Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Pydych czeka na debiut

Arkadiusz KIELAR [email protected], Damian SZPAK [email protected]
Paweł Pydych (z prawej, obok trener Bogdan Pamuła) czeka nadal na debiut w „Stalówce” w meczu ekstraklasy.
Paweł Pydych (z prawej, obok trener Bogdan Pamuła) czeka nadal na debiut w „Stalówce” w meczu ekstraklasy. Fot. Arkadiusz Kielar
Choć kibice skandowali jego nazwisko, Paweł Pydych nie pojawił się jeszcze na parkiecie w zespole Stali Stalowa Wola po ponad rocznej przerwie. Koszykarz, który wrócił do składu "Stalówki" po uporaniu się z kłopotami ze zdrowiem, na debiut w ekstraklasie musi poczekać.

Rozgrywający Stali miał szansę zagrać w sobotę w meczu z Basketem Poznań, który stalowowolanie wygrali 93:83. Trenerzy Bogdan Pamuła i Leszek Kaczmarski nie zdecydowali się jednak jeszcze wypuścić do boju 27-letniego zawodnika.

NAJWAŻNIEJSZA JEST WYGRANA

Paweł leczył groźne schorzenie, przepuklinę kręgosłupa, przeszedł dwie operacje, podczas rehabilitacji był w sanatorium. Gdy przed obecnym sezonem wznowił treningi, wydawało się, że wszystko jest już w porządku. Ale z kolei pojawiły się u niego kłopoty z łydką. Na szczęście koszykarz i z tym urazem się uporał i podpisał umowę w klubie w ubiegłym tygodniu. Mecz z Basketem, z którym stalowowolanie odnieśli bardzo ważne zwycięstwo, oglądał z ławki rezerwowych. Ale już przed spotkaniem zapowiadał, że decyzję o jego ewentualnym występie podejmą trenerzy i on cierpliwie poczeka na swoją szansę.

- Najważniejsze, że mamy na koncie już drugie zwycięstwo i jest się z czego cieszyć - mówił Paweł Pydych. - Podjęliśmy walkę z Basketem, naszej drużynie dopisywała skuteczność, a wtedy gra się łatwiej. No i "zaskoczył" wreszcie w dobrym momencie nasz amerykański skrzydłowy, David Godbold, który zagrał bardzo dobry mecz. A właśnie wygrywać powinniśmy na własnym parkiecie, no i próbować przywozić coś z wyjazdów.

Wychowanek Stali czeka na debiut w ekstraklasie, w której jeszcze w swojej karierze nie grał, a szansa na to pojawi się już w sobotę w pojedynku ze Sportino w Inowrocławiu.

KIBICE NIE ZAWIEDLI

Pierwszoligowi koszykarze Siarki Tarnobrzeg pewnie pokonali we własnej hali Żubry Białystok, zwyciężając rywala 96:69. Była to już piąta wygrana "Siarkowców" z rzędu. Jednak nie gra tarnobrzeskiej drużyny najbardziej cieszyła, a postawa kibiców Siarki, którzy najwyraźniej wybaczyli drużynie środową kompromitację w pucharowym meczu z Termo-Rex Jaworzno i w sporej licznie przybyli na to spotkanie.

- Wypada się tylko cieszyć z tego, że mamy takich kibiców. Skaza po meczu w Jaworznie jest duża, kibice zawodnikom wybaczyli, ale ja nie. Powiedziałem zawodnikom, że muszą wygrać jeszcze cztery mecze z rzędu, bym tamto spotkanie puścił w niepamięć - mówił po meczu szkoleniowiec Siarki, Zbigniew Pyszniak.
Rywal tarnobrzeskiej drużyny był słaby, na tym tle nie trudno było zaprezentować się z dobrej strony.

- Rywal był, jaki był, ale skoro nasz zespół przegrał w Jaworznie, to znaczy, że stać go na wszystko. Najważniejsze, że zawodnicy podeszli do meczu odpowiednio skoncentrowani, dzięki temu nie było kolejnej "wpadki" - dodał trener Pyszniak.

W środę "Siarkowcy" rozegrają wyjazdowe spotkanie 8 kolejki pierwszej ligi z AZS AWF Katowice, początek meczu o godzinie 18.30.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie