Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Państwowa Inspekcja Pracy kontroluje chińskie maszyny

Paweł Nowak [email protected]
I cóż z tego, że ładowarka z HSW jest bezpieczna, skoro przegrywa cenowo z podobną maszyną z drugiego końca świata.
I cóż z tego, że ładowarka z HSW jest bezpieczna, skoro przegrywa cenowo z podobną maszyną z drugiego końca świata. P. Nowak
Czy Huta Stalowa Wola odetchnie i sprzeda więcej maszyn po zmasowanej akcji Państwowej Inspekcji Pracy?

PIP wzięła się za szczegółowe kontrole maszyn, pracujących na polskich budowach. Choć inspektorzy twierdzą, że interesują ich wszystkie maszyny, wiadomo, iż najwnikliwiej przyglądają się tym, sprowadzanym z Azji, głównie z Państwa Środka. To spełnienie błagań krajowych producentów maszyn budowlanych tylko czy za kontrolami pójdą nakazy wyrównania szans konkurencji?

Jednym z większych producentów maszyn budowlanych jest Huta Stalowa Wola. O ile jeszcze jako tako jej maszyny sprzedają się w Ameryce, to na krajowym rynku jest trudno sprzedać koparki czy spycharki. Powód? Rynek ten został zasypany najpierw ruinami z budowlanego zagranicznego demobilu, a ostatnio ładowarkami "made in China". Jeden z głównych importerów sprzętu azjatyckiego tak dobrze poczuł się na naszym rynku, że otwiera nad Wisłą nową montownię. I trudno mu się dziwić, skoro jego maszyny idą jak woda, a handel stalowowolskim sprzedawcom maszyn idzie po grudzie.

Drogie unijne certyfikaty

- My musimy spełniać wszystkie, choćby najostrzejsze wymagania bezpieczeństwa, a konkurencja może tego unikać - mówi Bartosz Kopyto, pełnomocnik zarządu HSW. - I cóż nam z tego, że w naszych maszynach pracuje się bezpiecznie i wygodnie, skoro mało się ich sprzedaje.

Wojnę nieuczciwym producentom i sprzedawcom maszyn, wydało Stowarzyszenie dla Rozwoju Krajowej Produkcji Maszyn Budowlanych. Jego prezes pisał chyba wszędzie, gdzie tylko mógł, apelował do PIP i sumień użytkowników. Prawie zawsze były to puste apele, ale ostatnio coś drgnęło. Już w kilku prokuraturach, prowadzone są postępowania w sprawie wprowadzenia na rynek maszyn, niespełniających norm wymaganych w UE.

Zdobycie odpowiednich certyfikatów bezpieczeństwa kabiny, hałasu, emisji spalin czy kompatybilności elektromagnetycznej, zajmuje sporo czasu i sporo kosztuje. Gdyby HSW pozwoliła sobie na "odpuszczenie" certyfikatów, jej maszyny, byłyby cenowo konkurencyjne z chińskimi. HSW jednak nie może sobie na to pozwolić, a importerzy chińskiego sprzętu grają na nosie naszych inspekcji i inspektoratów.

Chińczycy trzymają się mocno

Na budowach mogą pracować tylko maszyny z wszelkimi certyfikatami. Jeżeli w przypadku jakiejś maszyny jest się do czego przyczepić, właściciel firmy która wygrywa przetarg na budowę, podpisuje umowę z operatorem maszyny. Ten nie ma wyjścia i podpisuje, a potem głuchnie, a w najlepszym przypadku jest łapany przez PIP. Podobnych przykładów obejść obowiązującego prawa jest wiele i choć rodzimi producenci błagali nawet kolejne rządy o reakcję, o sprawie było cicho. Może teraz coś ruszy. - Jeszcze w tamtym wieku pisaliśmy petycje do któregoś z rządów i nic - mówi były pracownik HSW. - Wstyd ze złomem konkurować, ale jeszcze większy wstyd być wypartym z rynku przez złom. A tak się dzieje z HSW. Z kolei "Chińczycy trzymają się mocno".

W HSW informacje o zmasowanych kontrolach na budowach, przyjmowane są z dyplomatyczną miną. Nikt nie powie, że cieszy się z tego, że konkurencja jest nękana, ale... - Przynajmniej pod jednym względem nasze szanse się wyrównały - mówi Bartosz Kopyto. - HSW była wielokrotnie kontrolowana przez wszystkie możliwe instytucje i nigdy nie stwierdzono u nas żadnych uchybień. Niech teraz inni pochwalą się podobnym osiągnięciem. My certyfikaty mamy i inspekcji się nie boimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie