Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pedofil ze Stalowej Woli zamieszkał na osiedlu w Rzeszowie

Anna Janik
Freeimages.com
Po raz pierwszy za czyny pedofilskie sąd wysłał 40-latka do więzienia w 1998 roku. Pierwotnie dostał karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata, ale już po dwóch latach ponownie zbliżył się do innego dziecka. Tym razem jego ofiarami stali się upośledzona dziewczynka i jej młodszy brat. Oboje w wieku szkolnym, oboje zostali wykorzystani seksualnie. W więzieniu pedofil spędził prawie 5 lat. Wyszedł w lutym 2004 roku i już w październiku zainteresował się kolejnym dzieckiem.

– To był 10-letni, obcy chłopiec, którego zobaczył pod szkołą. Początkowo zachowywał się jak jego starszy kolega, rozmawiał o problemach, zabierał na spacery po parku – mówiła kilka miesięcy temu Barbara Bandyga, ówczasny prokurator rejonowy w Stalowej Woli. – Później pokazywał mu pornograficzne zdjęcia, a w końcu wykorzystał seksualnie. Wtedy chłopiec opowiedział o wszystkim rodzicom.

Na osiedlu blady strach
Za recydywę sąd skazał go tym razem na 10 lat więzienia. W lipcu wyszedł na wolność, ostatnio zamieszkał w Rzeszowie na osiedlu Baranówka IV. O jego skłonnościach szybko dowiedzieli się tutejsi mieszkańcy.
– Wzbudził zainteresowanie, bo regularnie, nawet kilka razy dziennie, odwiedzali go policjanci. Było to na tyle niepokojące, że zaczęliśmy się dowiadywać, dlaczego – opowiada jeden z mieszkańców, prosząc o anonimowość. – To, co usłyszeliśmy na komisariacie, to był dla nas szok. Pedofil, zwłaszcza nierokujący poprawy, na naszym osiedlu, gdzie wszędzie wokół są place zabaw, to realne zagrożenie – dodaje.
I zaznacza, że niepokój mieszkańców budzi zwłaszcza fakt, że od kilku dni policjantów nie widać na osiedlu tak często jak dotychczas. Obawiają się, że przestali interesować się pedofilem. Pytany o sprawę rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie uspokaja, że tak nie jest.

– To, że policjantów nie widać, nie oznacza, że ich tam nie ma. My doskonale znamy tę sytuację, znamy tę osobę. Mogę na dziś zdradzić, że wypełnia ona wszystkie obowiązki, jakie nałożył na nią sąd, w tym każdorazowo informuje o zmianie miejsca przebywania – mówi kom. Adam Szeląg, rzecznik policji w Rzeszowie. – Również my wykonujemy swoje obowiązki. Robimy wszystko, co możemy robić. Bo przypominam, że mamy do czynienia z osobą wolną.

To jednak nie uspokaja mieszkańców, którzy zamierzają zgłosić fakt przebywania pedofila do wszystkich okolicznych przedszkoli. Apelują też do rodziców w całym mieście o to, by uważniej pilnowali swoich bawiących się dzieci.
– Przecież ta osoba może wybrać się na dowolne osiedle i tam szukać ofiar. Brak świadomości zagrożenia sprawia, że rodzice są mniej czujni. A przecież zbliża się wrzesień, dzieci będą same wracały ze szkół – kręci głową mieszkaniec Baranówki.

Nie rokuje poprawy
Nasz rozmówca dodaje, że na komisariacie mieszkańcy usłyszeli, iż osoby o takim profilu psychologicznym nie są agresywne i nie wtargną do czyjegoś domu siłą. Ale to nie dodaje im otuchy.
– Opinie seksuologów były dla niego druzgocące. On nie widzi nic złego w tym, co robi, wyklucza, że akt seksualny miał miejsce – mówiła prokurator Bandyga. – Biegli w swoich opiniach podkreślali, że on nie przyznaje się, że zrobił coś złego, ale winą za skazanie obarcza dzieci, które zeznawały przeciwko niemu. Zaznaczali, że na swoich ofiarach może się mścić.

Dodajmy, że nawet jeśli prezes sądu nie zgodzi się wymienić składu sędziów, o co wnioskował 40-latek, również na tę decyzję może złożyć zażalenie. To oznacza, że sąd o umieszczeniu go w zamkniętym ośrodku szybko nie zadecyduje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie