wolne, ale w poniedziałek spotkamy ją na trasie do Szydłowca.

Egzamin zdała za drugim razem. Za pierwszym oblała na kopercie, bo źle obliczyła odległość przy prawie 13-metrowym pojeździe. Leokadia Kulig z Mielca ma prawo jazdy na autobusy od 10 kwietnia, a od 1 maja wozi pasażerów po mieście.

- Zaczęło się od tego, że usłyszałam w radiu panią prezes Miejskiej Komunikacji Samochodowej, że chętnie widziałaby za kierownicą autobusów kobiety. Zaczęłam się zastanawiać, czy może nie skorzystać z takiej możliwości. Moim marzeniem było zawsze jeżdżenie dużymi samochodami - Leokadia Kulig, pierwsza kobieta kierowca w miejskim autobusie w Mielcu, opowiada, że ostatnio była bezrobotna, ale wcześniej dużo jeździła. Co prawda jej busowi było daleko do długiego na 12,7 metra autobusu, ale jednak do pojazdów o dużych gabarytach była przyzwyczajona. Używała takiego samochodu, bo prowadziła mały handel. Czasem też wyjeżdżała z rodziną busem na wczasy. Raz nawet pokonała trasę 1800 kilometrów.

W MIESIĄC NAUCZYŁA SIĘ JEŹDZIĆ

Poszła do Urzędu Pracy. Nie brała pod uwagę samodzielnego sfinansowania kursu prawa jazdy, bo kategoria D jest chyba najdroższym kursem spośród wszystkich rodzajów kursów jazdy. "Pośredniak" postawił jeden warunek. Kandydatka na kierowcę musi otrzymać na piśmie potwierdzenie, że po zakończeniu kursu otrzyma zatrudnienie w mieleckiej Miejskiej Komunikacji Samochodowej.
- Pojechałam do firmy. Pani prezes przemyślała sprawę i podpisała potrzebne mi dokumenty - pani Leokadia mówi, że mogła zacząć uczyć się jeździć.

I przyznaje, że nie traciła czasu. W ciągu tylko jednego miesiąca - od 1 do 30 grudnia ubiegłego roku - przejeździła w autobusie 61 godzin i szkoliła się na 24 godzinach zajęć teoretycznych. Jeździła po ulicach Mielca nawet trzy godziny dziennie. Na przełamanie się potrzebowała tylko dwóch pierwszych godzin. Wtedy było najciężej. Trzecia, piąta, dziesiąta poszły już bez żadnych kłopotów. Bez trudności nauczyła się tak pokonywać zakręty, żeby nie najeżdżać na krawężniki.

Wspomina, że to, z czym wtedy musiała się zmierzyć, to zdziwienie i zdumienie kierowców, których mijała za kierownicą autobusu. Ale z biegiem czasu to zaskoczenie jakby się zmniejszało albo może ona przyzwyczajała się do jazdy. - Teraz jest bardzo miło. Kierowcy pozdrawiają mnie ręką. Nawet panowie z autobusów konkurencyjnego przewoźnika - śmieje się.

PASAŻEROWIE ZACHWYCENI PANIĄ ZA KIEROWNICĄ

Egzamin na prawo jazdy zdała za drugim razem. W trakcie pierwszego egzaminu oblała na kopercie. - Za daleko wjechałam. Nie wiem, czy źle widziałam w lusterku... - rozważa.

Prawo jazdy dostała do ręki 10 kwietnia, a od 1 maja pracuje w Miejskiej Komunikacji Samochodowej w Mielcu. Podpisała umowę na trzymiesięczny okres próbny. Później dostanie umowę o pracę na stałe. Mówi, że z pensji może być zadowolona. Jak na mieleckie warunki, dobrze zarabia.

W miejskich autobusach jeździ więc już ponad tydzień. I już się przyzwyczaiła. Lubi taką pracę. Jedynie pierwsze dwa dni były nieco stresujące, bo musiała przejść szkolenie i poznać trasy. Zresztą ciągle jeszcze nie zna wszystkich linii. Wystarczy jednak, że przed nowym kursem pojedzie z kolegą po trasie i już później daje sobie radę. Dziś, 9 maja, wypadł jej dzień wolny, ale w poniedziałek będzie można spotkać panią Leokadię po południu w autobusie na liniach K1 i K2 oraz na trasie do Szydłowca.

- Dobrze się jeździ. Kierowcy na ulicy są bardzo grzeczni. Ustępują pierwszeństwa. A pasażerowie... Też mili. Jak reagują? "O kurczę! Jak fajnie! Wreszcie mamy kobietę!" Ciągle słyszę takie sympatyczne komentarze - opowiada ze śmiechem.

DUMNI KREWNI I SĄSIEDZI

Rodzina też ją podziwia i ze zrozumienie przyjęła decyzję o tym, że chce sprawdzić się w nowym zawodzie. Tylko najmłodszy, 15-letni syn był początkowo pesymistycznie nastawiony. Nie wierzył, że się uda. Teraz jeszcze ciągle ostrożnie chlubi się swoją mamą kierowcą. - Ostatnio jego koledzy spostrzegli mnie, kiedy jechałam na linii 20. "To przecież twoja mama, dlaczego się nie chwalisz?" - zarzucali mu. Był zadowolony - relacjonuje pani Leokadia.

Zachwyceni są też sąsiedzi mielczanki. Przyznają, że są pod wrażeniem jej odwagi. Dla pani Leokadii jednak sama jazda autobusem nie jest wielkim wyczynem. Raczej fakt, że postanowiła zmierzyć się z wyzwaniem, mając świadomość, że jest pierwszą kobietą w Mielcu, pracującą jako kierowca autobusu. Bo mimo przyjaznych gestów, swoim pojawieniem się za kierownicą wywołała przecież w mieście małą sensację. I jeszcze przez długi czas musi być przygotowana na ciekawskie spojrzenia i duże zainteresowanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie