Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze Siarki sobotni remis przyjęli jako porażkę

Piotr SZPAK [email protected]
Marcin Radzimowski Paweł Bażant (z prawej) był w meczu ze Stalą Sanok najlepszym piłkarzem tarnobrzeskiej drużyny. Nie wszyscy koledzy z drużyny poszli jednak w jego ślady.
Marcin Radzimowski Paweł Bażant (z prawej) był w meczu ze Stalą Sanok najlepszym piłkarzem tarnobrzeskiej drużyny. Nie wszyscy koledzy z drużyny poszli jednak w jego ślady.
W trzecim meczu tego sezonu na własnym boisku piłkarze Siarki Tarnobrzeg stracili gola w końcowych minutach, co kosztowało ich także stratę cennych punktów.

Nie rozpieszczają w tym sezonie swoich kibiców piłkarze Siarki Tarnobrzeg, którzy na pięć rozegranych u siebie spotkań wygrali tylko jedno strzelając raptem trzy gole. Taka postawa mocno irytuje.

Sobotni remis 1:1 ze Stalą Sanok, tak kibice, jak i piłkarze oraz trenerzy Siarki przyjęli jako porażkę.

POWTÓRKI Z HISTORII

Powtórzyła się historia z meczu z Unią Nowa Sarzyna, który Siarkowcy" także zremisowali u siebie 1:0 prowadząc i tracąc gola w końcówce. Tak Stal jak i Unia oddały w tych meczach po jednym strzale w światło bramki i wystarczyło im to do zdobycia punktów. Była też jeszcze inna "powtórka" z najnowszej historii. Tak w meczu z Karpatami Krosno (0:1), jak i w spotkaniu ze Stalą Sanok stuprocentowej sytuacji przy stanie 0:0 nie wykorzystał Jacek Rożek, który zupełnie nie sprawdza się w roli napastnika.

Walczył jak mógł, piłka go "szukała", ale co z tego skoro razi on nieskutecznością. Co by jednak nie mówić to Rożek i tak był najaktywniejszy z... czterech napastników, którzy wyszli na mecz przeciwko Stali. Jeśli jednak piłkarz nie trafia w idealnych sytuacjach do bramki rywali to szkoleniowiec w takich momentach może tylko łapać się za głowę, albo posadzić takiego zawodnika na ławce rezerwowych. Innej rady nie ma, tyle tylko, że Rożek to zawodnik, u którego widać chęć do gry i trzeba to uszanować.

- Czasami w meczu ma się jedną sytuację, która decyduje o wyniku. Rożek te sytuacje ma, ale nie dopisuje mu szczęście, podejmuje także złe decyzje, widać, że brakuje mu doświadczenia - mówi wyraźnie przybity kolejną "wpadką" na własnym boisku szkoleniowiec Siarki Adam Mażysz.

ŻENUJĄCE WOLNE

W sobotnim meczu bardzo widoczny był bark Bartosza Madei, który nie zdecydował się na grę.
- Postanowiłem posłuchać lekarza i poczekać tydzień z grą. Nie było sensu ryzykować, bo mogłoby się to dla mnie źle skończyć - mówił nam Bartek.

Druga linia bez niego wyglądała bardzo kulawo, a już partolenie stałych fragmentów gry przez piłkarzy Siarki było irytujące. Strzały z rzutów wolnych, po których piłka mija o sześć metrów poprzeczkę dobre są w innej dyscyplinie sportu - w rugby, ale nie w piłce nożnej. Zadziwiające i irytujące jest, jak "Siarkowcy" nonszalancko podchodzą do wykonywania i marnowania rzutów wolnych oraz rożnych. Madeja jest w tym mistrzem, pozostali jego koledzy z drużyny zaledwie uczniami. Złorzeczący na piłkarzy Siarki kibice niesłusznie posądzali naszych graczy o bark ambicji. "Siarkowcy" dali z siebie bardzo dużo, szczególnie w pierwszej połowie i odbiło im się to "czkawką" po przerwie. Gospodarze nie zagrali źle, ale kibice mają już dość oglądania w miarę dobrej gry, która nie przynosi efektów punktowych. Co by jednak nie mówić to wyniki i gra Siarki są znacznie lepsze niż to miało miejsce po czterech kolejkach tego sezonu. Szkoda tylko, że tarnobrzeżanie to, na co ciężko zapracują tak łatwo trwonią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie