MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po życiowym sukcesie chodziarz z Nowej Dęby wyjeżdża na zasłużone wakacje do Chorwacji

Piotr SZPAK [email protected]
Dla nas chodziarzy przeklęta była Barcelona. Gdy ruszałem na trasę, miałem przed oczami czerwony lizak sędziego, który 18 lat temu, w bramie stadionu, odebrał Korzeniowskiemu medal olimpijski. Wezbrała się we mnie silna wola, by odczarować to piękne katalońskie miasto - mówił po piątkowym sukcesie lekkoatleta z Nowej Dęby Grzegorz Sudoł.

Grzegorz Sudoł

Ma 32 lata, żonaty, żona Magdalena, córka Aleksandra. Wychowanek Stali Nowa Dęba, obecnie reprezentuje barwy AZS AWF Kraków. Uczestnik Igrzysk Olimpijskich w Atenach (7 miejsce na 50 km) i Pekinie (9 miejsce na 50 km). W ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Berlinie był czwarty na 50 km.

Przypomnijmy, w piątek rano lekkoatleta rodem z Nowej Dęby Grzegorz Sudoł w pięknym stylu sięgnął po srebrny medal rozgrywanych w Barcelonie lekkoatletycznych mistrzostw Europy, zajmując drugie miejsce na 50 km.

PRZYJEDZIE DO ULANOWA

Z Grzegorzem rozmawialiśmy, kiedy ten po piątkowych zawodach czekał na kontrolę antydopingową. Był już wyluzowany, spokojny, emocje ustąpiły, ale szczęście nie odeszło i długo jeszcze nie odejdzie.
- Wszystko miałem poukładane, dopingowali mnie trener i Robert Korzeniowski. Cały czas kontrolowałem swój organizm, nie chciałem popełnić najmniejszego błędu. Długa jest lista osób, którym chciałbym ten medal zadecydować. Jest na niej Damian Sobiło i jego żona Katarzyna, właściciele Hotelu Galicja w Ulanowie. To oni podali mi rękę, kiedy miałem pecha podczas najważniejszych imprez. Teraz chcę im za to bardzo podziękować. Przyjadę do Ulanowa i pochwalę się tym medalem, który jest dla mnie bezcenny - dodał Grzegorz.

WYGRAŁ Z SĘDZIAMI

Nasz medalista przyleciał do Polski wczoraj, w kraju będzie przebywał tylko dwa dni, po czym z żoną oraz córką wylatuje do Chorwacji, na zasłużone wakacje.

- Teraz będzie czas dla mojej wspaniałej rodziny i najbliższych. Od początku roku byłem cały czas w rozjazdach na różnych zgrupowaniach, nie było mnie w domu miesiącami, teraz muszę nadrobić ten stracony czas - mówi Grzegorz.

O sukcesie w Barcelonie nie mówi jak o wydarzeniu nie z tej ziemi. Jechał do Hiszpanii po medal, ale nie chciał o tym głośno mówić. Miał na pieńku z sędziami, którzy bardzo ochoczo dawali mu wnioski o dyskwalifikację. W Barcelonie nie dał im szans na przyczepienie się do czegokolwiek, nie dostał ani jednego wniosku.

JEDNO MARZENIE

Sportowcy nie lubią zdradzać swoich najskrytszych marzeń. Z Grzegorzem nie jest inaczej, ale prawda jest taka, że ma on jeszcze jedno bardzo skryte marzenie. To medal olimpijski. W Igrzyskach startował dwukrotnie. W Atenach zajął siódme miejsce na swym koronnym dystansie 50 kilometrów, cztery lata później w Pekinie był dziewiąty na "pięćdziesiątkę". Za dwa lata Igrzyska Olimpijskie rozegrane zostaną w Londynie. Tam przyjdzie czas Grzegorza na zdobycie olimpijskiego medalu.

- Tak, do trzech razy sztuka. Zdobędę medal w Londynie i zrealizuję swój kolejny cel. To są jednak tylko i aż marzenia, ale one się przecież spełniają. Teraz jednak, po czwartym miejscu w ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Berlinie i teraz drugim miejscu w Mistrzostwach Europy w Barcelonie te marzenia stają się coraz bardziej realne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie