Bartłomiej Makowski był jednym z najlepszych zawodników na boisku podczas sobotniego meczu Siarkowców ze Świtem. Było to miłym zaskoczeniem, bowiem zawodnik ten nie przepracował całego okresu przygotowawczego borykając się z kontuzją.
To, że popularny "Maka" w piłkę grać potrafi wszyscy w Siarce doskonale wiedzieli, ale, że tak zaskoczy już w pierwszym wiosennym spotkaniu o drugoligowe punkty chyba niewielu się spodziewało.
CEL OSIĄGNIĘTY
Wychowanek Korony Góra Kalwaria miał, więc udane urodziny, ale mógł mieć je jeszcze bardziej szałowe. W pierwszej połowie nie skorzystał jednak z prezentu od Marcina Figiela, który podał mu piłkę, ale Bartek z bliska huknął nad poprzeczkę. Trzeba przyznać, że sztuką było w tej sytuacji nie trafić do siatki , ale niestety Siarkowiec tej sztuki dokonał. Była to jego jedyna gafa podczas sobotniego spotkania.
- Ta piłka w jakiś dziwny sposób spadła mi pod nogi, zdołałem tylko instynktownie ją sięgnąć i uderzyłem prostym podbiciem. Szkoda, że się nie udało, ale najważniejsze nie było to żebym strzelił gola tylko żebyśmy wygrali i cel został osiągnięty. Nie było to wielkie widowisko. Może zapomnijmy jak najszybciej o tym meczu. Dobrze się stało, że nie odstawialiśmy nóg, że nie przegraliśmy tej walki i pokazaliśmy, że u siebie jesteśmy silni i groźni - mówił "Maka" po spotkaniu.
Makowski jak i jego koledzy z drużyny mocno odczuli "grę łokciami" przez piłkarzy z Nowego Dworu Mazowieckiego.
- Taka jest piłka, czasami gra się nie tylko nogą, głową, ale i łokciami. Chwilami było bardzo ciężko, ale wygraliśmy i tylko to się liczy. W pierwszej połowie pokazaliśmy, że w piłkę grać potrafimy, w drugiej może trochę gorzej to wyglądało, ale liczył i liczy się końcowy efekt - mówi.
Szerzej w środowym papierowym wydaniu "Echa Dnia"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?