Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pele: Marzy mi się rewanż z Urugwajem w finale na Maracanie

Cezary Kowalski (Polsat Sport)
Z Brazylijczykiem Edsonem Arantesem do Nascimento, czyli legendarnym królem futbolu - Pele o mundialu w jego kraju, Polsce, Kazimierzu Deynie i rywalach do miana najlepszego piłkarza wszech czasów rozmawia Cezary Kowalski.

Kiedy słyszy Pan Polska - to jakie ma Pan pierwsze skojarzenia?

Przede wszystkim z moimi polskimi przyjaciółmi, którzy żyją tu w Sao Paulo. Nie są to typowi rdzenni Polacy, ale "Brazylijczykopolacy", którzy tu się urodzili i wychowali. Naprawdę znam ich wielu, a wobec niektórych mogę powiedzieć, że są moimi przyjaciółmi. Oni często w ogóle nie znają języka polskiego, ale podkreślają swoją narodowość, są z niej dumni. Ale to nie ma nic wspólnego z czasami, w których grałem w piłkę. Przed laty, kiedy byłem zawodnikiem, tak naprawdę bardzo rzadko grałem z Polakami, czy przeciwko Polakom. Jakieś wyobrażenie o polskiej piłce tej na przestrzeni wielu lat jednak mam.

Jak zatem kojarzy się polski futbol, najlepszemu piłkarzowi w **dziejach? **

Z graniem innym niż w Brazylii, takim technicznym-europejskim. Mniej więcej jak Jugosławia. Ale jak mnie pan zapyta o obecnych polskich zawodników, to raczej będzie mi trudno kogoś wymienić, pochwalić. Generalnie jednak Brazylijczycy wiedzą, że macie piłkarski potencjał, że to jest kraj, w którym piłka nożna to część tradycji, kultury.

Ale nie zagramy podczas waszego mundialu...

To część tej gry. Ktoś kto ma na to wielką ochotę, potencjał, możliwości i nadzieję, nie jedzie. Nie bierze udziału w największej imprezie świata. Futbol nie jest oczywisty, wszystko się może zdarzyć, nie zawsze faworyci wygrywają i wchodzą do wielkich turniejów. Czy to nie jest fascynujące?

WSZYSTKO o Mundialu w Brazylii

Dla nas nie bardzo.

(śmiech). Musicie wierzyć, że wejdziecie następnym razem. Nic innego wam nie pozostaje.

Grał Pan kiedyś z Polakiem. Z Kazimierzem Deyną w pamiętnym **filmie "Ucieczka do zwycięstwa". Pamięta Pan? **

Pewnie, że tak. W moim życiu od wielu lat bardzo wiele się dzieje, ale takie rzeczy się pamięta. No bo to był jeden z najlepszych filmów, w których brałem udział. A brałem w niewielu (śmiech). Dla ludzi w Ameryce Łacińskiej kinematografia to coś bardzo ważnego, to chyba my wymyśliliśmy seriale. Zwłaszcza jak w filmie grają gwiazdy, to jest wielkie wrażenie. A w tamtym nie było chyba nikogo kto nie byłby gwiazdą. W jakiejkolwiek dziedzinie. Tym numerem jeden był oczywiście profesjonalista Michael Caine, ale także Max von Sydov czy Sylwester Stallone, który grał bramkarza. Ale piłkarze też swoje odgrywali. Pamiętam Deynę, Osvaldo Ardilesa i Bobby'ego Moore'a. No to była genialna przygoda. Naprawdę wiele się nauczyłem od Johna Houstona, który był reżyserem i bardzo wiele tłumaczył. W pewnym momencie poczułem się jak prawdziwy aktor. Nawet ci wielcy aktorzy mówili, że to było dla nich przeżycie, ze względu na nietypową obsadę.

Ile razy próbował Pan tej przewrotki, po której w kulminacyjnym **momencie filmu piłka wpada do niemieckiej bramki? **

Kilka. Nie więcej (śmiech).

Kto podawał?

Nie pamiętam. Może i Deyna. Doskonale mam go do dziś przed oczami. Odbyliśmy dwa albo trzy treningi, mówił bardzo mało, ale czuło się tę jego inteligencję. I technikę miał jak Latynos.

Dlaczego pytam o Deynę. Bo w 2004 roku razem z FIFA wybrał Pan **setkę najlepszych piłkarzy w historii futbolu. Znalazł się w niej tylko jeden Polak - Zbigniew Boniek. Brał Pan pod uwagę jakichś innych? **

Wie Pan w 2004 roku to była szybka akcja. Zapytano mnie o piłkarzy, których kojarzyłem w tamtym momencie, chyba chodziło tylko o żyjących. Tych pytań o najlepszych zawodników, o to kogo znam kogo nie znam, kogo pamiętam, jest tak wiele, że sam Pan rozumie. Raczej to trzeba traktować jak rozrywkę, formę zabawy. A jak mnie pytają o najlepszych z którymi grałem, to też nie jest wymierne, aby ocenić cały futbol, nawet w tamtych moich latach. Przecież ja osobiście nie miałem aż tak wielu okazji, aby poznać tych wszystkich najlepszych. Owszem grałem w reprezentacji Brazylii, ale w klubach to tylko w Santosie i Cosmosie Nowy Jork. Media nie były tak rozwinięte jak obecnie i wcale nie było łatwo to wszystko śledzić.

1960 roku Pana brazylijska drużyna grała w Polsce dwa razy w **Chorzowie i Warszawie. Pamięta Pan tamtą wizytę? **

Przypomniano mi o niej jak byłem ostatnio w Warszawie. To był dla mnie bardzo ciekawy i ważny czas, bo to była część przygotowań do mundialu w 1962 roku, który był tak ważny dla reprezentacji Brazylii i dla mnie (w 1962 roku w Chile Pele zdobył drugie z rzędu mistrzostwo świata - przyp. Red.).

Przez wiele lat od czasu, kiedy zakończył Pan piłkarską karierę, **wciąż o niektórych młodych zawodnikach ludzie mówią, że oto narodził się nowy Pele. Który z tych zawodników był Pana zdaniem najbliższy pierwowzoru? **

Dobre pytanie. Najlepsze jakie mi zadają i zarazem najmniej oryginalne. Poczekaj, słyszałem je ze sto tysięcy razy... Nie, chyba dwieście tysięcy (śmiech). Zawsze jednak powtarzam, że narodziło się już mnóstwo fantastycznych zawodników, których można porównywać do mnie, ale wcale nie trzeba. Bo to są gracze na różnych pozycjach, występujący w różnym czasie, prezentujący różne style. Ale czy możemy powiedzieć, że Zinedine Zidane to był drugi Pele? Może i on był nawet lepszy? Przez osiem lata grał mnóstwo wybitnych meczów. Prawdę mówiąc to był w ostatnim czasie zawodnik europejski, który robił na mnie największe wrażenie. Beckenbauer był świetny, ale to zupełnie inna pozycja. Johan Cruyff. O, ten to był naprawdę wielki. Albo Maradona. Po prostu figura.

Z Diego Armando nie macie podobno dobrych kontaktów. Wielokrotnie **nie szczędziliście sobie uszczypliwości... **

(śmiech) Nie czytaj tego. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Wracam do pytania. George Best. Fantastyczny. Albo mnóstwo moich rodaków Brazylijczyków, na różnych pozycjach, w różnych latach. O nazwiskach nie będę mówił, bo się jeszcze ktoś obrazi, jak go nie wymienię.

Co Pan myśli o Brazylijczykach, którzy w wielu krajach przyjmują **obywatelstwo i reprezentują inne państwa? My w Polsce mieliśmy Rogera Guerreiro, Hiszpanię wybrał ostatnio Diego Costa... **

Jak spojrzymy na obecne czasy, to w naszej reprezentacji gra znacznie więcej zawodników, którzy na co dzień mieszkają, grają i zarabiają w Europie niż tych z Brazylii. Każdy młody brazylijski piłkarz chce wyjechać do Europy, bo ich menedżerowie mówią, że to jest najlepsze dla ich rozwoju i kariery. Dlatego teraz w kadrze jest tylko dwóch graczy z naszej rodzimej ligi. Mimo poprawy nasze kluby nie mają pieniędzy na to, aby zatrzymać najlepszych. Emigracja piłkarzy to ogromna skala. Trudno się dziwić, że po latach pobytu w tych europejskich krajach, dostają obywatelstwo i mogą wybierać. Do tej pory nie było w tej kwestii wielkiego problemu, bo my naprawdę mamy ogromny potencjał i dobrych graczy, którzy marzą o tym aby grać dla Brazylii nigdy nie zabraknie. Tak naprawdę dopiero ta hiszpańska sprawa było nieco bardziej gorąca.

Paradoks tych mistrzostw w Brazylii jest taki, że w kraju **teoretycznie zakochanym w futbolu, ludzie wyszli na ulice, **aby protestować przeciw mundialowi...

To prawda. Tyle, że największe protesty były nie teraz, tylko przed Pucharem Konfederacji przed rokiem. I muszę przyznać, że to nie jest takie łatwe, aby wytłumaczyć ludziom, że taki wielki futbol w naszym kraju, da nam wszystkim radość, promocję i poprawę kondycji Brazylii jako takiej. W takiej sytuacji nie jest korzystne mieszanie futbolu z polityką. Trzeba te dwie sprawy rozdzielić i rozliczać je osobno.

Kto zagra w finale?

Marzę o rewanżu za 1950 rok i porażkę w finale mundialu z Urugwajem na Maracanie. W Ameryce Południowej wszyscy mówią, że Brazylia zagra o złoto z Argentyną, ale ja wolałbym Urugwaj.

WSZYSTKO o pływaniu w Mundialu w Brazylii

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pele: Marzy mi się rewanż z Urugwajem w finale na Maracanie - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie