Pod sąd za śmiecie

Koniec żartów ze śmieciami. Jeśli któryś z mieszkańców powiatu mieleckiego nie będzie miał kosza na odpady na swojej posesji i wykryją to kontrolujący wioski policjanci, nie będzie przeproś - stróże prawa wyślą do Sądu Grodzkiego wniosek o ukaranie.

Temat byle gdzie wyrzucanych śmieci w powiecie mieleckim pojawił się na wiosnę zeszłego roku. Policjanci postanowili, że już nie będą biernie patrzeć, jak nieodpowiedzialni mieszkańcy, zamiast wywozić odpady na wyznaczone do tego wysypiska, transportują je do lasów. Chociaż, jak zaznaczali, dyscyplinowanie ludzi do czystości to nie tylko ich obowiązek. O porządek zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem mają dbać samorządy gminne.

Całą wiosnę chodzili od domu do domu i pytali mieszkańców o kosze oraz umowę wywozu śmieci przez powołane do tego przedsiębiorstwo. Kto nie miał, dostał pouczenie i nakaz, aby jak najszybciej zaczął pozbywać się odpadów w sposób legalny. Wobec opornych stróże prawa stosowali mandaty, albo zgłaszali sprawę do Sądu Grodzkiego.

Kontrole przyniosły efekt. Ale czy trwały? Rzecznik prasowy Komendy Policji w Mielcu Wiesław Kluk mówi, że niektórzy mieszkańcy powrócili do starych praktyk i chociaż najpierw dostosowali się do tego, co nakazywała policja, po krótkim czasie z koszy zrezygnowali. Opisuje: - Ponownie zaczynają się pojawiać góry śmieci w lasach i rowach. Ludzie robi porządki na wiosnę i bezceremonialnie w ten sposób pozbywają się odpadów.

Zapowiada: - Będziemy mieć więc powtórkę z zeszłorocznych kontroli. Znowu policjanci odwiedzą mieszkańców powiatu.

Ale, jak ostrzega, teraz ludzie nie mają co liczyć na pobłażliwość policjantów. Stróże prawa nie będą już nikogo upominać, ale od razu wypiszą wniosek o ukaranie do Sądu Grodzkiego. - To przed sądem mieszkaniec będzie się tłumaczył, co robi z śmieciami. Mu już nie będziemy wysłuchiwać żadnych wyjaśnień - zastrzega policjant.