Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze Stali Stalowa Wola zmierzą się w Pucharze Polski ze Śląskiem Wrocław

Arkadiusz Kielar
Piłkarzy Stali Stalowa Wola (z lewej Łukasz Sekulski, obok Damian Łanucha) czeka mecz w Pucharze Polski ze Śląskiem Wrocław.
Piłkarzy Stali Stalowa Wola (z lewej Łukasz Sekulski, obok Damian Łanucha) czeka mecz w Pucharze Polski ze Śląskiem Wrocław. Arkadiusz Kielar
We wtorek o godzinie 13 piłkarze drugoligowej Stali Stalowa Wola zmierzą się na swoim stadionie w meczu 1/8 finału Pucharu Polski z ekstraklasowym Śląskiem Wrocław.

Oba zespoły spotkały się w ubiegłym roku w 1/16 finału pucharowych rozgrywek i wówczas Śląsk wygrał ze Stalą na jej terenie dopiero po dogrywce 3:1 (bramki: Tomasz Hołota 86, Marco Paixao 110, Jakub Więzik 118 - Michał Bogacz 73). Teraz gospodarze stają przed szansą na rewanż, choć wiadomo, kto jest zdecydowanym faworytem tego spotkania. Śląsk to czołówka ekstraklasy, zajmuje obecnie trzecie miejsce w tabeli.

Przyjedzie Mila

Zespół ze Stalowej Woli potrafi sprawiać w Pucharze Polski niespodzianki, najlepszym przykładem jest mecz w tym sezonie z ekstraklasową Lechią Gdańsk w 1/16 finału, który "Stalówka" wygrała u siebie 2:1. Co ciekawe, Śląsk w ostatniej kolejce ekstraklasy zmierzył się właśnie z Lechią i pokonał ją na wyjeździe aż 4:1 (bramki: Valente 6 samobójcza, F. Paixao 11 z karnego, 23, 50 - Friesenbichler 80).

W Śląsku gra między innymi reprezentant Polski, Sebastian Mila, jeden z bohaterów naszej reprezentacji w meczu eliminacji mistrzostw Europy z Niemcami, wygranym 2:0. Doświadczony, 32-letni pomocnik, strzelił Niemcom jedną z bramek. Dał się też zapamiętać w Stalowej Woli w ubiegłym roku, gdy po pucharowym spotkaniu ze Stalą zaprezentował pełen profesjonalizm i cierpliwie rozdawał autografy oraz pozował z kibicami do wspólnych zdjęć.

Strzelił im gola

Trener "Stalówki", Jaromir Wieprzęć, grał w przeszłości przeciwko ekipie z Wrocławia. Jak przyznaje, nie będzie specjalnie analizował pucharowego meczu ze Śląskiem z poprzedniego roku, bo to już historia. Zaznacza, że najważniejsza jest dla niego liga, a mecze pucharowe z uznanymi rywalami to dodatkowa nagroda dla jego zawodników.

- Parę meczów się zagrało ze Śląskiem, wszystkie mecze z takimi firmami miło się wspomina - mówi Jaromir Wieprzęć. - Tego nikt mi nie zabierze, że grałem ze Śląskiem jako zawodnik, czy to w ekstraklasie czy niższej lidze. Przypominam sobie mecz zremisowany z zespołem z Wrocławia, gdy trenerem rywali był Ryszard Tarasiewicz (Stal w starej drugiej lidze w sezonie 2007/2008 zremisowała ze Śląskiem u siebie 1:1, gola dla gospodarzy zdobył Wieprzęć - przyp. ARKA) - dodaje szkoleniowiec.

Magiczny stadion

W sezonie 2009/2010 Stal sprawiła wielką niespodziankę, eliminując z pucharowych rozgrywek w 1/16 finału ekstraklasowego Lecha Poznań, po rzutach karnych 4:1, po 90 minutach i dogrywce było 0:0. W Lechu prowadzonym wówczas przez trenera Jacka Zielińskiego grali tacy piłkarze jak Robert Lewandowski, Bartosz Bosacki, Sławomir Peszko czy Semir Stilić. W konkursie rzutów karnych strzały Ivana Djurdjevicia i Dimitrje Injaca obronił bramkarz "Stalówki" Tomasz Wietecha, również obecnie podpora stalowowolskiej drużyny. W składzie "Stalówki" był wtedy też Jaromir Wieprzęć, a nasz zespół prowadził wówczas trener Janusz Białek, obecnie szkoleniowiec drugoligowej Stali Mielec.

- Może nie do końca teraz karne, może to wcześniej trzeba rozstrzygnąć, ale gdyby do karnych doszło, to Wietecha jest w stanie powtórzyć to, co wtedy. Wierzę, że ten stadion w Stalowej Woli jest magiczny, drużyny z ekstraklasy miały tu ciężko, przekonała się o tym też niedawno Lechia Gdańsk - mówi Janusz Białek.

Transmisja w telewizji

Transmisję z wtorkowego meczu w Stalowej Woli zaplanowała telewizja Polsat Sport. Na spotkanie Stali ze Śląskiem będzie mogło wejść maksymalnie 2300 kibiców, kasy biletowe przy stadionie czynne będą w dniu meczu od godziny 10.30, ceny biletów: bilet z Kartą Kibica - 20 zł, bez Karty Kibica - 30 zł, kobiety i dzieci (7-14 lat) z Kartą Kibica - 5 zł, kobiety i dzieci bez Karty Kibica -10 zł.

"Stalówka" ostatnio przegrała ligowy mecz u siebie ze Stalą Mielec 0:2, Śląsk rozbił Lechię Gdańsk. Czy ekipa trenera Jaromira Wieprzęcia będzie w stanie powalczyć z następnym ekstraklasowiczem, tak jak wcześniej z Lechią?

- Lechia była w małym dołku, gdy grała z nami i potrafiliśmy to wykorzystać. Śląsk to czołówka ekstraklasy, w dołku nie jest - mówi Jaromir Wieprzęć. - Czeka nas trudne zadanie, chłopaki będą mogli się sprawdzić. Mecz 1/8 finału Pucharu Polski nie zdarza się co roku w Stalowej Woli, fajnie, że przyjeżdża do nas taka firma. Wiemy jak Śląsk gra, co tydzień zresztą można zobaczyć ten zespół w telewizji. Śląsk będzie u nas musiał prowadzić grę, a wiadomo, że polscy piłkarze mają problem z atakiem pozycyjnym. W tym trzeba upatrywać naszej szansy, że będziemy potrafili wykorzystać błędy rywali przy wyprowadzaniu piłki, potrafili zrobić jeden-dwa kontrataki, z których może uda się strzelić bramkę. Będą roszady w naszym składzie, za kartki pauzuje Adrian Bartkiewicz, nie muszą grać też w tym meczu młodzieżowcy - dodaje.

Spokojnie do meczu podchodzą piłkarze Stali.
- Lubimy w pucharach sprawiać niespodzianki, Śląskowi też nie będzie łatwo - mówi Mateusz Kantor, piłkarz Stali. - Fajnie że przyjedzie po raz kolejny taki Sebastian Mila, reprezentant Polski, który bramkę strzelił w meczu z Niemcami. Ale nie jest tak, że przez ten mecz nie możemy aż z wrażenia spać - dodaje z uśmiechem stalowowolski zawodnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie