Nic nie może wiecznie trwać, więc było jasne, że pierwsza wyjazdowa porażka w końcu stanie się faktem. Stała się w Świdniku, gdzie "Siarkowcy" po nienajlepszej grze przegrali 1:2.
Piłkarze Siarki pojechali do rywali jako liderzy tabeli, ale zawiedli. Niektórzy pokazali, że dobra gra w bądź co bądź czwartej klasie rozgrywkowej przekracza ich możliwości. Przegrać zawsze można, ale nie w takim stylu jak to miało miejsce w Świdniku.
ŁATWO NIE BĘDZIE
Wyniki, jakie padły w minionej kolejce spowodowały, że nasz zespół szczęśliwie utrzymał pierwsze w tabeli, a ten fakt dla piłkarzy powinien być i pewnie jest bardzo ważny. Jeden ze sponsorów, który nie chce rozgłosu przewidział dla zespołu premię w wysokości 20 tysięcy złotych, ale zostanie ona wypłacona drużynie tylko w przypadku zajęcia pierwszego miejsca na półmetku rozgrywek. Piłkarze o tym wiedzą, wiedzieli już przed meczem z Avią, ale nie zrobili zbyt wiele by za dwa tygodnie owe 20 tysięcy podnieść z murawy. Jest jeszcze na to szansa, wystarczy wygrać dwa pozostałe do zakończenia rundy jesiennej mecze, sobotni z Polonią Przemyśl u siebie i 13 listopada ze Stalą w Kraśniku. Łatwo jednak nie będzie. A trzeba wiedzieć, że ścisk w tabeli jest taki, iż jedna porażka może, choć nie musi, oznaczać spadek z pierwszego aż na czwarte miejsce.
SYMBOLICZNY WYSTĘP
Szkoda przegranej z Avią, bowiem w przypadku zwycięstwa "Siarkowcy" wypracowaliby sobie niezłą przewagę nad konkurentami. Warto też wiedzieć iż finansowa motywacja, tak ważna teraz w sporcie nadal jest w stosunku do piłkarzy Siarki. Oprócz wspomnianych 20 tysięcy otrzymają wreszcie także zaległości, niektóre sięgające aż czerwca. To efekt kolejnej pomocy radnych Rady Miasta Tarnobrzega, którzy podjęli uchwałę o przyznaniu Klubowi Sportowemu Siarka dotacji w kwocie 350 tysięcy złotych. Na tyle jest zadłużony klub. Owe 350 tysięcy to kasa jaką klub dostał od miasta za nieodpłatne przekazanie obiektów na Zwierzyńcu.
Wracając do meczu w Świdniku to należy jeszcze wspomnieć o prywatnym dla trenera Adama Mażysza wymiarze tego spotkania. Małżonka pana Adama Monika pochodzi właśnie ze Świdnika, a właśnie w Świdniku przyszedł na świat syn trenera Siarki Jakub, który zresztą wszedł na boisko, ale zagrał tylko epizod w sobotnim spotkaniu. Niespełna dwie minuty to nie jest czas, który pozwoliłby zaprezentować swoje umiejętności. Lider, więc poległ, ale liderem został i teraz trzeba zrobić wiele by pierwsze miejsce obronić w dwóch najbliższych kolejkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?